Ducati Diavel - szatan z ekstraklasy
Nie zdradzę żadnej tajemnicy, gdy powiem że miałem do tego motocykla sceptyczne nastawienie. Nie negatywne, nie niechętne, po prostu sceptyczne. Po co, do diaska , firma produkująca jedne z najlepiej prowadzących się motocykli na tej planecie bierze się za budowanie czegoś, co z założenia będzie jeździło gorzej, niż maszyny dotychczas wyjeżdżające z bram bolońskiej fabryki? Gdzie sportowy wizerunek Ducati? Czy to nie jest przypadkiem sprzęt budowany wyłącznie do tego, aby podstarzali playboye reperowali nim swoje ego, bezlitośnie sponiewierane kryzysem wieku średniego? Okazuje się, że nie.
Odpowiedź na pytanie czemu Ducati bierze się za takie motocykle jak Diavel jest w gruncie rzeczy prosta. Jeszcze nie tak dawno podział ról na rynku był prosty. Aprilia strugała swoje skutery i ograniczoną liczbę dziwnie wyglądających motocykli, BMW robiło turystyki i upierało się że to maszyny sportowe, Triumph po zmartwychwstaniu próbował udowodnić, że jest nie gorszy od reszty graczy na rynku. Sport natomiast był domeną Ducati. Nikt nie dyskutował z Włochami na ten temat i nikt (poza Japończykami, których można było deprecjonować hasłami o tłuczeniu masówki) nie podnosił ręki na taki stan rzeczy. Do czasu. BMW wypuściło S1000RR, Triumph zbudował hit w postaci Daytony 675, Aprilia poszła po bandzie tworząc RSV4… Do tego wszystkie te firmy wzmocniły ofertę w segmencie mocnych golasów, gdzie ikoną był od lat Monster. Skoro zatem konkurencja wlazła z buciorami na poletko Ducati, to Ducati postanowiło przypuścić kontratak. To właśnie dlatego w ofercie pojawiły się Streetfighter, Multistrada 1200, a teraz także bohater naszego artykułu. Zupełnie jakby Bolończycy chcieli powiedzieć: „Chcecie wojny? To będziecie ją mieli”. Przed wami kawał gnata – Ducati Diavel.
Diavel look
Jednym się podoba, u innych budzi odrazę. Wygląd Diavela nie pozwala przejść obok niego obojętnie. Jedno jest pewne, nawet jeśli nie jesteś miłośnikiem klimatu, który tworzy wokół siebie włoska bestia, będziesz pod wrażeniem. Masywna sylwetka, trudna do pomylenia z jakimkolwiek innym motocyklem, potężny widelec i masywny wahacz, a do tego sportowe hamulce. Tutaj widać same mięśnie, ani grama tłuszczu. Co ważne Diavel wygląda drogo. Mimo, że cena motocykla wcale nie zbija z nóg, postronni obserwatorzy przyglądając się jej są pewni, że aby stać się właścicielem Diavela trzeba mieć własne pole naftowe. To dobrze, duma z posiadania takiej maszyny z pewnością nie jest wystawiona u nabywcy na szwank.
Nisko umieszczone siedzenie, szeroko rozpostarta kierownica i nogi podciągnięte relatywnie mocno do góry daje specyficzną, ale wygodną pozycję – takiej konfiguracji w Ducati jeszcze nie było. Ogólnie jest komfortowo i pozycja za kierownicą sprzyja długim trasom. Jest jednak kilka detali, które nie zachwycają. W lusterkach widoczność jest słaba. Wyświetlacz zainstalowany na zbiorniku paliwa jest za nisko i za blisko kierowcy. Próba dojrzenia co się na nim dzieje wymaga zupełnego oderwania wzroku od tego co dzieje się przed motocyklem i skupieniu go na małym wyświetlaczu, który jest tak blisko że oko potrzebuje chwilę, aby się zaakomodować do tej małej odległości. Gdy przenosicie wzrok na drogę proces zachodzi w drugą stronę.
Brak schowka i centralnej podstawki pominę, przecież nikt tym sprzętem nie będzie jeździł na ryby. Sprawdza się natomiast elektroniczny kluczyk. Wystarczy mieć go przy sobie, aby uruchomić motocykl. Proste i wygodne. Rozbudowane menu w komputerze pokładowym wymaga chwili aby opanować posługiwanie się całą tą elektroniką, ale przecież nikt nie będzie robił z tego tytułu fochów. Co ważne tryby pracy silnika można zmieniać także w czasie jazdy. Wystarczy zamknąć przepustnicę, aby nowo wybrany tryb natychmiast został aktywowany.
Testastretta
Jeśli ktokolwiek powie coś złego na temat jednostki napędowej Diavela, to ciężko zgrzeszy. Silnik w zależności od zaaplikowanego trybu pracy potrafi wygenerować do 162KM, co w przypadku tego typu maszyny jest wartością nieco przerażającą. Przestrojenie widlastej dwójki do nowego zastosowania dało świetny rezultat. Silnik jest mniej hardy, niż jego bliźniak stosowany w 1198, a mimo to daje potężnego kopa i oferuje przyzwoitą kulturę pracy. To oczywiste, że jeśli ktoś decyduje się na V2, musi mieć na uwadze nieco większą ilość wibracji i trochę bardziej pyskaty styl współpracy z kierowcą, ale w Diavelu zupełnie to nie przeszkadza.
Jak na sprzęt dla pewnych swego twardzieli nasza zabawka posiada zaskakująco dużo elektroniki. Zintegrowane systemy elektroniczne obejmują zmienne tryby pracy silnika, kontrolę trakcji, ABS oraz rozbudowany komputer pokładowy. Można być naturystą i kręcić nosem na całe to dobrodziejstwo, ale prawda jest taka, że Ducati udało się sprawić, aby te wszystkie gadżety były przydatne i sensowne. Tryb pracy Urban zamienia Diavela w potulnego baranka, który płynnie i grzecznie reaguje na dodanie gazu, dwucylindrowiec wytwarza wtedy 100KM. Z tym trybem pracy wiąże się także najbardziej zachowawcze ustawienie pracy kontroli trakcji. Tryb Touring to już pełna moc i świetna dynamika, ale podawana w cywilizowany sposób. Reakcja na dodanie gazu jest jednoznaczna i natychmiastowa, a ustawienia kontroli trakcji są mniej powściągliwe. Opcja Sport przypomina o korzeniach Ducati. Motocykl wrzuca do pieca wszystko co ma, po dodaniu gazu wyrywa do przodu jak smagnięty batem. Pełna moc, agresywna dynamika, najniższy poziom ingerencji kontroli trakcji.
Diabeł na drodze
To bezdyskusyjnie najlepiej prowadząca się maszyna w swojej klasie, jaka dotychczas została wyprodukowana. Cały czas jednak miejmy na uwadze, że to oczywiście power cruiser, wiec mamy tutaj do czynienia ze sporą masą, dużym rozstawem osi i generalnie rzecz biorąc konfiguracji mało sprzyjającej lataniu na kolanie. Jeśli jednak bylibyśmy mocno dociekliwi trudno nie zauważyć, że masa jest niższa, niż u większości konkurentów, kąt główki ramy ostrzejszy, niż w typowych muscle bikach. Nawet szeroka tylna opona, choć nie ułatwia jazdy w złożeniu, to jednak dzięki doskonałej przyczepności pozwala kierowcy na zaskakująco dużo.
Diavel w zakrętach wymaga mocnej ręki, sygnalizuje duże siły na kierownicy i wymaga ciągłego kontrolowania toru jazdy. Puszczony samopas chce jechać prosto, ale umiejętnie nadzorowany będzie wycinał łuki precyzyjnie niczym skalpel. Fenomenalną sprawą okazuje się kontrola trakcji, która w szybkich zakrętach na dobrej nawierzchni jest mimowolną ilustracją tego jak niesamowite jest podwozie Diavela – aby ją sprowokować do reakcji trzeba jechać naprawdę szybko, złożyć sprzęt naprawdę nisko i do tego podłożyć konkretnie do pieca. O ile w takich przypadkach DTC najbardziej pomaga psychice kierowcy, to gdy na jezdni robi się mokro, lub gdy jest ona słabej jakości, czujne oko elektroniki okazuje się błogosławieństwem. Szczególnie, że dobór trybów jej pracy okazuje się bardzo dobrze przemyślany. To w głównej mierze dzięki tak bardzo kompetentnemu elektronicznemu aniołowi stróżowi Diavel urzeka swoim zmiennym charakterem. Jeśli potrzebujesz, będzie łagodną kanapą, która spokojnie i majestatycznie dowiezie cię do celu podróży. Ale jeśli trzeba, będzie wściekły jak pies Dingo, któremu wsadzono rozżarzony bosak pod ogon…
Całość, czyli kipiący energią silnik, świetne podwozie, niska masa oraz dopracowana elektronika dają w rezultacie świetnie jeżdżący motocykl, spełniający oczekiwania relatywnie szerokiego grona odbiorców. Diavelem na upartego można dojeżdżać codziennie do pracy, bo jest wąski, wygodny, relatywnie poręczny przez co bardzo dobrze spisuje się w mieście. Tyle, że to tak jakby usłyszeć od Olivii Wilde „Zrobię dla Ciebie co tylko zechcesz” i zagonić ją do obierania ziemniaków. Diavel to raczej maszyna do celebrowania każdej chwili spędzonej na motocyklu, każdego zakrętu który stawia przed tobą droga. Celebrować będziecie mogli także wieczorne przejażdżki po mieście, chwile pod kawiarnią, ciekawskie spojrzenia gapiów. A wszystko to może doświadczać albo na spokojnie, albo wściekle w akompaniamencie ryku widlastej dwucylindrówki. Dla każdego coś dobrego.
Fenomen?
Tutaj ponownie daje o sobie znać moje sceptyczne podejście do tej maszyny. Kto zrobi z tego sprzętu najlepszy użytek? Złośliwi podpowiedzą natychmiast, że lanserzy. Pytanie czy chęć posiadania fajnego, nietuzinkowego motocykla dla samego jego posiadania (lub okazjonalnego użytkowania) jest podstawą do krytyki? Moim zdaniem nie.
Diavel jest z pewnością maszyną stworzoną dla indywidualistów. Nie sądzę, aby jego nabywcy nawijali miliony kilometrów swoim sprzętem. To raczej ludzie, którzy chcą zademonstrować odmienność swojego sposobu myślenia, które wykracza poza utarte schematy. Co ważne Diavel nie tylko oferuje wizerunek, ale to także świetny motocykl, który w chwili obecnej wyznacza konkurencji nowy standard.
Pamiętacie co działo się, gdy światło dzienne ujrzały pierwsze informacje o Diavelu? W komentarzach niedowierzanie mieszało się z zaciekawieniem i ze wściekłością zagorzałych strażników wizerunku bolońskiej marki. Cruiser z logo Ducati, nawet jeśli to power cruiser? Czas pokazał, że Włosi zrobili coś fenomenalnego, świetny motocykl, który nawet jeśli nie do końca ma sens, to i tak daje każdemu to, czego dany jeździec oczekuje. Nie wierzycie? Cała ubiegłoroczna produkcja rozeszła się na pniu, a w samej Polsce sprzedało się blisko 30 egzemplarzy, co daje najchętniej kupowany model Ducati w 2011. Taki to już u nas kraj, że jeden z flagowych modeli prestiżowej marki od razu zostaje hitem sprzedaży. Wiadomo, zielona wyspa...
Dane techniczne:
Silnik: | dwucylindrowy L-Twin, 4 zawory na cylinder Desmodromic, chłodzony cieczą |
pojemność: | 1198.4 cm3 |
średnica x skok tłoka: | 106 x 67.9 mm |
stopień sprężenia: | 11,5:1 |
moc maksymalna: | 162 KM przy 9000 obr/min |
maksymalny moment obrotowy: | 127 Nm przy 8000 obr/min |
układ zasilania: | elektroniczny wtrysk paliwa Mitsubishi |
norma emisji: | euro 3 |
skrzynia biegów: | 6 biegów |
napęd: | łańcuch |
sprzęgło: | mokre, wielotarczowe, sterowanie hydrauliczne |
rama: | stalowa, kratownicowa Trellis |
rozstaw osi | 1590 mm |
kąt pochylenia główki ramy | 28 st |
kąt skrętu | 70 st |
przednie zawieszenie | Ohlins USD Marzocchi 50mm, pełna regulacja |
przednia opona | 120/70 ZR17 |
tylne zawieszenie | progresywny monoshock Sachs, pełna regulacja |
tylna opona | 240/45/17 |
hamulce przód | 2 tarcze półpływające 320 mm, radialne zaciski Brembo czterotłoczkowe, ABS jako opcja |
hamulce tył | tarcza 245 mm, zacisk dwutłoczkowy |
pojemność baku | 17 l |
masa "na sucho" | 210 kg |
wysokość siedzenia | 770 mm |
|
Komentarze 21
Poka¿ wszystkie komentarzePanowie, opanujcie siê, tu nie dyskusja, co jest bardziej mêskie, lub, co jest dla prawdziwego mê¿czyzny, o to pytajcie niejakiego p. Biedroña, on Wam powie hahahahahhaha... A to, ¿e na Ducati s± ...
OdpowiedzA ja i tak wolê moje MT-01
OdpowiedzMo¿e wart± poje¼dziæ moto jedn± z historycznych marek Ducati, MV Agusta, Triumph, Moto Guzzi, BMW czy co¶ m³odszego KTM, Aprilia. Poznaæ silniki boksera, V, czy L-twin, trzy cylindry które maj± ...
OdpowiedzCZYTAJCIE FORUMOWICZE CA£¡ PRAWDÊ W£OSKIE MOTOCYKLE DLA PRAWDZIWYCH MʯCZYZN JAPOÑSKIE DLA ZNIEWIE¦CIA£YCH FACETÓW. DUCATI APRILIA I D£UGO D£UGO NIC
OdpowiedzRACJA! Tych co mówi±, ¿e Ducati to badziewie jak siê pytam dlaczego to nic nie potrafi± powiedzieæ, bo nigdy nawet nie stali przy Ducati.
OdpowiedzMogê siê na temat Diavela wypowiedzieæ. Mam go od 1 wrze¶nia i przejecha³em 13.000km. Oczywi¶cie mo¿ecie uznaæ, ¿e jestem nieobiektywny, bo to motocykl którym je¿d¿ê i do tego pierwszy w moim ...
OdpowiedzMia³em Diavela w Niemczech na testach. Co mnie urzek³o w nim, ³atwo¶æ okie³znania tej bestii, jak by³a potrzeba to by³ ³agodny i kontrolowany. Ale jak taki styl siê znudzi³ to potrafi³ wyrywaæ z ...
Odpowiedz