Motocykle elektryczne przyszłością urban mobility. Mogą obniżyć emisję spalin o połowę
Według najnowszych badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych elektryczne jednoślady mogą przyczynić się do znacznego zmniejszenia obecności szkodliwych substancji w powietrzu. Dotyczy to przede wszystkim podróży na krótkich dystansach, które zazwyczaj odbywamy w mieście.
Badanie, którego wyniki opublikowano w serwisie Bike Adviser, dotyczy co prawda rowerów elektrycznych, ale można je odnieść również do motocykli i hulajnóg. Według raportu aż 55 proc. przypadków użycia samochodu to przejazdy na dystansie mniejszym niż 5 mil (8 km) i w tym czasie pojazdy emitują 551 940 ton metrycznych dwutlenku węgla. Jeżeli Amerykanie przesiedliby się na jednoślady elektryczne (w tym przypadku rowery), to można zmniejszyć ten wynik o 273 tys. ton metrycznych. To wszystko brzmi wspaniale, ale akurat Stany Zjednoczone mają ten problem, że w wielu miastach infrastruktura rowerowa jest kiepska lub nie ma jej wcale i tu z pomocą mogą przyjść motocykle elektryczne, a konkretnie skutery będące odpowiednikami tych z silnikiem o pojemności 125 cm3.
Jakiś czas temu japońska wielka czwórka zaczęła prace nad opracowaniem wspólnego standardu wymiennych baterii. Podobne rozwiązania oferują już Gogoro oraz Kymco (IONEX). Jednocześnie przedstawiciele producentów mówili, że elektryfikacja ma sens tylko w przypadku segmentu urban mobility, a dla klasycznych motocykli z dużymi silnikami powinno się stosować wodór lub paliwa syntetyczne. Te drugie wkrótce mają być obecne nawet w MotoGP. To stanowisko ma mocne pokrycie w rzeczywistości, ponieważ producenci tacy jak Niu czy Super Soco święcą triumfy w Europie, a najlepiej sprzedającym się motocyklem elektrycznym w Hiszpanii jest skuter BMW CE 04. Wkrótce swoje działa wytoczy również Yamaha, ale na razie w ramach pilotażowego programu w wybranych stolicach.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze