Ministerstwo infrastruktury odpowiedziało Rzecznikowi Praw Obywatelskich na pismo w sprawie korekty opłat za badania techniczne pojazdów. Ceny nie zmieniły się od 17 lat i diagności raczej nie będą zadowoleni z odpowiedzi.

Pismo przygotowane przez RPO zostało wysłane w grudniu ubiegłego roku. Stwierdził on wtedy, że utrzymywanie tych samych cen od 17 lat narusza prawa właścicieli stacji kontroli pojazdów do godziwego wynagrodzenia. Sami zainteresowani również podnoszą temat właśnie pod kątem tego, że koszty utrzymania stacji rosną, a ceny pozostają niezmienne. To z kolei nierzadko przekłada się na wykonywanie badań technicznych na akord, żeby gdzieś te utracone pieniądze znaleźć.

Jak informuje Prawodrogowe.pl, ministerstwo udzieliło odpowiedzi w dniu 12 stycznia i z pewnością nie ucieszy ona diagnostów. W piśmie czytamy, że "Prowadzenie stacji kontroli pojazdów nie jest prowadzeniem zwykłej działalności gospodarczej, jedynie nastawionej na zysk przedsiębiorcy." Dalej napisano, że "Przedsiębiorca planujący rozpocząć taką działalność, musi zaakceptować przyjęte ustawowe warunki jej prowadzenia oraz dochodowości takiej działalności, w tym określone przepisami wysokości opłat za badania techniczne." Te dwa zdania brzmią w taki sposób, jakby resort sugerował, że prowadzenie stacji kontroli pojazdów to po prostu działalność misyjna.

Na pocieszenie resort dodaje, że nie wyklucza podniesienia stawek za badania techniczne pojazdów, ale dopiero po wdrożeniu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/45/UE z dnia 3 kwietnia 2014, która reguluje kwestię okresowych badań technicznych i uchyla dyrektywę 2009/40/WE. Kiedy to nastąpi? Tego na razie nie wiadomo. Jedno jest pewne, przy galopujących cenach paliw oraz podwyżce mandatów rząd na razie raczej nie będzie chciał podnieść cen okresowych badań technicznych. Jednocześnie rosnące w zawrotnym tempie rachunki za prąd i gaz mogą sprawić, że stacje albo zaczną się zamykać, albo będą przeprowadzać wątpliwej jakości badania techniczne.