Kto wyłoży pieniądze dla KTM? Niektórzy wierzyciele chcą odejścia Stefana Pierera
Po spotkaniu z inwestorami wiadomo, że KTM udało się uciec spod topora, czego nie można będzie powiedzieć o niektórych spółkach zależnych, które zostaną zlikwidowane lub trafią pod młotek. Pojawiły się też informacje dotyczące tego, kto wyłoży pieniądze na dalszą działalność marki.
W piątek, 20 grudnia w sądzie odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie ogłoszenia niewypłacalności przez KTM i poddania marki procedurze samoadministracji. Ma ją to uchronić przed ewentualnym bankructwem. Z informacji przekazanych po spotkaniu dowiedzieliśmy się m.in., że inwestorzy chcą wpłacić do kasy KTM nawet 750 mln euro, żeby zapewnić firmie funkcjonowanie do... stycznia.
Kto wyłoży pieniądze dla KTM? Jak informuje austriacki "Kurier", pieniądze na dalsze funkcjonowanie mają pochodzić z trzech źródeł - od Bajaj, CFMoto i inwestora z Hong Kongu, którego nazwa nie została ujawniona. Łączny dług firmy wynosi ok. 2 mld euro, w tym 1,28 mld euro to długi wobec banków.
Za winnego całej sytuacji uznawany jest Stefan Pierer i nie dzieje się tak bez przyczyny. W stosunku do Pierer Mobility wszczęto postępowanie, które ma wyjaśnić, czy nie doszło do zatajenia informacji mogących wpłynąć na decyzje inwestorów. Urzędnicy będą badać okres od maja do listopada 2024 r. Jak donosi "Kurier", banki mają domagać się wycofania Stefana Pierera ze stanowiska prezesa.
Co ciekawe, Stefan Pierer przejął markę KTM w 1992 r., kiedy znalazła się na skraju bankructwa. Startował wtedy z 150 pracownikami i sprzedażą na poziomie 6 tys. motocykli rocznie. Przez dekady KTM mocno się rozwinął, ale po drodze popełniono błąd w postaci sporej nadprodukcji. Oficjalnie mówi się, że w magazynach zalega ok. 130 tys. motocykli, a nieoficjalnie - że może być ich nawet ponad 200 tys. Co gorsza, wiele z nich nie spełnia wymagań normy emisji spalin Euro 5+, która wchodzi od 2025 r.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze