MP Enduro i Cross Country - Biedrusko 2008
W pewien pięknie deszczowy weekend kwietnia odbyła się druga w tym sezonie impreza mistrzowska Cross Country, a także otwarcie sezonu w Rajdach Enduro. Dokładnie 12/13 kwietnia polska śmietanka zawodników offroadowych zjechała się do podpoznańskiego Biedruska, gdzie na wojskowym poligonie klub MK „Unia" podjął próbę organizacji imprezy na najwyższym poziomie. Co z tego wynikło? Już pewnie po naszych pierwszych newsach z soboty i niedzieli domyślacie się, że impreza nie przebiegała pod hasłem rywalizacji z najwyższej póki. Po imprezie w Chełmnie można było dojść do wniosków, iż polska scena offroadowa odradza się na nowo. Oczywiste jest, iż w Motocrossowych Mistrzostwach Polski pod względem poziomu i organizacji wszystko dopięte jest na ostatni guzik, jednak w ostatnich latach nie zawsze można było to samo powiedzieć chociażby o Rajdach Enduro. W sezonie 2008 miało się to zmienić. Jak informowaliśmy w zapowiedzi imprezy miała być to pierwsza z trzech imprez łączonych w tym roku. Zawodnicy startujący w Rajdach Enduro wystartują na zasadach Cross Country także w Obornikach i Suchedniowie. Niestety po tym, co zobaczyli podczas I/II rundy rozgrywanej w Biedrusku endurowcy, mogą być - delikatnie mówiąc - źle nastawieni na tego typu ściganie. Organizacyjna porażka Niestety organizator nie podołał zadaniu zorganizowania tak poważnej imprezy. Ranga Mistrzostw Polski niesie ze sobą dużą odpowiedzialność i w tym przypadku ciężko o znalezienie jakiegokolwiek racjonalnego wytłumaczenie tak koszmarnej organizacji zawodów w Biedrusku. Jedyną - choć umówmy się, słabą - wymówką może być pogoda, nad którą ciężko było zapanować. Zapowiedzią dalszych zdarzeń był sam dojazd do depo. Błoto i woda stojąca w dziurach wyrobionych przez gąsienice czołgów skutecznie uniemożliwiały zawodniczym busom dostanie się na miejsce, gdzie w teorii mieli w spokoju przebywać startujący i ich ekipy. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, kiedy to karetki stały zakopane po oś, mieląc rozpaczliwie kołami. Ratownicy, z którymi udało nam się porozmawiać, byli zdruzgotani, a na pytanie w jaki sposób dotrą na drugi koniec trasy, gdy ktoś ulegnie wypadkowi, nie umieli odpowiedzieć. Tylko dzięki współpracy osób uczestniczących w imprezie udało się wypychać kolejne zakopane auta. Można jednak powiedzieć, że był to tylko przedsmak. Około południa z lekkim opóźnieniem wystartowali pierwsi zawodnicy. Okazało się, że największym problemem tego weekendu będzie trasa i wszystko związane z rywalizacją. Brak jakiegokolwiek otaśmowania spowodował, że w krótkim czasie zawodnicy rozjeżdżali się coraz bardziej na boki. Jest to wytłumaczalne, ponieważ jeżeli jest opcja nie jechania po największym błocie, to z owej się korzysta. Niestety jednak dochodziło do sytuacji, iż wszystko odbywało się niezmiernie blisko kibiców. Zresztą, w jaki sposób można mówić o rywalizacji, jeżeli trasa zmienia się z sekundy na sekundę Jeżeli do tego dołożymy kamienie, betonowe bloki czy pręty zbrojeniowe leżące w obrębie miejsca zmagań, to otrzymujemy mieszankę wybuchową. Wypowiedzi zawodników Niestety z powodu problemów sprzętowych możemy umieścić tylko dwa wywiady przeprowadzone z zawodnikami startującymi w Biedrusku. Przepraszam także resztę zawodników i zapewniam ich z tego miejsca, że na pewno będą mieli okazję wypowiedzenia się dla czytelników w relacjach z kolejnych imprez. Zapraszam do lektury, zwłaszcza cennej wypowiedzi doświadczonego Artura Łukasika, który bezwątpienia najtrzeźwiejszym okiem może ocenić każde zawody. Marcin Małek: „Organizacja nie stała na najwyższym poziomie. Wszystko było raczej średnio dograne. Trasa była dość wymagająca i ciekawa - lubię takie warunki i fajnie mi się jechało. Niestety duży niedosyt został po niebezpiecznych wpadkach organizacyjnych. Quad potrącił jednego z braci Świderskich, także kibic został potrącony. Nie tak powinno być. Wcześniej już jeździłem w Country Crossach, ale był to nieporównywalnie niższy poziom rywalizacji. Mimo, że jechało mi się bardzo przyjemnie to osobiście wolę tradycyjne rajdy enduro. Jeśli chodzi o same wyniki to jestem zadowolony. Dwa 7. miejsca to jak na pierwszy start w Mistrzostwach Polski bardzo dobrze. Fakt - pecha drugiego dnia miał potrącony Paweł Świderski, nie jechał także Sebastian Krywult, który miał problemy z okiem, ale generalnie uważam, że poszło mi dobrze. Zobaczymy, co pokaże w Siemiatyczach." Artur Łukasik: „Imprezy rozgrywane w Biedrusku wywołują strach, przynajmniej u nas, bo mamy bardzo złe wspomnienia. W 2004 roku zawody zorganizowane w Biedrusku - rajd Enduro - były po prostu zorganizowane źle i niedbale. W zeszłym roku odbył się tam Country Cross, który zakończył się także porażką. Z prostych przyczyn - kurzyło się i zawodnicy po prostu się rozbijali. W tym roku pomysł zorganizowania kolejnej imprezy był chybiony. Organizator nie radzi sobie z zawodami tego typu, przynajmniej na poziomie Mistrzowskim, choć myślę, że na każdym. Na jedno na co organizatorzy nie mieli wpływu moim zdaniem, to oczywiście pogoda. Chociaż o wszystkim było wiadomo na kilka dni wcześniej, ponieważ prognozy są bardzo szczegółowe. Można było tą trasę wytyczyć inaczej, a chociaż oznaczyć, ponieważ trasa nie była oznakowana w ogóle. Można było przeprowadzić procedury startowe w taki sposób, żeby móc bezpiecznie wystartować tych ponad 200 zawodników. Bo było wiadomo, że taka liczba przyjedzie. Jeżeli spojrzymy na regulamin Cross Country, który jest podany w komunikacie numer 13. Polskiego Związku Motorowego, jest dokładnie opisane jak powinna wyglądać trasa zawodów Cross Country. Wszyscy, którzy jechali stwierdzili od razu, że te zawody nie dotrzymywały żadnego punktu regulaminu dotyczącego trasy. Były niebezpieczne, trasa była nieoznaczona. Przykładowo w regulaminie znajduje się zapis, że na trasie nie mogą znajdować się ani skały, ani niebezpieczne elementy (a jeżeli są, to powinny być chociaż dobrze oznaczone). Ten fakt od razu rzuca cień na całą imprezę. Na moich oczach Rafał Kiczko wpadł na wystający kamień będący na obszarze trasy i razem z motocyklem fruwał w powietrzu. Opinia moja i zawodników, którzy startowali w mojej grupie, jest bardzo negatywna. Jedyne zdziwienie budzi fakt, ze przyjechali tam sędziowie, jak na przykład pan Knap, który bardzo ładne zawody zorganizował w Chełmnie, i nie zapanowali nad tym. Trzeba było te zawody, albo odwołać, albo zorganizować lepiej." | |
|
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzewww.bembenik.com.pl
Odpowiedzsuper strona!!!
Odpowiedzzawody - totalna porazka. zachowanie co niektorych po zawodach - jeszcze wieksza! zawodnicy powinni sie zrzeszyc i dzialac zeby takich imprez wiecej nie bylo, a nie klucic sie miedzy soba! z - e - ...
OdpowiedzZAWODNICY NIE MAJ¡ JAJ. W BREZNIE NA S£OWACJI JU¯ POKAZALI KLASE. SUPER INTEGRACJA- TYLKO POGRATULOWAÆ
Odpowiedzw Breznie panowie z KTMa po 1 kole sie spakowali i pojechali do domu. reszta cwaniakowala i na tym sie skonczylo.
Odpowiedz