Moto Morini X-cape 650. Test i opinia
Motocykle ADV od kilku lat wiodą prym w sprzedaży jednośladów w Polsce. Nic w tym dziwnego, ich uniwersalność i sprawdzanie się w każdych warunkach, daje im tę palmę pierwszeństwa. Pomimo że nie istnieje motocykl do wszystkiego, to jednak ADV jest najbliżej, żeby podważyć sens tej teorii.
Moto Morini
Historia tej włoskiej marki ma swój początek w 1937 roku w Bolonii, kiedy to Alfonso Morini rozpoczyna produkcję pojazdów trójkołowych po szyldem Moto Morini. Co prawda jeszcze nie motocykle, ale maszyny użytkowe. Zdecydowanie tańsze niż ciężarówki, a jednocześnie idealne do przewozu towaru w mieście. Przystępność cenowa i dobre wyniki dają nowej firmie z Bolonii rozgłos. Od strony technicznej zaangażowani są Dante Lambertini, Gino Marchesini i Dolcino Veronesi, którzy stali się kluczowymi postaciami w okresie powojennym, kiedy firma koncentruje się na sektorze motocyklowym, porzucając trójkołowce.
Włoska motoryzacja, tak jak i włoski temperament jest wybuchowa, emocjonująca i nietuzinkowa. Po wielu latach sukcesów, startów w wyścigach oraz mocnym zaakcentowaniu swojej pozycji na rynku. Przychodzi czas kryzysu i braku pomysłu na walkę z konkurencją. W 1986 roku marka Moto Morini trafia pod skrzydła Ducati. Doświadczenie połączonych zespołów inżynierów i wiedza jaką sobie przekazują, pozwala przetrwać fabryce z Bolonii trudne chwile. W 1999 roku firma Motori Franco Morini, założona przez siostrzeńca Alfonso Moriniego w 1954 roku z siedzibą w Casalecchio di Reno na obrzeżach Bolonii, przejmuje markę Moto Morini od Ducati. Rusza produkcja nowych modeli motocykli. Aż do roku 2018 gdzie markę Moto Morini kupuje Zhongneng Vehicle Group.
Nowa era Moto Morini
Włoska marka motocykli, produkowana w Chinach, to nic nowego. W tym przypadku chodzi o zachowanie równowagi między funkcjonalnością motocykla i jego ceną, która wynika z kosztów produkcji. Powszechna globalizacja już dawno pokazała kierunek, w jakim zmierza rynek motocyklowy. Produkcja poszczególnych komponentów, składających się na finalny motocykl, jest rozrzucona po całym świecie. Jednak jak przyjrzymy się bliżej, to większość z nich produkowana jest w Azji. Zatem czy należy się przejmować, że jeździmy motocyklem o włoskiej nazwie, wyprodukowanym w Chinach?
Moto Morini X-Cape 650
Moto Morini X-Cape może wygląda jak motocykl ADV, ale z 19-calowym przednim kołem i 190-milimetrowym prześwitem jest mu znacznie bliżej do Suzuki V-Strom, zwłaszcza w jeździe terenowej. Tak więc jego rywalami teoretycznie może być wszystko, od Ténéré 700 do Kawasaki Versys 650, z którym Moto Morini również ma praktycznie wspólny silnik. W mojej opinii w tym zestawieniu powyżej X-Cape jest praktycznie pośrodku. Jest mniej terenowy niż Yamaha, ale dużo bardziej offowy niż Kawasaki.
Silnik X-Cape to jednostka dwucylindrowa rzędowa o pojemności 649 cm3 i wykorbieniach 180°. Możemy śmiało powiedzieć, że serce Moto Morini X-Cape 650 pochodzi w prostej linii od Kawasaki ER-6 z 2006 r. Ma on tą samą średnicę i skok tłoka, te same rozmiary zaworów, ten sam rozrząd. Specyfikacja sugeruje, że prawdopodobnie istnieje wysoki stopień wzajemnej kompatybilności mechanicznej. Nawet instrukcja serwisowa to prawie kopia tej od Kawasaki, co nie jest złe, bo silnik Kawasaki to gruntownie sprawdzona konstrukcja.
Rama i zawieszenie Moto Morini X-Cape 650
Jak się już pewnie domyślacie, skoro silnik jest kopią Kawasaki, nie inaczej jest też z ramą. Jest ona stalowa i dzięki temu, że punkty mocowań silnika są w tym samym miejscu, co w ER6, to wygląd jej jest łudząco podobny. Zmianę zauważymy na pewno w aluminiowym wahaczu, który jest resorowany poprzez centralnie umieszczony amortyzator firmy Kayaba. Przednie zawieszenie dostarczyła firma Marzocchi. Tak przód, jak i tył, posiadają regulację ustawienia. Zawieszenie jest dobrze dobrane i jego fabryczne ustawienie było zadziwiająco skuteczne. Dobrze tłumiło nierówności, było sztywne, ale zarazem niezbyt twarde. Zdecydowany atut X-Cape 650. Całość walorów jezdnych uzupełniają piękne szprychowe, bezdętkowe felgi, obute w świetne opony Pirelli Scorpion Rally STR. Postawienie na renomowanego producenta opon to zawsze strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o walory jezdne. Bieżnik jaki na nich mamy daje nam pewność, że lekki teren nie będzie wielkim wyzwaniem. Zarazem kręte drogi asfaltowe pokonamy z uśmiechem na twarzy. Jedyny minus to odgłos, jaki generuje kostka na oponie. Jest to słyszalne i trzeba się do tego przyzwyczaić.
Hamulce
W parze z dobrze działającym silnikiem i podwoziem muszą iść również hamulce. Tu cały zestaw przód oraz tył dostarczyła firma Brembo. Przewody w stalowym oplocie to już standard, natomiast system ABS od Boscha działa tak jak powinien. Testowałem bardzo mocne hamowania i jego reakcja była umiarkowana. Zadziałał dokładnie wtedy kiedy moim zdaniem powinien. Dzięki dwóm trybom jazdy (droga/teren), które możemy zmienić poprzez menu na tablicy rozdzielczej. Możliwe jest wyłączenie systemu ABS na tylnym kole. Minus całego układu hamulcowego to dozowalność siły hamowania przedniej pompy. Trzeba się do niej przyzwyczaić, natomiast mogła by być bardziej agresywna. Zakładam, że jej dobór był kompromisem pomiędzy jazdą drogową i terenową. W takim przypadku, ten kompromis jest raczej ukłonem w stronę terenu.
Układ elektryczny i oświetlenie
Tym, co mi bardzo rzuciło się w oczy, był duży wyświetlacz. 7-calowa deska rozdzielcza TFT X-Cape jest imponująco szeroka, a przełączenie w tryb Off-Road (wyłączenie tylnego ABS) zmienia tacho w zgrabną grafikę opony terenowej. Morini ma również pełną integrację Bluetooth z zestawem słuchawkowym. Nie ma kontroli trakcji (nie żeby była potrzebna przy 60 KM), ale wielką wadą jest brak tempomatu (nie ma przepustnicy typu ride-by-wire), brak podgrzewanych manetek, brak quickshiftera, brak średniego zużycia paliwa i brak wskazywania dystansu do pokonania na pełnym zbiorniku. Jest tylko wskaźnik paliwa oraz dystans do przejechania na rezerwie. To wszystko drobiazgi bez których można żyć, ale w dzisiejszych czasach to, co kiedyś było luksusem, dziś jest w większości motocykli standardem. Wróćmy jeszcze do wyświetlacza. Ma on możliwość automatycznej zmiany trybu dzień/noc oraz możliwość ustawienia jasności. W trakcie jazdy można włączyć ekran ze szczegółowymi informacjami na temat motocykla. Chodzi głównie o ciśnienie w oponach, ładowanie akumulatora oraz informacje serwisowe. Przechodzenie poprzez różne warstwy menu jest możliwe dzięki przyciskom na lewej manetce. Jest to dosyć intuicyjne i nauka obsługi zajmuje kilka minut. Wszystkie przyciski na lewej i prawej stronie kierownicy są podświetlane. To trochę ułatwia obsługę w nocy, jednak bez poznania rozłożenia przycisków i wiedzy który do czego służy, nie będziemy w stanie ocenić ich funkcji. Podświetlenie w tym wypadku skupia się tylko na określeniu lokalizacji. Standardem stało się już umieszczanie gniazda USB do ładownia urządzeń. Zamontowano je w dogodnym miejscu poniżej zegarów.
Światła w X-Cape są w całości ledowe i całkiem dobrze radzą sobie w ciemnych miejscach. Jak się pewnie domyślacie w miarę możliwości trzeba sobie pomagać światłami długimi. Gdyby ktoś miał w planach podbój dzikich terenów w nocy, zdecydowanie polecam dołożyć światła halogenowe. Jak dla mnie atutem Morini są wysoko umieszczone przednie kierunkowskazy. Mogę mieć prawie pewność, że nie ma szans na urwanie ich nawet przy wywrotce, o którą w terenie nie trudno.
Ergonomia jazdy Moto Morini X-Cape 650
Wygodna pozycja na motocyklu powinna zachęcać do dalekich wypraw. W X-Cape 650 zdecydowanie sporą część podróży polecam pokonać w pozycji stojącej. Kanapa jest zbliżona do takiej jaką znamy z motocykli enduro. Jest płasko i twardo. Dobrze w teren, trochę gorzej na autostradę. Moto Morini zrobiło ukłon w stronę ludzi, którzy niekoniecznie są wymiarowi. Jeżeli natura obdarzyła cie krótszymi lub dłuższymi rękami, to możesz przesunąć mocowanie kierownicy w półce. Ma ona kilka otworów o różnym rozstawie, które umożliwiają precyzyjną osadzenie wieżyczek kierowniczych. Takie rozwiązanie nasuwa na myśli pomysł żeby zmienić ustawienie kierownicy w teren. Jazda w pozycji stojącej pokazała ciekawy atut zbiornika paliwa. Otóż przetłoczenia pozwalają znaleźć oparcie dla kolan, kiedy ściskamy motocykl nogami. Jazda terenowa to głównie balans na nogach i luźne ręce. Niestety często motocykle ADV nie dają solidnego uchwytu dla nóg. Moto Morini ma za to u mnie dużego plusa. Drugiego dostanie za dobre niwelowanie wibracji. Pojawiają się one co prawda w okolicy 7 tysięcy obrotów, jednak dobrze dobrane przełożenia, zgrabnie omijają ten zakres przy prędkości autostradowej. Nawet twarda kanapa nie przenosi wibracji na kość ogonową. Testowany egzemplarz był wyposażony w standardową szybę, która dawała wystarczającą ochronę przed wiatrem. Dla wyższych osób, polecam doposażenie w wysoką szybę, lub dokręcany deflektor.
Walorem turystycznym jest duży 18 litrowy zbiornik paliwa. Jest on zadziwiająco smukły jak na tą pojemność. W połączeniu ze spalaniem na poziomie nieco ponad 4 litrów, daje to ponad 400 km zasięgu na jednym tankowaniu. Uważam, że to dobry wynik. Testowany egzemplarz X-Cape, posiadał zamontowane gmole oraz dedykowany tłumik SC Project. Fajny dodatek i lekko poprawia brzmienie silnika. Co do rozbudowanych gmoli, to wyglądają dosyć delikatnie i mają raczej na celu ochronę podczas położenia motocykla na ziemi, podczas przepraw w terenie. Można też do nich zamontować dodatkowe oświetlenie, lub rejestrator drogowy.
Podsumowanie testu
Moto Morini X-cape 650, to naprawdę dobry motocykl i warto się nad nim zastanowić, jeśli szukacie pojazdu w tym segmencie. Motocykl przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie dużego i dosyć szerokiego. To wrażenie znika kiedy pokonamy pierwsze metry. X-Cape bardzo dobrze się prowadzi a manewrowanie jest jego domeną. W trakcie testów motocykli staram się próbować ciasnych i wolnych skrętów, często na zamkniętym ograniczniku. Moto Morini zdało ten egzamin na piątkę. Gdybym miał życzenia to na pewno prosiłbym o zrobienie mapy silnika z lepszą reakcją na manetkę gazu. Co prawda czuję, że to zabieg celowy, będący konsekwencją normy emisji spalin, ale wierzę w umiejętności firm tuningowych. Polecam wszystkim wizytę w salonie Moto Morini i umówienie się na jazdę próbną, zawsze najlepiej sprawdzić wszystko na własnej skórze.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze