MotoCar Fite Klub, czyli legendy motocrossu w wy¶cigu na czterech ko³ach [VIDEO]
MotoCar Fite Klub odbył się w zeszły czwartek w Karolinie Południowej, w trakcie którego legendy motocrossu rywalizowały ze sobą w samochodowych wyścigach szutrowych. Zawodnicy dobrze się bawili, ale też mocno ze sobą rywalizowali. Nawet, jeśli wcześniej mieli małe lub żadne doświadczenie w wyścigach na czterech kołach.
Na początku wyścigu Justin Brayton i Ryan Dungey zetknęli się samochodami, a Dungey uderzył w ścianę. To niestety zakończyło jego udział, mimo że nie był ranny, to jego samochód został uszkodzony. Jeremy McGrath przez większość czasu utrzymywał przewagę nad Chadem Reedem, który odczuwał presję ze strony jadących za nim Briana Deegana i Justina Braytona. Samochód Deegana miał problemy techniczne, a potem Braytona obróciło w ostatni zakręcie, kiedy próbował przejąć drugie miejsce od Reeda. To pozwoliło Ricky'emu Carmichaelowi przejechać linię mety na trzecim miejscu.
McGrath nie dał się wyprzedzić i został pierwszym w historii mistrzem MotoCar Fite Klub. Wydarzenie okazało się sukcesem, ponieważ wszyscy uczestnicy chcą wrócić i kiedyś to powtórzyć.
Jeśli nie oglądaliście tego wydarzenia na żywo, nadal możecie wykupić dostęp i obejrzeć je TUTAJ.
A oto co po wydarzeniu mówili główni bohaterowie.
Jeremy McGrath: - To było takie ekscytujące! Wiedziałem, że będzie ciasno, ale to była jakaś rzeź. Pozycja na torze była naprawdę kluczem. Wystartowałem naprawdę dobrze, ale w tym ostatnim trochę wypadłem z pola startowego. Pomyślałem sobie: "O rany". Chad usiadł mi na ogonie i dał mi kopa. Ale tak, co za wspaniała noc. Sama impreza była świetna i doceniamy właścicieli samochodów za pomoc przy autach. Miło jest znowu spotkać się ze starymi kumplami.
Ta czerwona glina jest całkiem śliska. Podczas treningów próbowałem nie przesadzić. Próbowałem przyspieszać i dzisiaj poczułem, że wiem, co robię. A potem kwalifikacje poszły całkiem nieźle i to wszystko, miałem dobrą pozycję na torze. To było wielkie wydarzenie w wielkim celu. Road 2 Recovery robi wiele dla zawodników i sportu. Dodatkowo możliwość spotkania się z tymi wszystkimi chłopakami, wspaniałymi przyjaciółmi, z którymi od lat jesteśmy w tym razem - to było całkiem fajne.
Chad Reed: - Wiadomo, że zawsze chcesz wygrać, ale przyszedłem tutaj i powiedziałem, że dopóki 22 jest przed 4 (Ricky Carmichael - przyp. DJ), to jak wygrana! [Śmiech] To było niesamowite. Świetnie się bawiłem. Na każdym okrążeniu się uczysz, uczysz, uczysz. Robisz się trochę szybszy, a potem stajesz się trochę chciwy i to już za dużo, więc musisz oddać wszystko. Na koniec dnia Król nadal jest Królem! Jestem szczęśliwy, że mogłem tutaj być. Wspaniale było po prostu wysłuchać hymnu i znowu się ścigać. Tak, trochę też, żeby się chwalić. Pastrana nie miał jaj, żeby wyjść i się ścigać. Wiem, że na czacie grupowym pewnie powie, że by mnie pokonał, ale bracie, nie pokazałeś się!
Ricky Carmichael: - Cóż, wczoraj czułem się lepiej, szczerze mówiąc. Raczej miałem dziś szczęście niż byłem dobry, to było bardzo szczęśliwe trzecie miejsce. To była świetna zabawa i miejmy nadzieję, że wszyscy dobrze się bawili oglądając to. Doceniamy to, było fajnie, a ci faceci są naprawdę dobrzy w tym co robią we wszystkich aspektach, ale szczególnie, gdy dajesz im coś z silnikiem. Cieszę się, że mogłem wziąć w tym udział i być na tym samym torze, co ci goście. Nie mogę się doczekać, aż zrobię to ponownie. Mam nadzieję, że jeśli zrobią powrtórkę, to znowu poproszą mnie o udział.
Justin Brayton: - To było takie fajne! Strasznie mi się podobało. Dość szybko załapałem co i jak, było fajnie. Myślę, że kilka razy miałem Chada, na cztery i trzy okrążenia do końca, a potem po prostu postawiłem wszystko na jedną kartę na ostatnim okrążeniu, ostatni wysiłek i wtedy mnie obróciło. Jestem taki zły! Ponieważ w wyścigach uczysz się, że liczy się pierwsza trójka, prawda? W wyścigach samochodowych liczy się tylko zwycięzca. Pierwsza trójka nic nie daje. Ale ogólnie rzecz biorąc, niesamowite przeżycie. To było całkiem fajne jak na mój pierwszy raz. To na pewno nie jest mój ostatni raz na czterech kołach.
Ryan Dungey: - Naprawdę nie wiem, co się stało. Zobaczyłem Justina Braytona po prawej stronie, byłem w środku i miałem dobre tempo. Myślałem, że jedziemy prosto i nagle się zderzyliśmy. Pomyślałem "Wow, to był brutalny cios", ale nadal myślałem, że od razu pojedziemy dalej. Nagle samochód skręcił w prawo w ścianę i obrócił się. Całkiem nieźle wyrzuciło mnie do przodu, a potem pojawił się mały pożar, szybko go zobaczyłem. Zdjąłem kierownicę i wysiadłem. Po prostu to było niefortunne, bycie zdrowym jest dobre, ale chciałem trochę dłużej pojeździć. Dwadzieścia okrążeń, ściganie się z chłopakami, zdobywanie doświadczenia, to była zabawa. Skończyło się wcześnie. Trudno to zaakceptować… [śmiech]. Chcę to zrobić ponownie. Chcę nadal jeździć i się uczyć. Ale najfajniejszą rzeczą jest ściganie się z innymi kierowcami na torze.
Brian Deegan: - Samochody byly wypożyczone, więc w zasadzie wszyscy byli gotowi tylko trochę nacierać. Linie łączą się, a jeśli chcesz wyprzedzić, to trochę się pocierasz. Mój właściciel samochodu powiedział: "Nie obchodzi mnie to, możemy to naprawić". Więc dał mi zielone światło. To była dobra zabawa. Myślę, że fajnie byłoby zebrać nas tam w 12-14 osób. Było fajnie, myślę, że wszyscy rozumieli to w miarę upływu nocy. Ze wględu na wyścigową przeszłość, McGrath i ja mieliśmy niewielką przewagę na szutrze, ale tutaj każdy z nas dostał obcy samochód, którego nie znał. W wyścigach samochodowych samochód jest jego dużą częścią, w wyścigach motocyklowych bardziej liczy się zawodnik. Ale wszystko w porządku, ogólnie wszyscy płynęliśmy tą samą łodzią. To nie tak, że którykolwiek z nas ścigał się w zespole Hendrick w wyścigach NASCAR.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze