Czwartek 13 lipca Po wyspaniu się, ponownie płyniemy do Wenecji. Na promie, z napisu na pewnych drzwiach na pokładzie, dowiadujemy się, że za nimi znajduje się „cała machina" (Cala Macchina) - dobrze wiedzieć, że nasz prom jest kompletny. Naszym portem, z którego startujemy jest Punta Sabbioni, płyniemy przez Lido i dopiero potem do samej Wenecji. Prom nieźle kręci po drodze, pewnie im płacą od zakrętu...
W Wenecji pływamy sobie również po Canal Grande i opływamy wyspę od wschodu - wszystko to w ramach dobowego biletu. W ciasnej zabudowie miasta udaje nam się również wypatrzeć takie wynalazki jak McDonald, BurgerKing, czy tez market Billa. Cały dzień kręcenia się po wąskich uliczkach dość szybko upływa i na krótko przed upływam daty ważności biletu wracamy na kemping. Na naradzie dotyczącej jutrzejszej trasy, rezygnujemy z Triestu i Ljubljany w Słowenii i postanawiamy jechać na północ od razu w góry. Piątek 14 lipca Pierwsze 44km pokonujemy lokalnymi drogami, wydostajemy się z półwyspu i dojeżdżamy do autostrady A4. Przelot na wschód, potem odbicie w lewo na północ na A23, przez Udine i niedługo potem zaczynają się znowu góry i wreszcie normalny klimat. Ten odcinek (okolice Wenecji - Villach) kosztował nas 9,40 euro. Jeszcze tylko kilkanaście tuneli i zjeżdżamy (granica Włochy - Austria) do miasta Villach. Tutaj udajemy się pod skocznię narciarską i narada jaki odcinek Villacher Alpenstrasse przejeżdżamy, z jakiego rezygnujemy. Decydujemy się na ten odcinek, który prowadzi na północ i w drogę. Lecimy na północ do Afritz, Turrach, na wschód na zakupy do Judenburgu i dalej na północ. Po drodze przejeżdżamy przez Hall i tutaj przecinamy drogę, którą jechaliśmy 3 lipca z Wiednia na zachód, na początku naszej wyprawy. Cały czas jedziemy delikatnym górami, bardzo przyjemna temperatura, drogi bardziej kręte niż proste, jednym słowem znowu Alpy. Powoli robi się wieczór, gubimy Jacków kilka razy (zostali z tyłu i studzili hamulce) i obserwujemy jak po zboczach gór spływa mgła, która zasnuwa płynącą wzdłuż drogi rzekę. Dalej na północ przez Admont, skręcamy w jeszcze mniejszą drogę, aby na nocleg osiąść na małym górskim kempingu 20km od miasta Steyr. Odkąd znowu wjechaliśmy do Austrii to mamy w końcu normalne ceny - nocleg za jedyne 12,80 euro, no i do pełna tankuje za kilka euro mniej. Sobota 15 lipca Rano startujemy dalej na północ, cały czas bocznymi drogami, przez Enns, po 100km przekraczamy granicę Austria - Czechy w miejscowości Wullowitz. Przez Czechy jedziemy wcześniej wyznaczoną najkrótszą drogą w stronę Kudowy. Jeszcze przed Czeskimi Budziejowicami odbijamy w prawo i jedziemy prawie w linii prostej do Nachodu przy naszej granicy. 278 km przez Czechy, i już przejście graniczne w Kudowie. Tutaj po raz pierwszy od 2 tygodni jesteśmy pytani o paszporty. Kolejne 120km dziurawymi (pierwszy raz od 4000km) drogami i tabliczka Wrocław. Podsumowanie Zrobiliśmy 4011 kilometrów. Najciekawsze trasy to moim zdaniem: Grossglockner, Wielka Przełęcz Św. Bernarda i trasa w Alpach francuskich, pomiędzy Mont Blanc i Suzą we Włoszech przez Małą Przełęcz Św. Bernarda i przełęcze Iseran i Mt. Cenis (patrz mapka/ślad z 10 i 11.07). Generalnie polecam podróżowanie małymi, alpejskimi drogami. Mnóstwo winkli, świetne widoki i ogólnie rewelacja (np. nasza górska trasa 30km za Ga-Pa z dn. 5.07). Motocykl spisał się bez zarzutów. Przed wyprawą mieliśmy nową tylną oponę, na wyjeździe poszła mniej więcej połowa. Normalnie ten model opony wystarczał mi na ok. 14 tys. km. Alpejskie asfalty są dość „żarłoczne", za to stan dróg bardzo dobry, w Austrii i Szwajcarii zakręty zamiatane, żadnych dziur i niespodzianek w postaci np. plam oleju. We Włoszech i miejscami we Francji gorzej, bywało dziurawo i zdarzał się żwirek na winklach. Całkowite koszty poniesione na wyprawie - ok. 900 euro (na naszą parę/ motocykl). Trzeba tu zaznaczyć, że zawsze spaliśmy na kempingu, produkty na śniadanie i napoje na drogę kupowaliśmy w sklepach spożywczych, kolacja - również produkty ze sklepu lub własne zapasy (np. zupki typu „Gorący Kubek"), obiady - najczęściej szybkie przekąski kupowane gdzieś w trasie. W Austrii i Szwajcarii paliwo 95 na poziomie 1,1 - 1,2 euro za litr. We Włoszech prawie 1,4 euro za litr. Średnie zużycie paliwa 95 na całej trasie (Transalp maksymalnie zapakowany) to 5,9 litra na 100km. Górska trasa Grossglockner Hochalpenstrasse i okoliczne górki to zużycie 6,2 litra (bez bagaży). Trasa przez obie przełęcze Bernarda (Szwajcaria, Włochy, Francja) - najwyższe góry - 6,2 litra (zapakowany). Włoska autostrada (130km/h) to 6,5 litra (zapakowany). Na koniec Wyjazd oczywiście należy do bardzo udanych, założenia wyprawy zostały zrealizowane w 100% - górki zostały objechane dokładnie dookoła, byliśmy we wszystkich zaplanowanych alpejskich państwach. Alpy są bardzo przyjazne dla motocyklistów: z jednej strony natura wymusiła kręte drogi, czyli to co lubimy najbardziej, z drugiej miejscowe służby dobrze dbają o ich stan techniczny. Niekończące się surowe górskie widoki cały czas cieszą oko podróżujących. Warto od czasu do czasu się zatrzymać i pooglądać, sfotografować otaczającą naturę, bo podczas przelotów krętymi drogami nie polecam rozpraszania się - chyba że ktoś umie latać... Właśnie dlatego podróżowanie spokojnym, turystycznym tempem więcej wniesie do wspomnień. Czy warto jechać w Alpy? A jak myślicie? Pewnie że tak - najlepiej jak najdalej od cywilizacji i znanych szlaków. Nas urzekły Alpy francuskie, a Was? Pakujcie motocykl i sami sprawdźcie... |
Komentarze 20
Poka¿ wszystkie komentarzeWitam, wyjazd ju¿ za mn± wiêc chêtnie podzielê siê kilkoma uwa¿am wa¿nymi spostrze¿eniami: Grossglockner jak dla mnie przereklamowany, Dolomity okolice Bolzano i Cortiny bardzo ³adne, S³owenia te¿ ...
Odpowiedz¦WIETNY WYPAD, FAJNY OPIS I FOTKI. GRATULACJE!! 09.07.2011 WYPRAWA W ALPY!! START W KATOWICACH DO KREFELD W NIEMCZECH,TAM SPOTKANIE Z RESZTA "EKIPY" (HEHE Z MAÑKIEM Z CHESTER) Z KREFELD NA ...
OdpowiedzWitam. Super opis :) Co prawda jeszcze du¿o czasu, ale jakby byli chêtni na wyjazd prze³om lipca/sierpnia 2011 na Grossglockner i okolice i potem mo¿e w dó³ na pó³noc Chorwacji na parê dni (raczej ...
OdpowiedzJa chce w tym roku tez tak pojechac.. jedzie ktos moze?? samemu to malo ciekawie...
OdpowiedzWitam. Je¿d¿ê od trzech lat w Alpy. W tym roku te¿ siê wybieram. Niestety w lipcu. Najpierw zlot w GPA na chwile, a potem tam gdzie ko³o zaprowadzi. To co kolega opisa³ ju¿ przejecha³em, teraz mam nowe pomys³y. Ale zdecydowanie preferujê jazdê jednym motocyklem. Serdecznie pozdrawiam i do spotkania gdzie¶ na szlaku alpejskim
OdpowiedzWidzê ¿e wiêcej motorzystów marzy i wybiera Alpy. Od roku planowa³am wyjazd ale motor znikn±³ razem z mê¿czyzn± "mojego ¿ycia" ;).Trudno, jego wybór. Teraz sama robie prawko i planujê swoje moto,a ...
OdpowiedzRewelacyjny opis i super przygoda
Odpowiedz