Krym - dwie Yamahy TT600R na wycieczce
Dzień 6: Jesteśmy w zachodniej części Krymu. Pora zobaczyć klifowe wybrzeże Morza Czarnego, czyli Oleniewkę. Jeśli ktoś ma więcej czasu, warto się tu zatrzymać, by ponurkować. My musimy jechać dalej. Czeka Eupatoria, miejsce to sławne jest z kilku powodów. Zachowała się tam dzielnica karaimska, gdzie do dziś żyje ta ludność. Karaimi, to potomkowie tych, którzy w czasach caratu przybyli do Eupatorii z trudno dostępnego Czufut-Kale. W miejscu tym obejrzeliśmy kenesy, czyli karaimskie domy modlitwy. Piękne marmurowe świątynie: Wielka i Mała Kenesa otoczone piękną galerią, porośniętą winoroślą. Obowiązkowym zabytkiem miasta jest Meczet Chański. Przed wejściem do meczetu na stoliku leżą poskładane chusty, na wieszaku obok wiszą płócienne okrycia. Oczywiście włożyć je musiałyśmy my - kobiety. Do meczetu weszliśmy na chwilę. Nie pozwolono nam zdjąć butów i wejść głębiej, bo nie zapłaciliśmy za przewodnika. Bogu dzięki do naszego sanktuarium w Częstochowie możemy wejść bez takich wymogów.
Paręset metrów dalej Rosjanie zbudowali sobór św. Mikołaja Cudotwórcy. Także warto go obejrzeć (piękna kopuła i wnętrze). Ale kobieta musi się wyposażyć w nakrycie głowy, które szczelnie ukryje włosy. Tu takowych nie wypożyczali, trzeba mieć swoje. Potem spacer brzegiem morza z kubkiem kwasu w dłoni, wzdłuż eupatoryjskich linii tramwajowych... Tutaj, w Eupatorii postanowiliśmy sprawdzić lokalną kuchnię. Trafiliśmy do tatarskiej restauracji. Cielęcina, zapiekane warzywa i tzw. po naszemu cziburieki... Pyszota. Wzdłuż i wszerz zwiedziliśmy miasto i tak nas to zmęczyło, że nocleg znaleźliśmy już kilkadziesiąt kilometrów dalej, nieopodal Sewastopola. Niestety miejscowości nie pamiętam. Była to dzika plaża na skarpie, bardzo malownicze miejsce. Rozpalaliśmy ognisko jeszcze przy cudownie purpurowym zachodzie słońca, zgasło gdy księżyc był bardzo wysoko, a niebo jasne od gwiazd.
Dzień 7: Sewastopol. Okolica miasta to jedna z najpiękniejszych na Krymie. Krajobraz przepiękny, pofałdowany. Zbiegają się tu wszystkie trzy pasma Gór Krymskich. Bardzo trudno jest się skupić na jeździe motocyklem. Po prawej stronie Morze Czarne, z lewej fantastyczne górskie widoki, a do tego to, co motocykliści lubią najbardziej - gładka, kręta droga. Mogłabym tak jechać bez końca. Parę razy złapałam się na tym, że śmiałam się sama do siebie. Zdarzało mi się w czasie jazdy w kasku śpiewać, kląć ale żeby wyć z zachwytu jak wilkołak... Aż przykro było zjeżdżać z tej uroczej trasy do miasta.
W Sewastopolu poznaliśmy, czym jest ukraińska spontaniczność i życzliwość. Pan, któremu trochę zajechaliśmy drogę najpierw wyparował w nas z niemiłą 'wiązanką nieuprzejmości', po czym gdy spotkaliśmy się na światłach i zapytaliśmy go o drogę, zdeklarował, że nas poprowadzi do Muzeum Floty Czarnomorskiej. Trafiliśmy fantastycznie, bo sami pewnie zmarnowalibyśmy mnóstwo czasu. Poprowadził nas około 10 km bocznymi uliczkami pod samo wejście muzeum. A myślę, że wcale nie było mu tam po drodze. Pożegnaliśmy się uśmiechem i tradycyjnym 'szczaśliwa'.
Muzeum Floty Czarnomorskiej jest atrakcją obowiązkową w zwiedzaniu Sewastopola, jednocześnie najbardziej znaną. Bilety w cenie 25 hrywien za dorosłego plus ewentualnie 15 za możliwość fotografowania. Ekspozycja o charakterze kombatancko-militarystycznym. Niestety podczas naszego pobytu odbywał się remont w jednym z gmachów, które warto obejrzeć - cerkwi pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Tak naprawdę zwiedziliśmy tylko centrum Sewastopola, czyli Wzgórze Centralne, prospekt Nachminowa, Muzeum Floty Czarnomorskiej oraz port. Osoby nieograniczone czasem powinny poświęcić 2 dni na to miasto.
Było już dobrze po po południu, gdy wyjechaliśmy. Plan na ten dzień ustaliliśmy sobie dość ambitny. Sewastopol. Ałupka, w której spacerowaliśmy po malowniczym parku przy Pałacu Ałupkińskim (arystokratyczna rezydencja w mauretańskim stylu z połowy XIX w.). Ciekawostką jest coś dla fanów Akademii Pana Kleksa - to właśnie tutaj pan reż. K.Gradowski kręcił część scen do tej kultowej bajki.
Tutaj warto wspomnieć o tzw. problemach parkingowych, co w przypadku motocykli wydaje się śmieszne - a jednak. Nie proponuję iść na łatwiznę i parkować auta czy też motocykl na pobliskim parkingu, gdyż panom cwaniakom woda sodowa mocno szumi w głowie. Za postój płaci się tu odpowiednio 80 hrywien za auto i 40 za motocykl. Patologia. Więc popukaliśmy się w głowy i równie szybko odjechaliśmy. Wróciliśmy się jakieś trzysta metrów w górę i zostawiliśmy maszyny przy straganach z warzywami oszczędzając w ten sposób 160 hrywien na wieczorną wieczerzę.
Ostatnią atrakcją tego dnia jest Gaspra i powszechnie znane Jaskółcze Gniazdo - jak mówią przewodniki, kaprys bakijskiego barona naftowego (podobno zbudowany dla kobiety), neogotycki zameczek stojący 90 m nad morzem na skalistym przylądku AJ-Todor. Pojazdy zostawia się tu przy drodze, za 10 hrywien jest osoba pilnująca, a podążamy schodkami jakieś 10 minut do samego zamku. Nie można tam dojechać, chyba, że jest się klientem nietaniej restauracji w pobliżu.
Było dość późno gdy zaczęliśmy szukać noclegu, a już bardzo późno gdy go znaleźliśmy. W szybkim skrócie: 40 km kręcenia się w kółko, z językiem na brodzie w nadziei, że następny zjazd z głównej okaże się docelowym. Po półtorej godziny spotkaliśmy się z innymi motocyklistami, okazało się, że z Warszawy. Zarówno oni jak i my byliśmy w połowie naszych wypraw. Z małą różnicą, zaczęliśmy plądrowanie Krymu z różnych stron. I fajnie. Wymieniliśmy doświadczenia, relacje, co gdzie i ile nie przepłacać, no i rozstaliśmy się, życząc sobie powodzenia. My nasz nocleg znaleźliśmy, gdy na dworze było już ciemno. Domek z wygodami nad samym morzem za 600 hrywien. Ale było warto, chociażby po to, żeby po kliku dniach bez miękkiego łóżka i płytek w łazience, nareszcie odpocząć i wyspać się. Miejscowość ta nazywa się Foros.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeTytuł powinien brzmieć: "Wóz serwisowy i dwie Yamahy"
OdpowiedzNawet jeśli jechał za nimi wóz to przecież motocykli im nie ciągnął hahaha
Odpowiedzocb z tym samochodem ? xD na Krym bym się chętnie przejechał, sporo zwiedzacie zabytków, ja nie mam takich porywów. Pozdrawiam
OdpowiedzEEEEE, samochód ich asekurował i jechał z bagażami :p
Odpowiedzeeeeee koleś co z tego, że jechał jakiś samochód...za nich nikt motocykli nie prowadził przez te 4tys.km...fajny wyjazd, szacun:)
Odpowiedzzajebiaszcza wycieczka. trzeba ten krym dopisać do planów wyjazdowych ;)
Odpowiedz