Motocyklem po Kirgistanie - za nami 1000 kilometrów pierwszego etapu Motul Azja Tour
Jeżeli jest jakieś miejsce, gdzie czas zatrzymał się 500 lat temu, to z pewnością jest to Kirgistan. Biszkek, od którego zaczęliśmy naszą podróż motocyklem po tym pięknym azjatyckim kraju, nie zapowiadał czekających nad nas wkrótce doznań. Biszkek to duże miasto, w którym zderzają się azjatycka mentalność z wieloletnim radzieckim planowaniem. To trochę tak, jakby Rosja i Turcja zderzyły się ze sobą, a w miejscu wywołanych uderzeniem wgnieceń w obu mocarstwach ktoś namalował miasto Biszkek. To, co urzeka w stolicy, to przepiękne położenie między majestatycznymi górami. One właśnie zapodają to, co spotka nas już wkrótce.
Opuszczając Biszkek w kolumnie motocykli, musieliśmy bardzo uważać na patrole policji. Mierzeniem prędkości przy pomocy radarów jest tym, co można spotkać na kirgiskich drogach najczęściej. Na odcinku 200 kilometrów spotkaliśmy takich kontroli kilkadziesiąt. Drugą rzeczą, którą spotyka się od na kirgiskich drogach, to ogromna życzliwość i spontaniczność innych kierowców. Widząc kolumnę motocykli, trąbią, machają, otwierają okna, by pozdrowić motocyklistów. Na światłach wychylają się z samochodów i próbują nawiązać rozmowę. Kirgistan to duży kraj, większy niż pół Polski, ale z racji górzystego ukształtowania terenu bardzo rzadko zaludniony. Większy dystans sprawia, że ludzie są wobec siebie bardziej życzliwi. My, przywykli do ciągłego konkurowania ze sobą w różnych dyscyplinach zawodowych czy sportowych, podświadomie traktujemy drugą osobę często jako potencjalnego konkurenta. W Kirgistanie trudne warunki życia, które w górach oznaczają temperatury wahające się od plus 40 stopni Celsjusza do - na przykład - minus 5 stopni, sprawiły, że współpraca jest często niezbędna do przeżycia. Dlatego Kirgizi, zwłaszcza ci mieszkający poza miastami, odbierają innych ludzi jako potencjalnych sojuszników w walce z siłami natury. Reagują więc na obcych entuzjastycznie, przyjacielsko i z ogromnym zaciekawieniem. Zwłaszcza gdy owi "obcy" poruszają się na motocyklach, których jest w Kirgistanie niezwykle mało.
Po stu pięćdziesięciu kilometrach dotarliśmy do jeziora Issyk Kul. Jezioro położone jest na wysokości 1609 metrów i pod względem wielkości jest drugim z największych jezior górskich. W najdłuższym miejscu ma 182 kilometry i bardziej przypomina ono morze, niż jezioro. Zdarzają się na nim prawdziwe sztormy. Okolice Issyk Kul są też doskonałą bazą wypadową w okoliczne góry. Prowadzą przez nie kamienne, szutrowe szalki, które jakością nie odstają od większości dróg asfaltowych w Kirgistanie. Jednak nie dlatego, że są tak dobre, ale dlatego, że te asfaltowe są w większości przypadków w fatalnym stanie. To, co można zobaczyć podczas przemierzania szutrami kirgiskich gór, zapiera dech w piersiach. Monumentalna, przepiękna i różnorodna przyroda, której nie można zobaczyć nigdzie indziej. Jadąc przez góry, wznosimy się na wysokości blisko 4000 metrów n.p.m. Doliny, które pojawiają się przed naszymi oczami, są tak ogromne, że trudno uwierzyć, że są one na Ziemi. Do tego powietrze sprawia, że promienie słoneczne odbijają się od wszystkiego w niezwykły sposób, roztaczając przed naszymi oczami palety barw. Trudno wyobrazić sobie większe góry, niż nasze Tatry, czy też największe w Europie Alpy. O ile słowo "większe" jest dla nas zrozumiałe, o tyle nie zawsze wywołuje właściwe odczucia. W przypadku gór Tienszan słowo "ogromny" nabiera nowego znaczenia. To trochę tak, jakby chłopak z małej wioski trafił do Nowego Jorku. Za każdym zakrętem coraz wyższe szczyty, coraz rozleglejsze doliny. Jeżeli oglądaliście kiedyś Gwiezdne Wojny, to podróżowanie po kirgiskich górach można porównać właśnie do podróżowania między planetami na krańcach galaktyki. Księżycowe ukształtowanie terenu w barwach z Hobbita. Wszystko dzięki niezwykłym warunkom atmosferycznym oraz absolutnej ciszy, która nas otacza. Po kirgiskich szutrach można przejechać setki kilometrów. Funkcjonują one na równi z drogami asfaltowymi i w zasadzie są w takim samym stanie.
Po przecięciu przełęczy Barskoon i spenetrowaniu marsjańskich plenerów okolic kopalni złota Kumtor ruszyliśmy przez góry w kierunku Song Kol. By tam dotrzeć, konieczna była przeprawa szutrowymi drogami przez grzbiety gór Tienszan w rejonie Naryn. Trasa wiodła górskimi grzbietami, dolinami, raz byliśmy ogrzewani gorącymi promieniami słońca, by za chwilę wpaść w deszcz lub by przemknąć się obok szalejącej po drugiej stronie wysokiej grani burzy. Atmosfera jak z filmu "Gniew Oceanu" z George Clooneyem w roli głównej. Nagle wjechaliśmy na płaskowyż, porośnięty trawą o niespotykanym nigdzie indziej nasyceniu zieleni i z majestatycznym jeziorem pośrodku. Jezioro Song Kol jest jedną z dziesięciu rzeczy, które trzeba odwiedzić na kuli ziemskiej. Jest jak freski Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej lub jak Sagrada Familia Gaudiego w Barcelonie. Jest jedną z tych rzeczy, które można spotkać na Ziemi, ale które w bezpośrednim kontakcie sprawiają wrażenie monumentalnych promów kosmicznych, które przypadkiem wylądowały tu po podróży z odległej planety. Emocji, które wywołuje rejon Song Kol, nie da się opisać ziemskim językiem, bo nie są to emocje z naszej planety. Trochę to jak Tatooine, na której urodził się Anakin Skywalker, trochę jak Pandora, na której swoje fantastyczne stworzenia dosiadali Na’vi, a nad tym wszystkim unosi się wyraźnie wyczuwalna energia Elfów z Rivendell. Droga, prowadząca wzdłuż jeziora, zdaje się nie mieć końca, a samo jezioro ma ponad 30 kilometrów długości. Opadają ku niemu łagodnie zbocza, na których pasą się niezliczone stada najrozmaitszej zwierzyny. Pasterze dosiadają koni, mieszkają w jurtach, a pomagają im psy pasterskie na wyjątkowo długich nogach. Jurty to jedyna forma zabudowy na pagórkach Song Kol, więc całość sprawia wrażenie, którego nie sposób opisać słowami. Czysta magia.
Nocujemy w jurtach Song Kol, z dala od cywilizacji, otoczeni absolutną ciszą i widokami, które bardziej przypominają obrazy Beksińskiego, niż elementy ziemskiego krajobrazu. Wkrótce ruszymy w dalszą podróż. Coraz bardziej wydaje się być to podróż w czasie, niż w przestrzeni.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze