Fotoradary na moście Poniatowskiego stały się bohaterami sporu pomiędzy wojewódzkim konserwatorem zabytków i Zarządem Dróg Miejskich. Ten pierwszy rozpoczął kontrolę stanu mostu i puszek niezgody.

Jak informuje Polska Agencja Prasowa, konserwator zabytków chce przede wszystkim sprawdzić stan mostu oraz przygotować informacje dotyczące wymaganych prac remontowych. Sprawdzony zostanie zakres wydanych pozwoleń na prace remontowe, ale kontrolerzy sprawdzą także fotoradary, które mają łapać niesfornych kierowców. Puszki jeszcze nie zostały uruchomione, a już stały się przedmiotem ostrego sporu i padły ofiarą amatorów ozdabiania sprayem cudzej własności.

W informacji opublikowanej przez portal Wirtualna Polska czytamy, że zamontowane radary oraz ich wpływ na stan mostu będzie jednym z kontrolowanych elementów. Nietrudno się jednak domyślić, że zapewne jest to główny powód kontroli. Wojewódzki Mazowiecki Konserwator Zabytków walczy z Zarządem Dróg miejskich o wygląd zamontowanych urządzeń.

Profesor Jakub Lewicki twierdzi, że wyraził zgodę jedynie na montaż urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości, które miały być umieszczone na istniejącej infrastrukturze mostu, a ZDM z kolei podaje, że latem ubiegłego roku wyrażono zgodę na montaż wolnostojących szaf. Całej sytuacji z popcornem w dłoni przygląda się firma odpowiedzialna za montaż urządzeń, która już zadeklarowała chęć pomocy w razie konieczności ich relokacji. Oczywiście nie będzie to pomoc w ramach czynu społecznego.