Jazda autostrad± pod pr±d w Polsce - jakie gro¿± konsekwencje?
We wtorek w nocy na autostradzie, tym razem A2, doszło do czołowego zderzenia spowodowanego przez kierowcę jadącego samochodem pod prąd. Dlaczego wciąż dochodzi do tego typu zdarzeń?
Powyższa historia skończyła się bardzo źle dla sprawcy, ale ofiar śmiertelnych mogło być więcej. 68-latek kierujący samochodem marki Volkswagen jechał pod prąd w kierunku Poznania i na wysokości 433 kilometra zderzył się czołowo z volvo, którym podróżowało dwoje dorosłych z trojgiem dzieci.
Mężczyzna nie przeżył, natomiast kierujący pojazdem marki Volvo waz z małoletnimi pasażerami zostali przewiezieni do szpitala. Ich życiu nic nie zagraża.
Czy jazda pod prąd to tylko polska specjalność? Okazuje się, że problem występuje na całym świecie, a na przykład u naszych zachodnich, niemieckich sąsiadów, znanych przecież z karności i wysokiej kultury jazdy, co roku odnotowywanych jest ponad 3 tysiące tego typu zdarzeń.
Skąd tragiczne w skutkach pomyłki, skoro jazdę pod prąd utrudniają nie tylko znaki, tj. B-2 oznaczający zakaz wjazdu wszelkich pojazdów, czy też wyraźne oznakowanie poziomie, ale również układ dróg i dojazdy skonstruowane w taki sposób, aby maksymalnie utrudnić nieprawidłowy wjazd?
I co z kierowcami, którzy widząc pojazdy jadące naprzeciw tym samym pasem, nadal pędzą pod prąd, jakby nie dostrzegali śmiertelnie groźnej pomyłki?
Najczęściej do tego typu zdarzeń dochodzi z kilku powodów, a nie jednego, ale łączy je chwila nieuwagi kierowcy spowodowana na przykład rozmową przez telefon, zamyśleniem, zabawą radiem lub innymi systemami mediów w samochodzie, piciem czy jedzeniem podczas jazdy.
Problem mogą stanowić również niewyraźne lub niejasne oznakowania na węzłach, na przykład podczas remontów, niepogoda lub przeciwnie… Dobre warunki pogodowe! W tym przypadku do błędnej oceny sytuacji dochodzi przez z oślepiające kierowcę słońce.
Równie problematyczne bywają nietypowo rozwiązanie wjazdy i zjazdy na węzłach, oznaczone jedynie znakami poziomymi. Powodem wjechania na drogę o przeciwnym kierunku jazdy bywa też niewielkie natężenie ruchu. Brak innych pojazdów na drodze uniemożliwia odniesienie do własnej sytuacji.
Powyższą listę należy niestety uzupełnić o skrajne przypadki, czyli samobójców, nietrzeźwych albo kierowców będących pod wpływem narkotyków, leków o działaniu upośledzających procesy poznawcze. Na koniec należy wspomnieć o cwaniakach jadących pod prąd pasem awaryjnym, np. w przypadku zatoru na autostradzie.
I jeszcze jedno. Bez wątpienia niekiedy do jazdy pod prąd dochodzi dlatego, że sprawcy są w bardzo zaawansowanym wieku. Być może należałoby przeanalizować problem kierowców w wieku emerytalnym systemowo? Oczywiście nie po to, aby uniemożliwić czy utrudnić starszym osobom możliwość jazdy pojazdami samochodowymi, ale żeby ochronić naszych seniorów i innych uczestników ruchu drogowego. Ten problem ciągle czeka na rozwiązanie.
Dlaczego kierowcy kontynuują jazdę pod prąd? Jeżeli uda się ich zatrzymać, najczęściej tłumaczą, że nie mogli się przecież aż tak pomylić. Nie dopuszczają takiej ewentualności. Ale część w końcu zdaje sobie sprawę z pomyłki i rozpoczyna serię niebezpiecznych manewrów, podejmując na przykład próbę zawracania. To najgorsze rozwiązanie z możliwych! Jakie jest prawidłowe działanie?
Po pierwsze trzeba włączyć światła awaryjne i tak szybko jak to możliwe zjechać i zatrzymać się na pasie rozdziału, koniecznie najbliższej barier energochłonnych. Nie wolno zjeżdżać w poprzek jezdni na pas awaryjny! Nie należy także pozostawać w pojeździe lub tuż obok niego, tylko trzeba wysiąść i wejść pomiędzy bariery energochłonne przynajmniej kilkanaście metrów dalej.
Pozostaje jeszcze zadzwonić na policję i poprosić o pomoc. Mandat jest nieunikniony, ale policja pomoże zjechać z autostrady lub drogi ekspresowej bez ryzyka kolizji i utraty zdrowia lub życia.
Mandat wyniesie 500 złotych, ale w szczególnych sytuacjach policjant może zdecydować o karze w wysokości 1000 złotych. Do tego należy doliczyć 6 punktów karnych. Jeśli złamanie zasad bezpieczeństwa okaże się szczególnie rażące, możliwa jest nawet utrata prawa jazdy, ale o tym decyduje już sąd na wniosek policji.
I jeszcze jedno. To oczywiste, ale pamiętajmy, żeby w przypadku zauważenia sytuacji, gdy ktoś jedzie pod prąd, nie czekać na reakcje innych kierowców, tylko samemu szybko zadzwonić na policję. To naprawdę może być kwestia życia lub śmierci.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze