Je¼dzili po lesie, otrzymali mandaty. Za brak maseczek
Mieszkańcy wsi Straszydle w województwie podkarpackim toczą nierówną walkę z motocyklistami, którzy od lat nagminnie jeżdżą po lesie niszcząc go. Służby są średnio zainteresowane problemem i działają, w opinii zgłaszających, opieszale.
Ostatni incydent z udziałem motocyklistów miał miejsce w miniony weekend. Jazda po lesie ponownie skończyłaby się dla ośmiu meżczyzn bezkarnie, gdyby nie to, że jeden z nich uległ wypadkowi. Na miejscu zdarzenia interweniowała policja i pogotowie ratunkowe. Wydawać by się mogło, że skoro już służby pofatygowały się na miejsce, to poza obsługą zdarzenia, wystawią również mandaty za nielegalny wjazd do lasu. Nic bardziej mylnego. Owszem, motocykliści dostali mandaty, ale w wysokości 20 zł. za... brak maseczek!
Jeśli chodzi o konsekwencje jazdy w lesie, to jak informuje policja: "wszczęto czynności wyjaśniające". Nie bardzo wiadomo tylko, co tu jest do wyjaśniania, skoro w niedzielę ósemka mężczyzn była w lesie, była na motocyklach i nie pojawiła się tam raczej w celu podziwiania przyrody. Z takim podejściem służb, trudno się dziwić, że mieszkańcy są sfrustrowani brakiem zdecydowanych działań, a motocykliści czują się bezkarni.
Nasz komentarz
Motocykliści w lasach to niestety powszechny problem. Ktoś może powiedzieć, że przyczyną jest brak lub nieliczne w naszym kraju tory do motocrossu, czy legalne miejscówki do enduro. Prawda jest taka, że choćby nie wiadomo ile tych torów było w okolicy, to zawsze znajdzie się ktoś, kto i tak wybierze las. Ignorując zakazy i ryzykując otrzymanie mandatu.
Przypomnijmy, że za wjazd do lasu grozi do 500 zł mandatu, ale jak wyglądają realia? Straż leśna nie interweniuje lub interweniuje rzadko. Jeśli już reaguje, to z reguły nieskutecznie, ponieważ często motocykliści uciekają, a straż nie ma odpowiednich pojazdów, aby ich dogonić. Policja natomiast w lesie zjawia się sporadycznie, albo wcale.
Z drugiej strony jednak, dlaczego argument o niszczeniu lasów, do motocyklstów nie przemawia? Odpowiedź jest prosta: ponieważ niejednokrotnie widzieli w jakim stanie zostają ścieżki leśne po pracach służb leśnych oraz związanych z nimi firm, które obsługują chociażby coroczne wycinki. Koleiny głębokie na kilkadziesiąt centymetrów, nie sprzątnięte pozostałości wycinki, w tym gałęzie rozrzucone byle jak, także pozostawione na uczęszczanych ścieżkach, a czasami również śmieci. Jeśli więc służby leśne uważają, że mogą zostawić las w takim stanie, to trudno się dziwić motocyklistom, którzy są przekonani o tym, że oni również mogą o las nie dbać. W końcu, przykład idzie z góry.
Więcej o sprawie ze wsi Straszydle znajdziecie TUTAJ.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeDupsko swêdzi co poniektórych - jakie tory, jakie legalne miejscówki do enduro??? ¯yjemy w Polsce i mierzmy si³y na zamiary - takiego czego¶ tutaj nie ma, tej infrastruktury tak barwnie ...
Odpowiedz