Najbardziej doświadczona offroadowo marka zaledwie kilka tygodni temu zaprezentowała nowe modele motocykli na sezon 2008, a Ścigacz.pl już je testował... I to w bardzo nie byle jaki sposób, ponieważ za sprawę honoru postawiliśmy sobie przetestowanie owych wyczynowych jednośladów w możliwe najtrudniejszych terenowych warunkach. Zresztą specjalnie z tego powodu zamówiliśmy pogodę, by do południa świeciło słońce, a po południu lało jak z cebra. Jako, że są to motocykle stricte sportowe, bezkompromisowe i w zarodku podsycane wyczynową myślą, zaprosiliśmy do testu Mateusza Bembenika, czołowego zawodnika Mistrzostw Polski, a grzybiarskie śmiganie zostało odstawione na bok. Jednak czy nowiuteńkie, topowe modele austriackiej marki są tak bardzo wyczynowe? Czy może pod wizerunkiem bezkompromisowego nakierowania na sport kryje się drugie, spokojniejsze „ja"? Czas to sprawdzić...
Jak się masz? Skąpane w słońcu, na tle zieleniejących się Gór Kaczawskich maszyny prezentowały się fenomenalnie. Ostre linie połączone z pomarańczowo-czarną stylistyką zdają się mówić, że tutaj nie ma żartów. Zwłaszcza, gdy popatrzymy na małe naklejki umieszczone na osłonach komory filtra powietrza - 450 i 530. Potężne pojemności, które - co zaskakujące - najchętniej kupowane są w naszym zacnym kraju. Bardzo mocno zarysowana, zgrabna bryła motocykla oraz typowe dla KTMa kolory dają świetny efekt. Łatwo zauważyć całkowicie odmienną myśl konstrukcyjną w tworzeniu motocykli chociażby od japońskiej konkurencji - w czasie, gdy azjaci produkują sprzęty maksymalnie przyjazne dla użytkownika, nawet w sferze designerskiej, tak KTM wypluwa ze swoich fabryk sprzęty brutalne, nieokrzesane i ostro zakręcone - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Skupmy się na szczegółach. Obydwa motocykle w żadnym stopniu nie różnią się od siebie wizualnie. Poza bijącą od motocykli siłą, można zaobserwować bardzo wiele zmian względem modeli 2007. Powiem nawet więcej: to dwa zupełnie nowe sprzęty! Nowe KTMy oparte są na bazie tegorocznych crossówek i to na tej linii widać dużo podobieństw. Profil błotników, boczne plastiki czy w końcu elementy zawieszeń są zbliżone, a czasem nawet identyczne jak w przypadku SX-ów 2007. Powoli zbliżając się do motocykla widać nowego typu okleinę zatopioną w plastik, o bardzo agresywnej stylizacji. Także przednia lampa wyewoluowała do prawie perfekcyjnie diamentowego kształtu, a od razu warto zaznaczyć, że „długie" światła spisują się nad wyraz dobrze, co umożliwi twardzielom nawet nocne śmiganie. Trochę niżej znajduje się wspomniany już błotnik, który może nie jest wyjątkowo urodziwy, ale funkcję swoją spełnia bardzo dobrze. Poza tym obydwa motocykle wyposażone są w bajeranckie nacinane tarcze typu wave, przewody hamulcowe w stalowym oplocie, czarne fele Excel, czy mocno zabudowane osłony przedniego zawieszenia, które charakteryzowały wcześniej tylko wersje Factory Racing. Znajdziemy tutaj wszystkie fikuśne gadżety - o nich jednak później, ponieważ nadszedł czas żeby zasiąść za sterami. Może postawić Ci drinka? - czyli pierwsze koty za płoty Kompaktowość - na tym słowie spokojnie mógłbym zakończyć ten akapit, ale jako iż znany jestem z przesadnej wylewności i gadulstwa, to nie skończę. Obydwa motocykle są skrojone pod właściciela i nie ma tu znaczenia czy jesteś wysoki, czy ledwo odrastasz od ziemi - siadasz za sterami i wydaje Ci się, że sprzęt jest przygotowany właśnie pod Ciebie. To jak zakupienie drogiego, markowego garnituru - po prostu wszystko leży tak jak powinno. Zmienno-przekrojowa kiera jest osadzona zaskakująco wysoko, co automatycznie wymusza bojową pozycję jeźdźca. Zmyślny i prosty do bólu zestaw przyrządów włącza się dopiero po przejechaniu pierwszych metrów. Oprócz od lat tak samo wyglądających przełączników świateł i czerwonego przycisku rozrusznika nie ma tu nic zbędnego. Jeszcze na sekundę przed upragnioną chwilą odpalenia motocykla, zauważyłem że ma on bardzo wysoko umieszczone siedzisko i nie ma mowy w moim przypadku o dotykaniu stopami do ziemi, do czego już w sumie się przyzwyczaiłem. Przyszedł czas by odpalić maszynę... Otwórz przede mną swoje serce - silnik Jednocylindrowe, chłodzone cieczą jednostki napędowe to całkowicie nowe konstrukcje w modelach enduro, chociaż przeszły one już swoje pierwsze testy w maszynach crossowych. Między 450-tką a 530-tką jedyną różnicą jest pojemność, ponieważ w tym większym bije identyczne serducho - tyle, że rozwiercone. Zaznaczę także, iż pojemność modelu 530 to równe 510ccm i pozornie 60ccm nie powinno robić większej różnicy... pozornie... W każdym razie mamy nowe motocykle i nowe silniki. Jednostki opatrzone nazwą XC4 stworzone są wyłącznie z myślą o maksymalnie wysokich walorach w czasie lotów terenowych, dlatego postawiono tu na elastyczność, choć mocy maksymalnej także nie odpuszczono. Warto także wspomnieć o takich bajerach jak asymetryczna głowica, dwuczęściowa chłodnica łączona przez ramę, czy najwyższej klasy gaźnik Kehnin. Naciskam guzik rozrusznika i po chwili z tłumika wydobywa się głuchy warkot jednocylindrowca. Jestem zaskoczony jak cicho pracuje ten silnik, jednak jest to dość oczywiste w homologowanym sprzęcie. Dosiadam aktualnie 450-tkę i lekko wkręcam ją na obroty - podczas schodzenia z nich motocykl kapitalnie strzela z tłumika. Wciskam lekko pracujące, hydrauliczne sprzęgło, zapinam pierwszy bieg i ruszam... Przy spokojnej jeździe silnik pracuje gładko i delikatnie. Od razu można zaobserwować dobrą reakcję na gaz, jednak nie jest ona na tyle agresywna by sprawiać jakiekolwiek kłopoty. Odkręcam manetkę gazu mocniej. Sprzęt ciągnie do przodu i z chwili na chwilę dostaję w swoje władanie coraz to więcej mocy - bez żadnych zająknięć, zawahań. Czysta energia pod moim tyłkiem jest okrzesana, lecz zarazem brutalna. Zabawa zaczyna się jednak kiedy wkręcimy silnik na wyższe obroty. Trójka, czwórka - biegi wchodzą bardzo lekko, nawet przy ostrej zmianie bez odpuszczania gazu. Przy każdym wbiciu kolejnego przełożenia tył lekko tańczy, a prędkość na tej szutrowej drodze robi się powoli niebezpieczna. Jednak nie chcę odpuścić i dodaje jeszcze więcej gazu i mimo bardzo wysokich obrotów silnik nadal ma moc! Zapinam kolejny bieg i tylko rzutem oka zauważam, że prędkość zbliża się dość gwałtownie do dakarowych. Hamuję.... To w jak przyjemny sposób Austriacy połączyli crossową charakterystykę z endurowymi wymaganiami zasługuje na krótki poemacik. Jednostka napędowa w 450-tce jest mega elastyczna i przyjazna dla użytkownika w dolnym zakresie obrotów, a zarazem strasznie brutalna w wysokim. Czuć tutaj czystą, żywą moc. Jedyne, co może przeszkadzać to dziwne wibracje, które czasami nawiedzają silnik - nie jest to jednak uciążliwe. Specyfikacja tej jednostki napędowej bardzo przypadła mi do gustu i mogę być delikatnie nieobiektywny, jednak jestem przekonany, że każdy fan prawdziwego offroadowego śmigania doceni jej zalety. Najprzyjemniejszą rzeczą jest, iż w każdym momencie mamy do dyspozycji potężny zasób mocy, który jest na tyle spokojny, że nie zrobi nam od razu krzywdy, a na tyle brutalny, że profesjonalista wykorzysta go w odpowiedni sposób. W porównaniu do innych topowych 450-tek silnik ten ma może delikatnie mniej „dołu", ale za to dużo więcej pary w środkowym i górnym zakresie. Nie zdążyłem dobrze zebrać myśli, a już przyszedł czas by wsiąść na piekielną 530-tkę. Trzęsącymi rękoma poprawiłem gogle, odpaliłem motocykl i ruszyłem na tą samą szutrową ścieżkę. Niby 60ccm nie powinno dać znaczącej różnicy wydolnościowej - zresztą nawet wg konstruktora nie ma tutaj zauważalnej różnicy mocy maksymalnej. Najwięcej rozbieżności zaobserwujemy w dolnym zakresie obrotów. Tego sprzętu po prostu nie trzeba kręcić! Z siłą czołgu wyrywa do przodu, nabierając niewiarygodnie szybko prędkości. W jednej chwili przedramiona wydłużyły mi się o kilkanaście centymetrów, kiedy stopniowo otwierałem przepustnicę coraz mocniej. Postanowiłem jednak zaryzykować moje cenne młode życie i odkręciłem manetkę do końca - szok! Byłem przekonany, że zwiększona pojemność znacząco poprawi „dół" i zostałem mocno zaskoczony, kiedy okazało się, że moc w najwyższych obrotowych została także poprawiona. Kiedy prędkość przekroczyła 120km/h, a ścieżka robiła się z chwili na chwilę coraz ciaśniejsza, postanowiłem zatrzymać się na chwile i ochłonąć. Filmy | |
Komentarze 18
Poka¿ wszystkie komentarzenaprawdê s± mocarni jak siê boj± po takich drogach jechaæ 120 i to jeszcze na nowych maszynach ja po takich drogach lece 150 jecha³ bym wiêcej tylko maszyna siê nie zbiera coraz bardziej zaczynam ...
OdpowiedzCo oznacza EXC-"R"? i czy w nazwie xc-"W" to wood ? moze macie jakiegos linka gdzie jest to dokladnie opisane, Co oznaczaja dodatkowe litery. / dzieki
OdpowiedzMateo jest prawdziwym Mistrzem Enduro !! :)))))
OdpowiedzJak± ma moc 530 Fabrycznie z 2007 lub 2008, bo pisz± w og³oszeniach 58 KM, 50 KM lub 60 KM i nie wiem ile ma w³a¶ciwie
Odpowiedzi jeszcze o warto¶ciach powy¿ej 54KM to bajki, lc4 z 600cm ma 54km
OdpowiedzW³a¶nie sprawdza³em na przebiegach dyno - 45km 510 jest s³absza od 450 i ma inny sposób oddawania mocy, jest jej pod dostatkiem na dole ale nie ma jadu na gorze. to tyle z wykresów.
OdpowiedzOd nowego ktma wole crf lepiej sie prowadzi nic nie pokazali na tych filmikach a wypowiedz by³a tak drêtwa jak by tam wzieli jakiegos piekarza który nie ma pojecia oczym mówi
Odpowiedzwolisz crfa? nie rob z siebie pajaca beznadziejny buraku, zazdroscisz mateuszowi, bo nie siegasz mu do piet i taka jest prawda. widac po twojej wypowiedzi jaki jestes bystry
OdpowiedzObaj sa zajebisci bez w±tpienia.Nietylko wyglad zewnetrzny sie liczy.
Odpowiedz