KTM EXC-F350 model 2011
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Model ten prezentowaliśmy wam już wiosną tego roku. Michał Mikulski rozpływał się wtedy pochwałach nad elastycznym silnikiem, dobrze zestrojonym podwoziem, poręcznością i przyjaznością. Czas skonfrontować wszystkie te superlatywy z najpoważniejszą konkurencją.
Nowość w każdym calu
Na samym wstępie wspomnieliśmy o dochodzeniu do podobnego celu zupełnie innymi drogami. Dla przypomnienia dodajmy, że EXC-F350 to zupełnie nowa konstrukcja. KTM tworząc uniwersalne i przystępne enduro dla szerokiego grona odbiorców skorzystało z rewolucyjnej crossówki SX-F 350, która szturmem wdarła się do czołówki Mistrzostw Świat w motocrossie.
Wysilony do granic przyzwoitości jednocylindrowiec z crossówki przeszedł na potrzeby endurówki daleko idącą kurację odprężająco-upraszczającą, której zamierzeniem było uczynienie silnika bardziej wytrzymałym i mniej skomplikowanym. Zainteresowanych odsyłamy do naszej prezentacji KTMa EXC-F350. Efekt prac mimo obniżenia mocy może się jednak podobać, ale o tym za sekundę.
Zaczniemy od ergonomii. Tutaj KTMowi trudno cokolwiek zarzucić. Wszystko jest dokładnie tam gdzie być powinno, wszystkie dźwignie mają właściwą długość i położenie. Na motocyklu bardzo dobrze się siedzi, jak i stoi. Skosy plastików wyprofilowano tak, że w czasie jazdy stanowią one realną pomoc w utrzymaniu się na motocyklu. Tapicerka siodła nie wystaje już poza plastiki jak to miało miejsce w starszych modelach, a raczej się w nich chowa. Daje to cień szansy, że obicie kanapy nie będzie błyskawicznie niszczone twardymi ortezami w których jeździ coraz większa liczba nie tylko profesjonalnych zawodników, ale także amatorów. Dla wyższych osób nieco za nisko zamocowana może być kierownica, ale to jedyna rzecz do której człowiek o wzroście 185+ może się przyczepić.
Co do reszty zagadnień zwianych z funkcjonalnością mamy tutaj sprawdzony austriacki standard. Dostęp do miejsc, gdzie trzeba czasem zajrzeć (jak np. do filtra powietrza) jest bezproblemowy, przeźroczysty zbiornik paliwa jest po prostu genialnym wynalazkiem, w tylnej sekcji pojawiły się uchwyty za które można wyciągnąć motocykl z np. błota, na „tablicy rozdzielczej” zagościły kontrolki wtrysku i lampka rezerwy. Mówiąc krótko nic nie psuje przyjemności z jazdy.
Mając na uwadze nakłady jakie KTM poniósł na stworzenie, a potem reklamę tego modelu można by dojść do wniosku, że w tym konkretnym motocyklu offroadowa technika sięgnęła ideału. Teraz wyjaśnimy wam dlaczego tak nie jest.
Obietnice obietnicami, życie życiem
Zacznijmy od silnika. Jest lekki i żwawy, ale mówienie o tym, że oferuje moc 450-tki jest, mówiąc wprost, lekkim nadużyciem. To nie zarzut, bo mocy wystarczy zarówno dla każdego, warto jednak trzymać się faktów. 350-tka pracuje równo i cicho, silnik chętnie wkręca się na wyższe obroty. Hydraulicznie sterowane sprzęgło zapewnia pełną kontrolę przy dozowaniu momentu obrotowego przenoszonego na skrzynię biegów. Zmiana przełożeń jest szybka i bezproblemowa. Gdyby nie oporne wybieranie luzu nie byłoby do czego się przyczepić.
Austriackie enduro ma wyraźnie dłuższe przełożenia, niż jego włoski rywal. KTMem te same sekcje jeździ się na niższym biegu. Silnik rzeczywiście ma całkiem przyjemny dół i środek, ale jeśli potrzeba mocy, nie ma innego wyjścia jak zagonić go na wysokie obroty. Zgodzić się trzeba z konstruktorami że, przy niskiej masie wynoszącej na sucho 106 kg jednostka napędowa może być nieco spokojniejsza, bo po prostu napędza lżejszą budę. Lekki strzał ze sprzęgła i EXC-F ze zwinnością baletnicy przeskakuje powalony pień, przelatuje nad starą transzeją czy też przeskakuje na gumie kałuże. Wystarczy wybrać odpowiednie przełożenie i KTM poradzi sobie z każdym podjazdem, brodem i luźnym podłożem.
W zakrętach, szczególnie na luźnej nawierzchni czuć różnicę w masie pomiędzy 450-tką, a 350-tką, która wchodzi w ciasne wiraże zdecydowanie chętniej, przód mniej „nurkuje” utrzymanie kierunku jazdy jest wyraźnie łatwiejsze. Motocykl przy większych prędkościach imponuje stabilnością, ale dużym znakiem zapytania pozostaje jego zawieszenie. Dla większości kierowców (czyli dla ważących więcej niż 70kg) będzie ono zdecydowanie za miękkie, a dobór tłumień jest nieco niezrozumiały. Nasz redakcyjny Michał Mikulski testujący motocykl wiosną waży w ciuchach i z pieluchą jakieś 65 kilo, co wyjaśnia czemu tak bardzo „pasował” mu ten zawias. Potwierdza to obiegową opinię, że zawieszenia marki WP stosowane w seryjnych Katach i te akcesoryjne dedykowane dla zawodników mają ze sobą niewiele wspólnego. Przy szybkiej jeździe motocykl zagłębia się mocno w wertepy, wyraźnie brakuje tłumień, a ich podkręcenie niewiele daje. Ogranicza to możliwość skakania i agresywnego atakowania przeszkód, ponieważ kierowca nie ma żadnej gwarancji że podwozie nie dobije wyrzucając go gdzieś w powietrze w sposób niekontrolowany, bądź też że maszyna nie straci gwałtownie przyczepności.
Ready to race?
Niekoniecznie. Ten motocykl dedykowany jest przede wszystkim dla amatorów i osób jeżdżących rekreacyjnie. Jest stabilny, lekki, łatwy w obejściu. Wyposażono go w bardzo przyjemny silnik, a jak wiadomo osoby jeżdżące rekreacyjnie i tak nie wykorzystają tego co zawieszenie oferuje w standardzie. Jeśli ktoś jednak myśli o poważnym ściganiu się na nim, powinien przygotować się na wydatki związane z tuningiem zawieszenia. Taaaaak, wiemy. Na 350 jeździ i wygrywa Błażusiak. Tyle że nie wolno w tym przypadku zapominać o dwóch sprawach – po pierwsze motocykl Tadka z seryjnym ma w gruncie rzeczy mało wspólnego, po drugie Tadek jest kosmitą i wygrywałby nawet na Kawasaki. Jak na tym tle wygląda Huska?
Tadek Błażusiak dla Ścigacz.pl o KTM EXC-F350
Co myślę o EXC-350? Jechałem motocyklem zupełnie seryjnym na finale Cross Country w Austrii ACC w Mattighofen i wygrałem te zawody sprzętem wyciągniętym z paczki. Zmieniłem jedynie kierownicę Renthala, ale ten motocykl tak jak wychodzi do sprzedaży jest naprawdę świetnym motocyklem. KTM w tym modelu zrobił niesamowitą rzecz, mianowicie połączył lekkość i zwinność 250tki z mocą i łatwością jazdy 450-tki. Jeśli miałbym to opisać powiedziałbym że jest to motor prawie tak mocny jak 450-tka, który prowadzi się prawie tak jak 250-tka. Ja tym motorem ścigam się i w hali i na otwartym terenie i naprawdę jest to motocykl dobry wszędzie.
Jeśli chodzi o mój motocykl i motocykl fabryczny, to dwa różne motory. Używamy tej samej ramy, w silniku jest sporo zmian w stosunku do motocykla ze sklepu, dzięki czemu moja 350-tka jest szybsza od 450-tki ze sklepu. Moja maszyna jest naprawdę bardzo mocna i szybka. Niemniej jednak jest to motocykl, który bazuje na wersji seryjnej.
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarze"Wysilony do granic przyzwoito¶ci czterocylindrowiec z crossówki"?? czterocylindrowa crossówka :) mo¿e kiedy¶. pozdrawiam
Odpowiedz