KTM dostał kredyt zaufania i może kontynuować działalność. W planach wycofanie z MotoGP
W piątek 20 grudnia odbyło się spotkanie w sądzie w sprawie dalszych losów marki KTM. Austriacki producent uciekł spod topora i może kontynuować procedurę samoadministracji. Pojawiły się też pierwsze informacje na temat finansowania, a także warunków kontynuacji działalności.
Jak informuje Alpenländische Kreditorenverband, organizacja chroniąca interesy wierzycieli, KTM może kontynuować swoją działalność i procedurę samoadministracji. Ze sprawozdań wiadomo też, co przyniosą dalsze tygodnie. Najważniejszą informacją jest pozyskanie finansowania w wysokości 700 mln euro, które zostanie udzielone przez 3 inwestorów.
Reklama
Pieniądze mają wystarczyć KTM na przetrwanie do kolejnej rozprawy w sądzie, którą zaplanowano na 24 stycznia 2025 r. KTM musiał wstrzymać produkcję do końca lutego. Producent ma na stoku łącznie 130 tys. niesprzedanych motocykli, a większość z nich nie spełnia wymagań normy emisji spalin Euro 5+, co może dodatkowo utrudnić sprzedaż.
Z raportu administratora wynika, że redukcja etatów zostanie zmniejszona z 500 do mniej niż 300. Zezwolił również na wypłatę zaległych wynagrodzeń, których pracownicy nie otrzymali od listopada. Dalsza redukcja kosztów ma obejmować m.in. możliwe przeniesienie części produkcji, a także wstrzymanie finansowania dla niektórych spółek KTM Group.
Oddalenie widma bankructwa i pompowanie dalszych pieniędzy w KTM jest jednak ekonomicznie uzasadnione. Wierzyciele, którzy zaakceptowali propozycję restrukturyzacji odzyskają 30 proc. długów. Według raportu Creditreform, gdyby KTM ogłosił bankructwo, to odzyskaliby jedynie 13,87 proc. środków. Kolejnym warunkiem jest sprzedaż spółki Pierer Immoreal GmbH, która zajmuje się nieruchomościami.
Jednym z ciekawych punktów jest planowane wycofanie z MotoGP Moto3/Moto2. Ta kwestia nie została jednak szerzej rozwinięta, więc przewiduje się, że KTM będzie kontynuował działania w sezonie 2025. KTM z kolei wypuścił informację prasową, w której zapewnia, że "READY TO RACE" to coś więcej niż hasło i nie zamierza zwalniać tempa, choć jest na wyboistej ścieżce. Na razie nie wiadomo, jaki będzie kształt projektu i jakie cięcia zostaną poczynione.
W innym komunikacie, który podpisali Stefan Pierer i Gottfried Neumeister, czytamy, że trwają poszukiwania nowych inwestorów. Obaj zainteresowani liczą przede wszystkim na pomoc banków. Dobrą wiadomością jest fakt, że żaden z wierzycieli nie zakwestionował wprowadzenia procedury samoadministracji. Jednocześnie Stefan Pierer nie pojawił się w sądzie.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarze1
Odpowiedz