Wyścigi – sobota Subrebike/Superstock 1000
Do połączonego wyścigu klas Superbike/Superstock 1000 polposition wywalczył sobie oczywiście Andrzej Pawelec. Sytuacji podczas treningów doglądał czły czas Jacek Grandys mający pod opieką Mistrza Polski z 2005 roku w Superstockach Bartka Wiczyńskiego. Trzeba tez oddać cześć braciom Szkopek. Obecnie, młodszy z nich Marek, jeżdzący na Yamasze depcze po piętach starszemu (Pawłowi) dosiadającemu motocykla Kawasaki. Jednak powtarzalność wyników u tego pierwszego wymaga jeszcze treningów. Gdzieś między nimi plasuje się Irek Sikora. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o obecnym numerze 2 w superbikach Sławku Graussamie. Ten młody i utalentowany zawodnik w tym roku dostał swoją szansę i jezdzi na motocyklu marki Yamaha w teamie Wallrav Yamaha Pawelec zachowując powtarzalność okrązenia na poziomie 1.38. W superbikach możemy tez oglądać odkrycie zeszłego sezonu Huberta Tomaszewskiego, który przyjeżdżając do poznania na ten weekend nie wiedział jeszcze ze przyjdzie mu się zmierzyć z psychologiczną barierą 1.39 Wyścig tych połączonych klas zawsze ściąga na tor najwięcej widzów. Te grzmiące potwory o mocach ponad 200 km i wadze poniżej 160kg gnaja po torze niesione niczym huraganem. I mimo że są to bodaj najbezpieczniejsze klasy z najbardziej doświadczonymi kierowcami nie wie co to adrenalina ten który nie poczuł tchnienia rozcinanego przezeń powietrza i nie posłuchał wycia z tłumika. A jest na co popatrzeć oto zaraz po starcie na prowadzenie przebija się Bartek Wiczyński. Starty tego zawodnika są zawsze bardzo widowiskowe, zwłaszcza że potem zaciekle walczy o każdą pozycję chcąc nie chcą ustępując czasem miejsca bardziej doświadczonym kolegom. Po 1-2 kółkach na prowadzenie niezmiennie już wysuwa się Andrzej Pawelec. Zadziwiające jest to że potrzebuje on chwili na złapanie swojego rytmu, ale potem nic nie jest w stanie go powstrzymać. Powoli oddala się on zostawiając za sobą Pawła Szkopka, który na metę dojedzie z 17 sekundową stratą na drugiej pozycji. Jako trzeci jedzie praktycznie cały czas Ireneusz Sikora na swojej stockowej R1. Tuż za nim tasują się Marek Szkopek z wspomnianym powyżej Bartkiem Wiczyńskim. Ponad 10 sekund dalej nowy narybek zespołu Torn Racing Alek Dubelski wespół z Januszem Oskaldowiczem (weteranem bojów) i Sławkiem Graussamem. Na 10 pozycji dojedzie do mety Adam Badziak, startujący w tym roku w klasie 1000 nowym Suzuki GSX-R750. Drugim sobotnim wyścigiem był R1 Cup, zresztą w każdej rundzie klasa ta ma po dwa wyścigi. Po nieudanym starcie w pierwszej rundzie nareszcie odnalazł się w tej klasie Rafał Waliłko. W poprzednim starcie zawodnik ten (wspólnie z Klejnotem) popełnił falstart co uniemożliwiło mu nawiązanie konkretnej walki. Tym razem do niczego takiego nie doszło i od samego początku Rafał prowadził stawkę w wyścigu. Niestety po dwóch kółkach szybszy od niego okazał się Robert Kowalski, który wyprzedził Rafała i nie oddał prowadzenia już do końca. Na dalszych miejscach walczyli Michał Klejnot z Szymonem Dziawerem. Ten ostatni niestety przegrał ale dosłownie o niecałe 0.2 sekundy. Kolejny wyścig, nie mniej emocjonujący mimo że przy wolniejszych prędkościach odbył się w klasie Hyosung Cup. Zawodnicy zagrzewani do walki przez jedne z najładniejszych modelek w polsce postanowili dać widowisko nie gorsze niż walka superbików. Przez cały wyścig dominował Xavier Retat. Bezpośrednio na tyłku siedział mu Łukasz Marszałek ze stratą w całym wyścigu 0,762 sekundy, należy jednak wspomnieć że właśnie do Łukasza należał czas najkrótszego okrążenia w tymże wyścigu (1.50.611). Wyścigu nie ukończył jeden z faworytów, czech Jakub Glaser, któremu uszkodzony motocykl zaczął puszczać olej z silnika i niepowstrzymany przez nikogo zrobił jeszcze kółko, przysparzając tym samym kłopotu sędziom wirażowym, którzy po całym zajściu musieli usunąć oleju z asfaltu. Warto też wspomnieć Tomka Serafina, który po raz pierwszy siedząc (jako VIP) na Hyosungu zajął w wyścigu piąte miejsce. To jak prezesie, może zostawisz to czarne nie jeżdżące bydle i przesiądziesz się na miłego Housunga z modelką w wyposażeniu opcjonalnym? Reszta pierwszego oficjalnego wieczoru wyścigów nie przyniosła większych niespodzianek. Zawodnicy mieli jeszcze okazję do wzięcia udziału w dowolnych treningach jednak nie wszyscy skorzystali z tej okazji ze względu na wszechogarniające zmęczenie. Potem już było tylko piwo, posiłek w jedynej torowej jadłodajni, wspólne oglądanie meczu w namiocie PolandPosition i nocne polaków rozmowy... |
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze