Czy energy drinki zabijają motorsport?
Cocaine, Semtex, Speed, Extremum Speed, RED Diabolo, Vader, Matrix, Kamikaze, czy bardziej swojskie Zagłębie Energii, Heja i Techno Power. Osobiście nie wyobrażam sobie Valentino Rossiego w kasku Zagłębie Energii.
Red Bull Romaniacs, Gran Premi Monster Energy de Catalunya, Monster Energy Supercross i Red Bull See to Sky. To może wydać się szokujące, ale każdego dnia na świecie odbywa się minimum jedna impreza bezpośrednio sygnowana austriacką marką z czerwonym bykiem w logo lub przez Austriaków wspierana. Od wizerunkowo oczywistych eventów związanych z motorsportem, surfingiem, wspinaczką czy wyścigami rowerowymi, przez breakdancowe zawody BC One, po wielki festiwal muzyczny Lollapalooza. Red Bull odszedł w ostatnich latach od wspierania całych seriali, koncentrując się na pojedyńczych, spektakularnych i komercyjnie opłacalnych imprezach.
Komu łezka w oku się nie kręciła kiedy odważny Felix Baumgartner wyskoczył w stronę ziemi przy projekcie Red Bull Stratos? O wydarzeniu, kreowanym w mainstreamowych mediach na osiągnięcie co najmniej porównywalne z lądowaniem człowieka na księżycu, mówiono na całym świecie.
Przykład Red Bulla jest mocno reprezentatywny przy opisywaniu wielkiego biznesu sprzedawania przesłodzonej wody za 6 zł, bo to Red Bull ten biznes stworzył jeszcze w latach ’80. I w żadnym przypadku kofeinowe drinki nie powinny nam przeszkadzać, tak jak nie powinny papierosy, Coca-Cola czy heroina. Jednak istnieje problem, możliwość długofalowego, negatywnego wpływu energy drinków na nasz ukochany sport motocyklowy.
5 000 000 000 sprzedanych puszek
W zeszłym roku niekwestionowany lider w sprzedawaniu historii o tym, jaki człowiek jest niesamowity i jak daleko może się posunąć był Red Bull z ponad 5. miliardami puszek swojego napoju. Idący w klimat “jestem nachlany, wytatuowany i mam za dużą czapkę”, Monster Energy w 2012 roku sprzedał puszki o wartości 3 miliardów dolarów tylko w Stanach Zjednoczonych. Te dane są dla nas ważne by uzmysłowić sobie jedną, prostą rzecz - firmy te posiadają ogromne fundusze, a ich jedynym sposobem na dalszą sprzedaż jest kreowanie kolejnych historii związanych mniej lub bardziej ze sportami akcji. Sportami takimi jak MotoGP.
Jak zauważa David Emmett z portalu MotoMatters, historia się powtarza. Kto pamięta malowanie Marlboro na Yamasze Maxa Biaggiego? Albo West na czarno-białej Hondzie Alexa Barrosa? To nie było milion lat temu, mówimy o czasach kiedy w Grand Prix jeżdżono już na czterosuwach. Wyścigi motocyklowe są wizerunkowo idealne dla producentów papierosów z tych samych powodów dla których są idealne dla producentów energy drinków. Banda pewnych siebie facetów ściga się na śmierć i życie (bez krzty przesady, Marco Simoncelli zginął w wypadku zaledwie 3 lata temu) na ponad 200 konnych motocyklach. Są bożyszczami dla motocyklistów na całym świecie, bez względu na wiek. Grupa docelowa jest wręcz wymarzona: szeroka demograficznie, aktywna i przede wszystkim zamożna.
Po wycofaniu się wielkich korporacji tytoniowych w 2007 roku, Dorna, promotor serii MotoGP, załatał budżet sprzedając prawa do relacji telewizyjnych, później także abonamentami z internetowego Pay Per View. W podobnym czasie można zaobserwować boom na kolejne marki energy drinków, często wspierane przez molochy takie jak Coca-Cola czy Pepsi. Abstrahując nieco od tematu, nazwy samych drinków to małe mistrzostwa świata: Cocaine, Semtex, Speed, Extremum Speed, RED Diabolo, Vader, Matrix, Kamikaze, czy bardziej swojskie Zagłębie Energii, Heja i Techno Power. Osobiście nie wyobrażam sobie Valentino Rossiego w kasku Zagłębie Energii, więc powróćmy na ziemię.
Kto da kasę?
Kolejne brandy angażowały się w GP, podbierając sobie zawodników (wyżej wspomniany Rossi był przez lata gwiazdą Red Bulla zanim przeszedł do Monster Energy), sponsorując topowe zespoły i poszczególne rundy. Obok firm telekomunikacyjnych, kofeinowe napoje to największy sponsor Grand Prix. I dobrze, do ścigania pieniądze są potrzebne, im więcej tym lepiej. Tylko co będzie, jak ich nagle zabraknie?
Od dosłownie kilku tygodni osoby poniżej 18. roku życia nie mogą kupować energy drinków na Litwie. Kolejne państwa Unii Europejskiej przymierzają siędo zmian, w tym tak ogromne rynki jak brytyjski i niemiecki. Według Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności w 2013 roku 68% dzieci i młodzieży w wieku 10-18 lat sięgnęło po napój kofeinowy. Bez względu na moją opinię na ten temat, ogólnoeuropejski zakaz sprzedaży energy drinków nieletnim jest co raz bliżej i może być katastrofalny dla motorsportu. To nie tylko wielokrotnie niższe profity dla samych producentów, ale na pewnym etapie także zakaz promocji w mediach. Czym Dorna (i inni promotorzy, chociażby Youthstream posiadający prawa do Motocrossowych Mistrzostw Świata, a dokładnie Monster Energy FIM Motocross World Championships) tym razem załata dziurę w budżecie?
Trzeba przyznać, że Red Bull wie co robi. Od jakiegoś czasu możemy zauważyć stopniowe odchodzenie od sponsorowania całych serii, na rzecz pojedynczych wydarzeń. Wydarzeń sportowych, ale niezależnych od federacji i stowarzyszeń. Upraszczając, niezależnych od polityki i zewnętrznej kontroli. Oglądalnośćtych unikatowych zawodów (takich jak Hare Scramble podczas Erzbergu, rowerowe Rampage czy wyścigi Soupbox) jest ogromna, a wyjściem awaryjnym w przypadku wygnania z telewizji może być chociażby internetowe Red Bull TV czy YouTube. Tam treści sprzedają się za darmo.
Może extreme enduro?
Niedawno na portalu Enduro21 pojawił się artykuł zastanawiający się nad słusznością grupowania zawodów extreme enduro w serię. W serię z klasyfikacją punktową, nagrodami i tytułem. FIM, jak każda inna federacja motocyklowa notabene, chce “położyć łapę”na cieszące się ogromną popularnością zawody extreme. Dlatego powstał FIM Europe Enduro Extreme Cup (to nie pierwsze podejście, kilka lat temu Karl Katoch, odpowiedzialny za Erzberg, próbował dogadać się z gośćmi od Romaniacs i Hell’sGate by skonsolidować swoje zawody pod jeden szyld, ale nic z tego nie wyszło).
Zawody takie jak Erzberg czy Romaniacs póki nie są serią idealnie wpisującą się w potrzeby Red Bulla, który rozumie niebezpieczeństwo płynące z coraz mniej sprzyjającej legislacji w Europie. Komercyjnie robione zawody, niekontrolowane przez federacje, najczęściej promowane głównie przez internet, to idealna powierzchnia reklamowa. To dlatego w momencie agresywnego przejmowania przez Monster Energy kolejnych szanujących sięserii, Austriacy przenieśli swoje zainteresowania.
Kasa, kasa i jeszcze raz kasa
Wszystko sprowadza się do kasy. Chyba nikt nie jest na tyle naiwny, żeby wierzyć w jakąkolwiek misję, tym bardziej przywiązanie do sportu (bo jaką można mieć misje sprzedając cukrzycę, arytmię serca i otyłość?). Jeśli wizerunkowo lepszym posunięciem będzie wspieranie wyścigów jamników, to tylko patrzeć jak kasa z MotoGP zostanie przeznaczona na Red Bull Sausage Dog Race. To sprzedawanie historii, na poziomie równie wyrafinowanym co wciskanie ludziom gazowanego napoju w zimie (“Teraz idą święta…”). Problem w tym, że w naszych czasach bez lojalnych, zaangażowanych i związanych ze sportem sponsorów po prostu się nie da. A takich sponsorów jest coraz mniej, albo nie ma ich w ogóle.
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzeNie rozumiem
OdpowiedzCZAS na CZIPSY :-)
OdpowiedzLeysos Nitro Cebulka Cup ;)
OdpowiedzA z tego wszystkiego najlepsze jest to, że zawodnicy, którzy promują dany napój m. in. pijąc go przed/po wyścigu wcale tego nie piją. Nie raz widziałem, jak zawodnicy nalewają sobie do tych butelek...
OdpowiedzBo energetyki są dla roboli, którzy zachlali i muszą wstać do pracy. Sportowcy nie piją tego g.
OdpowiedzNajpierw zabronili reklam marek papierosowych które były głównym motorem napędowym sportów motocyklowych. Teraz zabronią reklam napojów energetycznych. Zastanawiam się co później będą reklamować.
OdpowiedzPatrzac po grupie docelowej, to zapewne beda to prezerwatywy. Wyobrazcie sobie stuntera z wielkim kondonem na motocyklu robiacego wheelie...
Odpowiedzalbo tak jak z tym artykułem " cwany pisze dla zabawy (czyt.kasy) , głupi czyta bo ciekawy?"
Odpowiedz...aaale zara o co biega ? to są sponsorzy czy ich nie ma ? będą czy nie będą sponsorować ? to dobrze czy źle że RED BYK sponsoruje ? aaaa może to wygląda tak - jak jest chętny do oglądania to jest...
Odpowiedz