KTM SX 144 2008 - wilk w owczej skórze
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
KTM SX 144 2008 - wilk w owczej skórzeWizualnie KTM to klasa sama dla siebie. Na ten rok Austriacy postanowili dodać do agresywnej stylistyki trochę bieli, która komponuje się wręcz idealnie z pomarańczowo-czarnym tłem. Pełne dynamiki linie, nadmuchany przedni błotnik, czy w końcu obowiązkowe dla KTMa czarne felgi - to musi się podobać! O tym, że mamy do czynienia z bardzo małym sprzętem, świadczy dopiero duży prześwit między zbiornikiem a silnikiem. Zresztą cylindra zza rozbudowanego dyfuzora prawie nie widać! Na pierwszy rzut oka od razu zauważa się mocno „nadgryzione" tarcze typu Wave, które pracują wraz z zaciskami Brembo. Pomarańczowa sprężyna tylnego zawieszenia - oczywiście bezpośrednio mocowanego do wahacza w systemie PDS - robi wrażenie, zaś rozbudowana, gumowa osłona tylnego łańcucha pokazuje, że konstruktorzy pomyśleli o najbardziej wymagającej klienteli. Brakuje może seryjnie montowanej osłony dyfuzora, ale wtedy nie pozostałoby nam nic do kupienia z katalogu Power Parts. Za sterami wszystko jest pod ręką i nie można narzekać na brak ergonomii. Ciasno wyprofilowane siedzenie nawet na postoju nakłania do odpowiedniej pozycji. KTM od dawna instaluje w swoich motocyklach kierownice o zmiennym przekroju firmy Renthal i nie inaczej jest w przypadku SX 144. Wzrok przykuwa także przełącznik odpowiadający za zmianę map zapłonu. Po krótkich przymiarkach maszyna zostaje odpalona i nie pozostaje nic innego, jak ruszyć tym małym potworem. Piękny dźwięk dwusuwu Zapewne wielu się oburzy, ale uwierzcie mi - nie ma nic lepszego, niż dźwięk rozkręconej, wyczynowej 125, no może 144... To mocno subiektywny pogląd, jednak na jego dowód odsyłam do filmów. Nowy SX po odpaleniu dość długo się nagrzewa, jednak kiedy to już nastąpi, możemy raczyć się mocno wkręcającym się silnikiem, którego zakres kończy się dopiero przy 13. tysiącach obrotów. Powoli ruszam na rozgrzewkowe okrążenie. Początkowo jednak nie czuję żadnej różnicy w stosunku do standardowej 125. Czym tu się tak ekscytować, przecież to zwykła „setka"! Jeszcze nie wiem, w jak dużym błędzie jestem ... Rzeczywiście, SX 144 nie uraczy nas dużo lepszym dolnym zakresem obrotów od zwykłej 125. Aż do około 6 tysięcy obrotów wyniki są bardzo podobne, a różnice na tyle minimalne, że zauważa się je dopiero po dłuższym obcowaniu z motocyklem. Cała zabawa zaczyna się w górnym zakresie obrotów, gdyż od około 8. tysięcy sprzęt mknie, jak opętany. Ten mały chłodzony cieszą jednocylindrowiec potrafi pokazać pazur - jego moc przy 11.500 obr/min. na kole jest mniejsza zaledwie o 2 KM od dwusuwowej 250 (dane sprawdzone i publikowane w jednym z naszych wcześniejszych artykułów. Wszystko sprowadza się do odpowiedniego operowania manetką gazu i sprzęgłem. Zaczynam szybsze okrążenie. Dziurawa prosta i „pełen gwizdek". W uszach słyszę stłumiony przez kask dźwięk wbijanych bez odpuszczania gazu kolejnych biegów. Skrzynia z 6. przełożeniami działa precyzyjnie i pewnie. Mały skok, szybkie dohamowanie do zakrętu i z lekkim opóźnieniem odkręcam manetkę. Okazuje się, że moc jest na tyle dostępna, iż nie muszę strzelać ze sprzęgła, by efektywnie wyjść z bandy. Znów prosta i znów kolejne biegi wbijam w sekundowych odstępach - aż się wierzyć nie chce, że to cylinder wielkości filiżanki kawy! Mały KTM bardzo pozytywnie zaskakuje, choć trzeba uważać, by silnik nie spadł poniżej użytecznego zakresu. Wyżej wspomniałem o zmiennych mapach zapłonu, ustawianych z poziomu kierownicy. Ten bardzo przydatny patent spisuje się dobrze, choć dla amatora nie będzie on miał większego wpływu na jazdę. Przede wszystkim różnice nie są ogromne. Na drugim ustawieniu uzyskujemy trochę więcej dolnego zakresu obrotów. Niestety, amatorzy nie wykorzystają tego nawet w połowie i jest to ukłon w stronę profesjonalistów, dla których liczą się każde ułamki sekund. Oczywiście wszystko to byłoby niczym, gdyby nie świetne właściwości jezdne... Prowadzenie i zawieszenia Jak już pisaliśmy w naszym teście EXC-R 450 i 530. KTMy po 2007 roku to sprzęty o świetnej geometrii, które dzięki dobremu wyważeniu i sportowej charakterystyce, dają kierowcy bardzo dużo możliwości i jeszcze więcej frajdy z jazdy. Nie inaczej sprawa ma się w przypadku SXa 144. Trzeba powiedzieć więcej - z racji bardzo małej wagi, sprzęt ten prowadzi się świetnie. Można by rzecz, że współpracuje się z nim, jak z dziewczyną, która jeszcze kilka tygodni wcześniej była przyjaciółką - nie trzeba jej tłumaczyć głupich żartów, nie obraża się o bzdury i zawsze wie „o co chodzi". Centralizacja masy i nisko umieszczony środek ciężkości powoduje, że nawet najstraszniejsza banda okazuje się banalna. Oczywiście trzeba umieć to wykorzystać, jednakże dużo łatwiej będzie nauczyć się podstawowych technik na takim motocyklu, niż na mocarnym 450. Za wybieranie dziur z przodu odpowiada 48 milimetrowe zawieszenie marki WP, które dzięki dwóm obiegom oleju nie odstępuje już tak mocno od konkurencji, jak to miało miejsce w poprzednich modelach. Oczywiście pełna regulacja tłumienia dobicia i odbicia to norma w tego typu osprzęcie. Z tyłu pracuje niezmiennie PDS, który spisuje się dobrze, choć nie wybitnie. Zdarza się, że na większych dziurach odbija ono za agresywnie, to jednak kwestia regulacji już pod samego kierowcę. W ogólnym rozrachunku rozwiercona 125 KTMa prowadzi się naprawdę wyśmienicie i daje próżne złudzenie posiadania naprawdę niezłych umiejętności. Do czasu jednak - jak to bywa w przypadku motocykli dwusuwowych, nie wybaczają one tak wiele błędów, jak czterosuwy. To twarde sprzęty dedykowane twardzielom. Czas zebrać myśli KTM SX 144 to świetny motocykl, który w rękach doświadczonego zawodnika może zdziałać cuda. Nadaje się ona także rewelacyjnie dla amatorów. Silnik to majstersztyk, dający szoferowi możliwości, jakich nie dają „normalne" 125. Dzięki zwiększonej pojemności ma on duży zapas mocy i pozwala na bezpośrednią walkę z mocniejszymi czterosuwami, bez inwestowania w drogi tuning. Świetnym rozwiązaniem są także zmienne mapy zapłonu, które jednak w pełni wykorzystają tylko profesjonaliści. Do tego wszystkiego dorzucić trzeba bardzo dobre właściwości jezdne i naprawdę słuszne zawieszenia. A jak z wyposażeniem i wykonaniem? O wykonanie w przypadku austriackiej marki martwić się nie trzeba i to samo tyczy się wyposażenia. Znajdziemy tutaj osprzęt najbardziej prestiżowych marek, a za przykład niech posłużą chociażby hamulce Brembo, felgi Excel, hydrauliczne sprzęgło Magura, czy kierownica Renthala. Pomarańczowi zawsze dbali o to, żeby zakupiony u nich motocykl był w pełni wyposażony i - jak mówi slogan reklamowy - Ready to Race. Na sam koniec warto wspomnieć o kosztach eksploatacji takiego motocykla, które wbrew obiegowym opiniom, są dużo mniejsze, niż sprzętu czterosuwowego. Tłok, czyli w sumie jedyna ważna część mogąca ulec uszkodzeniu, przy amatorskiej jeździe powinien spokojnie starczyć na sezon. Tak często wspominane 10 mh to bajka - wartość ta tyczy się jazdy wyścigowej, a łatwo się domyślić, że nie każdy z posiadaczy takiego motocykla jeździ „na pełnym gwizdku" od rana do nocy. Dlatego też najlepszym sposobem przed wymianą tłoka jest sprawdzenie kompresji - jeżeli utrzymuje się ona na poprawnym poziomie, to nie ma najmniejszej potrzeby na zakup nowych bebechów silnika. Cena samego motocykla? Oczywiście większa, niż japońskiej konkurencji, jednakże to norma. 27000 złotych za dwusuwa to dużo i mało - wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od sprzętu i do jakich celów będziemy go używać. Mimo wszystko SX 144 jest wart tych pieniędzy... Filmy:
|
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze