Husqvarna WR300 2009 test
Przechodzimy do finału - siadam na grzbiet Husqvarny WR 300. Niesamowite, jak szybko się do niej dopasowuję. Całkowicie odpowiada mi siedzenie, położenie kierownicy i podnóżków. Sprawia to chyba fakt, że moje warunki fizyczne (czyli waga i wzrost) zbliżone są do właściciela, dla którego Huska została ustawiona.
Podoba mi się jej lekkość i poczucie pewności kierowania. Maszyna ładnie pochyla się do zakrętów i równie dobrze z nich wyjeżdża. To samo można powiedzieć o równym trzymaniu się wybranego śladu. Silnik preferuje raczej wyższe obroty. Tym samym ważne jest, aby mieć włączony właściwy bieg i trzymać silnik pod gazem, ponieważ przy niższych obrotach zachowuje się nieco gorzej. Hamulce robią dokładnie to, czego od nich oczekuję, podobnie zresztą jak w przypadku poprzednich motocykli. Na Huskę przesiadłem się z TM, który fizycznie dał mi porządnie w kość, więc brak mi już trochę sił.
Podczas ostatniej rundy przedramiona mam jak z drewna i przestaję być osobą dyktującą warunki jazdy (zestaw hantli już kupiłem i obiecuję, że będę ćwiczyć). Nie zmienia to jednak faktu, że w pierwszej fazie testu z czwórki ostrych dwusuwów enduro Huska pasowała mi najbardziej.
Także w drugiej fazie testu kamienistą rynnę pokonywało mi się na Husqvarnie świetnie. Łatwą do sterowania maszyną doskonale kluczyło się między śliskimi kamykami. Wolałbym jednak, gdyby silnik był bardziej posłuszny i elastyczniejszy przy najniższych obrotach.
Modyfikacje w stosunku do modelu seryjnego:
W Husqvarnie zastosowano nieseryjny wydech, który powinien dawać ciut większą moc od dołu. U góry moc jest taka, jak w modelu seryjnym. Oprócz tego zamontowano blastery, które rzecz jasna nie mają wpływu na parametry jezdne i zachowywanie się maszyny. Minimalnie skorygowano też zawieszenia, które ustawione są pod kątem preferencji właściciela motocykla. Ogólna inwestycja w akcesoria to około 160 zł.
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze