Moto Guzzi V 50 Nato. Dziwny motocykl wojskowy
Dlaczego dziwny? Cywilny model V 50 i jego pochodne produkowano w latach 1977- 1986. Motocykle używane przez armie w owym czasie przypominały budową maszyny enduro, były więc dobrze przystosowane do jazdy w terenie. Nie trzeba być fachowcem by odkryć, że wojskowa wersja V 50 takich cech nie posiada.
Z taśm montażowych we włoskim Mandello del Lario zjechało około 1300 sztuk V 50 Nato. Zbudowano je na zamówienie armii holenderskiej. Pozostaje zatem tajemnicą wojskowych z kraju tulipanów, co nimi kierowało, kiedy opracowali specyfikację wojskowego motocykla, który miał zastąpić używanego od 1966 roku do połowy lat 80. Triumpha T3A (nawet on posiadał lepsze własności terenowe niż V50 Nato). Włoski producent na ten temat milczy, a mnie się wydaje, że zamawiający motocykl we włoskiej fabryce musieli chyba palić za dużo zioła.
Czym zatem różni się wersja Nato od cywilnej? Silnik miał przekonstruowane głowice. Pracowały w nich mniejsze zawory, zastosowano również inne tłoki i gaźniki, a celem tych zmian było obniżenie kompresji. Zrobiono to po to, by silnik mógł pracować na gorszym jakościowo paliwie. W efekcie moc spadła z 47 do 34 KM, co było drastyczną różnicą i mocno odbiło się na osiągach. Oczywiście prędkość maksymalna i przyspieszenie to nie są priorytety w pojazdach dla wojska. Wojskowe sprzęty muszą być proste w obsłudze, niezawodne i trwałe, a te cechy Gutek posiadał bez dwóch zdań. By zapewnić wymagane przez wojsko walory trakcyjne zmieniono przełożenie wtórne na takie, jakie stosowano w mniejszym modelu V35. W efekcie V50 Nato stał się motocyklem powolnym - prędkość maksymalna spadła ze 165 km/h do 125 km/h. W zamian za to odznaczał się dobrą elastycznością, a to cecha w wojskowych sprzętach jak najbardziej pożądana, bo ułatwia powolną jazdę w kolumnach i pokonywanie przeszkód. Pozostałe zmiany to już kosmetyka, czyli wojskowe akcesoria (specjalne oświetlenie, ochronne gmole i zmiany w instalacji elektrycznej), no i oczywiście wojskowe malowanie. Wojskowa wersja w przeciwieństwie do cywilnej oprócz rozrusznika elektrycznego posiada jeszcze nożny.
Widoczny na zdjęciach egzemplarz wypatrzyłem w warsztacie 86 Gear, gdzie jest on serwisowany. Maszyna należy do Jana, który gra na trąbce w orkiestrze Sinfonia Varsovia, a także uczy gry na tym instrumencie. Jak się dowiedziałem, w orkiestrze pracuje wielu ludzi, którym czas wolny wypełnia uprawianie hobby, a wśród nich nie brak motocyklistów. Muzyka jest oczywiście największą pasją Jana, ale właśnie z tego powodu spodobała mu się jazda na motocyklu. I nie chodzi tu bynajmniej wyłącznie o delektowanie się dźwiękiem silnika. Jazda na motocyklu, podobnie jak gra w orkiestrze, wymaga dużej odpowiedzialności. Motocykl nie toleruje błędów podobnie jak nie robi tego publiczność koncertowa. Jeśli chcesz być dobrym motocyklistą musisz ustawicznie podnosić swoje umiejętności. Tak samo jest z grą na instrumencie. Oba zajęcia, choć tak różne, wymagają stuprocentowej koncentracji i oddania się temu, co się robi. Właśnie to swoiste połączenie wolności, jaką daje motocykl i odpowiedzialności, jakiej wymaga, jest tym, co zafascynowało Jana w jednośladach. Poza tym jeździ on również konno, a motocykl to też jakby koń, tyle że mechaniczny. Motocyklowa przygoda Jana zaczęła się niedawno, kilka lat temu. Pierwszym warczącym jednośladem był skuter Vespa. Trzeba wam wiedzieć, że po ojcu, który jest historykiem Jan odziedziczył zamiłowanie do starych rzeczy, nie szukał więc nowego skutera, tylko takiego, która ma już za sobą historię i gdyby mógł mówić pewnie miałby wiele ciekawego do opowiedzenia. Skuter był fajny, ale szybko przestał wystarczać. Jan zrobił więc motocyklowe prawo jazdy i zaczął szukać motocykla dla siebie. Tak trafił na Moto Guzzi Nato sprowadzone do Polski przez poprzedniego właściciela wprost z holenderskiego demobilu. Mimo wszystkich wad jakie ta maszyna posiada Jan jest zakochany w swoim Gutku i jazda nim sprawia mu wiele frajdy. Christian z warsztatu Gear 86 dba, by maszyna była zawsze w dobrej kondycji, ale żadna renowacja nie jest przewidywana. Gutek ma zachować swą naturalną patynę, z którą co trzeba przyznać, bardzo mu do twarzy.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeMam przyjemno¶æ znaæ dobrze, niestety ju¿ by³ego w³a¶ciciela (sprzeda³ go bo mu rozjechali stopê i nie móg³ siê nim w pe³ni sprawnie pos³ugiwaæ), takiego w³a¶nie Gutka. Zreszt± przez tego Gutka ...
Odpowiedz