tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Gustavo i Elke w Ameryce Południowej - przez ziemię samby
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Gustavo i Elke w Ameryce Południowej - Przez ziemię samby

Autor: Gustavo Cieslar i Elke Pahl 2008.07.17, 11:48 Drukuj

Przemierzając mocno wyboistą drogę prowadzącą mnie do Itacaré, plaży słynącej z praktykowania surfingu w Bahía, spotkałem chłopaka pchającego rower, ledwie zauważalny pod niezliczoną ilością pakunków, którymi był obładowany. Chłopak zszedł z roweru, ponieważ nie starczało już mu sił w nogach, aby pedałować pod to strome wzniesienie. Ten obładowany podróżnik zwrócił bardzo moją uwagę, więc zatrzymałem się przy nim i zaczęliśmy rozmawiać.

"Jadę z południa Brazylii i chcę dojechać do Jamajki!", powiedział szalony i sympatyczny Brazylijczyk, który wiózł na swoim rowerze nawet gitarę i małego psa. "Zostało mi tylko 5 reali w kieszeni. Chcę dojechać do najbliższej wioski, żeby zarobić moim graniem trochę pieniędzy."

NAS Analytics TAG

Brakowało jeszcze około trzydziestu kilometrów, aby dotrzeć do naszego wspólnego celu. Wyobrażając sobie straszny wysiłek, który musiał poczynić podróżnik, aby pokonać ten odcinek, przyszedł mi do głowy dość ryzykowny pomysł, który i tak mu zasugerowałem: "Co powiesz na to, żeby przywiązać twój rower do mojego motoru i cię podwiozę?". "Fantastycznie!", Odpowiedział rozentuzjazmowany. "Spróbujmy kilka kilometrów i zobaczymy, czy się da...", zaproponowałem.Starymi linami zrobiliśmy bezpieczny węzeł i rozpoczęła się nasza odyseja. Pierwsze próbyrobiliśmy na bardzo małych prędkościach i wszystko dobrze działało. W lusterku widziałem jego ogromny uśmiech, tak więc po trochu zwiększałem prędkość. Wjeżdżaliśmy i zjeżdżaliśmy po zboczach jak w po rosyjskich górach. Mój nowy przyjaciel wydawał okrzyki euforii, kiedy ja starałem się kontrolować drżenia korby. Spojrzałem na prędkościomierz: 90 km/h!

Kiedy dojechaliśmy do celu, objęliśmy się i krzyczeliśmy z radości odbytej wyprawy. "Nigdy nie podnosiła mi się tak adrenalina! Nigdy nie jechałem tak szybko na moim rowerze!", wykrzykiwał."Zawieziesz mnie też do następnego miasta?". Wyjaśniłem mu, że nie możemy już tak jechać, ponieważ kolejne drogi są piaszczyste i błotniste i mielibyśmy dużo problemów, żeby się poruszać.

Ostatecznie rozbiliśmy razem namiot, a on zrobił herbatę z ziół uzbieranych na tamtym właśnie polu. Następnego dnia pożegnaliśmy się. Czy dojechał do Jamajki? Możliwe, że po tamtym doświadczeniu, zdecydował się zamienić rower na motocykl.

Tamtego dnia, po pożegnaniu się z moim przyjacielem, dojechałem do miejsca, w którym to, tak jak już opisywałem w poprzednim rozdziale, zdecydowałem się kontynuować podróż aż do Australii.Miałem jeszcze tylko kilka banknotów w kieszeni. Kiedy samotnie balansowałem na falach tamtej ukrytej plaży, wymyśliłem pierwszy plan, aby sfinansować moją podróż: wydrukować kalkomanie, powiesić tabliczkę na motor i sprzedawać je przechodniom.

Wyjechałem w stronę Salwadoru, gdzie miałem wydrukować materiały.Aby wyjechać z półwyspu powinienem wrócić przez piaszczyste drogi lub popłynąć małym statkiem, aby przeprawić się przez zatokę. Druga opcja wydała mi się szybsza i udałem się do przystani. Tam dowiedziałem się, że aby załadować motor, należy ręcznie znieść go ze schodów. Ściągnąłem cały ekwipunek i znieśliśmy go w trzy osoby. Do tego mementu wszystko szło dobrze, ale należało jeszcze załadować go na statek. Dzieliło go jedynie 80 cm od rampy.Kiedy mężczyźni wkładali motocykl, statek, który nie był sztywno zacumowany przesunął się o metr, oddalając się od rampy, a motor podtrzymywany był przezsiłę naszych ramion, zawieszony w powietrzu nad morzem. "Uwaga! Dalej! Dalej!", krzyczałem. Myślałem, że moje marzenia skończą na dnie morza.Jednakże los tak nie chciał, dokonaliśmy ostatniego wysiłku przed puszczeniem motoru i udało nam się oprzeć przednie koło. Odpoczęliśmy kilka sekund, po czym udało nam się wepchnąć go na statek.

Po przybyciu do Salwadoru, magicznego miasta pełnego cudów, z nadzieją zrealizowałem wydruk materiałów na sprzedaż.Ustawiałem motor w często uczęszczanym miejscu i wyjaśniałem mój projekt przechodniom, starając się, by kupili kalkomanię.W międzyczasie, w warsztacie pewnego kolegi, robiłem nowe aluminiowe walizki, które miały zastąpić sponiewierane skórzane sakwy. Kupiłem dużą aluminiową blachę i przy użyciu kilku narzędzi stworzyłem dwa ogromne pudła, w których mieściło się wszystko, co jest potrzebne, aby rządzić światem.

Interes ze sprzedażą naklejek nie funkcjonował zbyt dobrze i zaczynałem już trochę tracić nadzieję. Dużo mówiłem, a mało sprzedawałem. Zdecydowałem się wyjechać z Salwadoru, być może północ przyniesie mi nowe pomysły. Tamtej nocy chciałem dojechać do plaży usytuowanej na końcu półwyspu, najdalej wysuniętego punktu na północ w stanie Bahía. Nazywał się Mangué Seco i jedyny dostęp jest przez plażę, około 30 km piasku. Zaopatrzyłem motor w tylną oponę z kolcami, gdyż często jeździłem drogami ziemistymi i piaskowymi, tak więc nie spodziewałem się problemów, gdyby piasek nie był zbyt miękki.Musiałem tylko dojechać za dnia, ponieważ ciemność wszystko komplikowała.

Jak zwykle rzeczy zawsze wychodzą inaczej niż zostało to zaplanowane i moja droga się opóźniła. Kiedy wjechałem na 11 kilometrową gruntową drogę, która prowadziła do plaży, było już ciemno, ale jechałem dalej. Po dojechaniu do piasku, gęsta mgła całkowicie uniemożliwiała widoczność, a reflektor motocykla tworzył przede mną białą, zamkniętą kurtynę, uniemożliwiającą mi widoczność powyżej dwóch metrów. Miejscowi powiedzieli mi, że znajdę Mangué Seco, kiedy zauważę światła, około trzydziestu kilometrów na wprost przez plażę. Rzuciłem się w ciemność, starając się unikać przeszkód, które pojawiały się na drodze, takich jak konary, ławy suchego piasku, kamienie, rzeki, itp.

Światło przy zegarach nie działało, więc nie kontrolowałem kilometrów. W takiej ciemności traci się poczucie odległości. Nie wiedziałem, czy przejechałem pięć czy dwadzieścia kilometrów. Zobaczyłem światło w jakimś domu kilka metrów od brzegu. Zatrzymałem motocykl i poszedłem sprawdzić, co tam się działo. Była tam metalowa siatka z kolcami, która dzieliła mnie od tamtego domu, widać było ludzi w środku, a ja chciałem zapytać, gdzie jestem. Z trudem przeskoczyłem przez siatkę i pojawiłem się przed drzwiami. Osoby, które były w środku porządnie się przestraszyły, kiedy zobaczyły mnie w ciemności. Powiedzieli mi, że mam jeszcze długą drogę przed sobą, ale że mam stamtąd szybko wyjść, ponieważ jest to teren prywatny. Kilka dni później powiedziano mi, że była to jednostka wojskowa!

Przemierzałem dalej ciemności, aż do momentu, kiedy dojechałem do miejsca, w którym woda oblewała mnie z każdej strony. Nie było wyjścia, dotarłem do czubka półwyspu, nie zauważywszy wioski, której szukałem. Zawróciłem kilka kilometrów po moich śladach i znalazłem drewniany domek na plaży, gdzie zdecydowałem, że tak najlepiej będzie spędzić noc. Przy dziennym świetle łatwiej znajdę drogę.

Następnego dnia rybacy poinformowali mnie, że aby dotrzeć do tej wioski, należy przejechać na drugi brzeg półwyspu. Cały teren pokrywał suchy i sypki piasek. Mogłem się poruszać na oponach ze spuszczonym powietrzem, ale niezbyt dobrze po nierównościach.Zjechałem z ogromnej wydmy i dojechałem do osady, gdzie zdobyłem coś do jedzenia. W południe zacząłem wracać do mojego miejsca schronienia z poprzedniej nocy, ale okazało się, że wydma, z której rano zjechałem była zbyt stroma, aby na nią wjechać moimi125cm 3 załadowanymi do samej góry. Nie udało mi się na nią wjechać nawet pchając motor. Przy pomocy kilku palmowych listków pod kołami przemieszczałem się metr po metrze pod palącym słońcem, z bagażami porozrzucanymi wokół starając się zmniejszyć wagę.

Te miejsca w Brazylii są inspirujące, wprawiają w wyjątkowy zachwyt przez ich opustoszenie i niedostępność. Nigdy już więcej nie spotkałem takich plaż w innych krajach.

Następnym stanem, który przemierzałem był Sergipe, a w Aracaju, jego stolicy, doznałem niesamowitej przyjazności i gościnności tamtejszych motoklubów. Motor wyjechał stamtąd z nową torbą na baku, osłonami i stopkami, aby móc dać odpocząć nogom na dłuższych odcinkach. W pozostałych stolicach również wyśmienicie zostałem potraktowany przez salony Yamahy, które przeprowadzały kompletny przegląd motoru gratis. To jest właśnie korzyść z podróżowania prostym motorem.

Przejechałem całą część północno-wschodnią Brazylii i znalazłem się w miejscu, które oni nazywają "sertão" (pustynią) ze względu na jego suchość, w głębi kraju. Zawróciłem kilka tysięcy kilometrów, aby być obecnym na niektórych zjazdach motocyklowych i sprzedawać tam moje materiały i móc kontynuować podróż. Na pierwszym ze zjazdów dobrze się sprzedawało, ale miałem pecha, kiedy to żartując z kolegami, potknąłem się i zwichnąłem rękę w łokciu podczas upadku. W szpitalu założyli mi gips na całym ramieniu, aż do dłoni, dlatego też nie mogłem już ruszać manetką gazu, by móc przyspieszać. Musiałem rozwiązać tę sprawę, ponieważ miałem dotrzeć na najbliższy zlot, gdyż brakowało mi pieniędzy i potrzebowałem pracy.Założyłem duże kleszcze na manetce gazu, podtrzymując jej naciąg owiniętą taśmą wokół rączek. Wyglądało to jak drążek gazu w samolocie. W ten sposób, pociągając do tyłu i do przodu, mogłem sterować przepustnicą przy użyciu jedynie dwóch palców.

W takich warunkach przebyłem 600 km do następnej imprezy motocyklowej, gdzie rozłożyłem stanowisko z kalkomanią. Kilka metrów dalej marka Honda rozstawiła swoje stanowisko i jedna z ich ładnych hostess ciągle na mnie spoglądała. Tamta gra spojrzeń skończyła się romansem, a mój pobyt w tamtym mieście przedłużył się bardziej niż myślałem.

"Zabierzesz mnie ze sobą w podróż dookoła świata?", zaproponowała pół żartem pół serio, kiedy patrzeliśmy na miasto z gór, które je otaczały. Zmieszałem się tym pytaniem, ponieważ myślałem, że towarzystwo w tym momencie uczyniłoby wszystko jeszcze trudniejszym. Pieniądze nie wystarczyłyby, aby wyżywić dwie osoby i nie mógłbym już spać gdziekolwiek, ani jeść czegokolwiek, ponieważ czułbym się za nią odpowiedzialny.Poza tym, bałem się, że nadbagaż mógłby przeciążyć mały motor i spowodować problemy. Jednakże w głębi pomysł mi się spodobał, dobrze nam było ze sobą i mógłbym dzielić z kimś te chwile.

"Będziesz musiał porozmawiać z moim ojcem i wytłumaczyć mu wszystko", powiedziała. Tak też się stało, że przypadła mi trudna rola zmierzenia się z tamtym człowiekiem i opowiedzenia mu o naszych planach. Konwersacja nie była zbyt owocna i biedna dziewczyna odeszła z domu odgrażając się, że już nigdy tam nie wróci. Wsiedliśmy na motor i razem wyjechaliśmy na drogę.
To co się później stało z Glaucią (tak miała na imię), w jaki sposób przeprawiłem się przez Amazonkę, wjechałem na 4200 metrów w Wenezueli, załatwiłem łódź w Kolumbii, by móc przeprawić się przez Morze Karaibskie i wiele innych rzeczy opowiem w następnym rozdziale. Tam was oczekuję!

Chcesz wiedzieć więcej o tej podróży? Zapraszamy na stronę podróżników: www.re-moto.com

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
Itacare-JamaicaItacare-Jamaica 1
NAS Analytics TAG
Barra GrandeBarra Grande 1
CamamuMorro de Sao Paulo
Morro de Sao Paulo-PrincipalMorro de Sao Paulo-Segunda praia
Morro de Sao Paulo-ForteGuaibim
Salvador-FerrySalvador-Elevador Lacerda
Salvador-PelourinhoSalvador-Pelourinho 2
Salvador-Pelourinho 1Salvador
Salvador-10000km-ChristianSalvador-Aluminio
Lauro de Freitas-Maletas-C02Lauro de Freitas-Maletas
Salvador-Intrepidus MCSalvador-Intrepidus MC 1
Salvador-SBTSalvador-TVE
Mangue SecoSalvador-ELISA y Garota
Salvador-ELISA y Garota 1Salvador-ELISA
Mangue Seco 1Sao Cristovao
Aracaju-Wellington Dia Barbara FredyAracaju-Leleu y Fredy
Aracaju-TV CidadeSao Cristovao 1
Sao Cristovao 2Sao Cristovao 3
Aracaju-Casa de MaryFeliz Deserto
CoruripePontal do Coruipe
Cana de azucarBarra de Sao Miguel
Barra de Sao Miguel 1Barra de Sao Miguel-Cana de azucar
Praia do GungaPraia do Frances
Praia do Frances 1Recife
Cabo BrancoPraia da Pipa
Tibau do SulPatos
Caruaru-Arroz-GlauciaMartins-Glaucia
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG
Zobacz również

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka podroze 950
    NAS Analytics TAG
    na górę