Czy Pecco Bagnaia to nowy Valentino Rossi? Wiele wskazuje, ¿e tak!
Sięgając po tytuł mistrza MotoGP Pecco Bagnaia zrobił pierwszy krok, aby pójść w ślady swojego mentora i przyjaciela. Czy jednak faktycznie może kiedyś zostać "nowym Valentino Rossim"? Mick analizuje jego karierę i perspektywy.
Zacznijmy od kilku liczb. Rossi i Bagnaia debiutowali w mistrzostwach świata w podobnym wieku. Pierwszy z nich potrzebował jednak zaledwie dziesięciu wyścigów, aby sięgnąć po swoje pierwsze zwycięstwo. Pecco dokonał tego dopiero w swoim czwartym sezonie i 59. starcie w Grand Prix.
Trzeba jednak przyznać, że Rossi w czasach klasy 125 dysponował dużo lepszym sprzętem i fabryczną Aprilią, podczas gdy Bagnaia pierwszy rok w MŚ spędził na mało konkurencyjnej FTR Hondzie, a następnie, po roku na KTM-ie, ścigał się Mahindrą, która także była daleka od ideału.
Podobnie było w królewskiej klasie. Rossi już w swoim pierwszym sezonie w najwyższej kategorii wygrywał wyścigi i stawał na podium, a w drugim wywalczył mistrzostwo, jako 22-latek, choć wtedy także dosiadał już dominującego motocykla. Bagnaia potrzebował trzech lat, aby wygrać pierwszy wyścig i czterech, aby sięgnąć po tytuł, jako 25-latek.
Patrząc na te liczby, można by powiedzieć, że oczywiście nie ma mowy, aby nazwać Bagnaię nowym Rossim. Sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej, jeśli spojrzymy na pośrednią kategorię.
Tutaj Pecco błyszczał, już pierwszy sezon kończąc na czwartym miejscu w generalce, a w drugim dominując, popisując się nie tylko świetnym tempem, ale i powtarzalnością lepszą nie tylko od Rossiego, ale także od Marqueza z czasów jego startów w Moto2.
Czy Pecco Bagnaia to nowy Valentino Rossi? Posłuchaj podkastu
Także jego mistrzowski sezon w MotoGP był festiwalem spektakularnych popisów. Owszem, Włoch popełnił sporo błędów i nie ukończył aż pięciu wyścigów, ale z piętnastu pozostałych aż w dziesięciu stawał na podium, w tym w siedmiu na jego najwyższym stopniu. Po drodze wygrywał naprawdę spektakularne pojedynki, jak ten z Bastianinim w Malezji.
Patrząc więc na jego dwa mistrzowskie sezony można z ręką na sercu przyznać, że tak, Bagnaia ma wszystko, aby przynajmniej na torze pokazać formę podobną do tej, jaką w latach swojej świetności prezentował jego idol i mentor.
Serc nie porwał…
Sęk w tym, że poza torem daleko mu do Rossiego. Podczas gdy "Doktor" popisywał się charyzmą i robił niespotykane w tamtych czasach widowisko, Bagnaia to raczej cicha, szara myszka, niż showman, który potrafi porwać miliony kibiców.
Jeśli już trafia na okładki gazet, to niekoniecznie z właściwych powodów. Tak było latem, gdy pijany w sztok rozbił auto na Ibizie wracając z imprezy po zwycięstwie w Assen:
Pecco Bagnaia spowodował wypadek. Był kompletnie pijany >>
Podczas gdy wielu kibiców domagało się publicznego linczu i bezpowrotnej banicji z padoku, pracodawcy Włoch poszli ze skrajnością w przeciwnym kierunku, całkowicie zamiatając sprawę pod dywan. Ja do dzisiaj czuję duży niesmak.
Tutaj trzeba jednak dodać, że Valentino Rossi też nie był święty, bo przecież w trakcie swojej kariery był bohaterem wielomilionowego, podatkowego skandalu, a i na torze potrafił prowokować kontrowersje.
Na szczęście jednak MotoGP nie jest konkursem popularności. Pisząc "nowy Rossi" mam na myśli tylko i wyłącznie skalę sukcesów sportowych, a nie popularność czy liczbę sprzedanych koszulek.
Pod tym względem ująłbym to tak; jest zdecydowanie za wcześnie, aby porównywać Bagnaię i Rossiego, ale wcale nie wykluczam, że w przyszłości takie porównania będą trafne.
Przyszłość ta może nadejść znacznie wcześniej, niż może się nam wydawać. Tak jak Rossi toczył wielkie boje z kolejnymi generacjami kierowców; najpierw Biaggim i Gibernau, później Stonerem, Lorenzo, Pedrosą i Marquezem, tak Pecco szykuje się powoli do przekroczenia rubikonu.
W sezonie 2023 fabryczny zawodnik Ducati nie będzie już młodym, głodnym sukcesu wilkiem, a obrońcą tytułu z wielką tarczą na plecach.
Celować w nią będą nie tylko starzy rywale, jak Marc Marquez i Fabio Quartararo, ale także nowe pokolenie młodych gniewnych.
Bastianini w Ducati, jak Lorenzo w Yamasze?
Jednym z nich Enea Bastianini, który zastąpi Jacka Millera po drugiej stronie garażu Ducati. To właśnie tutaj widzę największe podobieństwo do kariery Valentino Rossiego.
W 2008 roku młody Jorge Lorenzo zastąpił w garażu Yamahy słynnego Colina Edwardsa. Amerykanin przez kilka sezonów był dla Rossiego wymarzonym skrzydłowym, ale Yamaha potrzebowała świeżej krwi i nie mogła wypuścić z rąk takiego talentu, jak Lorenzo.
Hiszpan wywołał w garażu nie lada zamieszanie, ostatecznie spychając Rossiego do defensywy i wreszcie prowokując do odejścia do Ducati.
Bastianini ma potencjał, aby zrobić to samo z Bagnaią. Co prawda Rossi był wówczas na zupełnie innym etapie kariery jako już wielokrotny mistrz świata, ale Pecco ma przed sobą równie trudne zadanie.
Jeśli poradzi sobie z młodszym i bardzo zmotywowanym rodakiem, a jednocześnie utrzyma za sobą innych rywali i obroni tytuł, nie tylko będzie mógł powiedzieć, że poszedł z ślady swojego idola, ale wręcz osiągnął jeszcze więcej, bo poziom MotoGP jest dzisiaj znacznie wyższy niż kilkanaście lat temu.
Nerwowa atmosfera w garażu nie będzie jednak sprzyjała unikaniu błędów, z czym Pecco miał spore problemy także w tym roku. On sam podkreśla jednak, że Fabio Quartararo jest dzisiaj znacznie bardziej "kompletnym" zawodnikiem niż on, ale obaj są jeszcze bardzo młodzi i mają ogromny margines do rozwoju.
Czy więc Pecco to nowy Valentino Rossi? Tak wiem; wielu z Was powie; "to nie ta liga", ale moim zdaniem ma na to znacznie większą szansę, niż nam się wydaje. Sezon 2023 powie jednak "sprawdzam", a i tak nie będzie ostatecznym potwierdzeniem, bo przecież dwa tytuły w królewskiej klasie to nie to samo, co siedem, prawda?
Przed Pecco jeszcze długa droga, ale wydaje mi się, że wielu skreśliło go przedwcześnie, zanim Włoch wrzucił najwyższy bieg…
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeChyba za wczesnie jeszcze na tak smiala teze. Dla mnie miara talentu Rossiego byla jego zdolnosc wygrywania tytulow w klasie krolewskiej na tak roznych maszynach: najpierw 500 2T, a potem na ...
OdpowiedzRównie dobrze jednak mo¿e doj¶æ do sytuacji podobnej z Marquezem - do³±czy³ do producenta który mia³ najlepsz± maszynê, a potem sta³ siê "jedynym" który osi±ga z Hond± te najwa¿niejsze rezultaty. To samo mo¿e staæ siê z Bagnai± - bêdzie wygrywaæ z Ducati przez kilka lat, a potem przez jaki¶ czas Ducati z³apie zadyszkê i przestanie byæ "najlepsz±" maszyn± w stawce, dysponuj±c tylko jednym "mega talentem" (którym Bagnaia bez w±tpienia jest) zdolnym do prze³amania wszelkich trudno¶ci.
OdpowiedzNa razie nie widac perspektyw na zadyszke Ducati. Jesli ilosci maszyn danego producenta w stawce utrzymaja sie na obecnym poziomie, to Ducati zarowno pod wzgledem rozwoju motocykla, jak i doboru zawodnikow do teamu fabrycznego bedzie mialo miazdzaca przewage. Majac 8 motocykli i 8 zawodnikow- jest kim rozwijac i z czego wybierac w porownaniu do zestawu 4+4 reszty stawki, czy nawet 2+2 jak w tym roku Suzuki i Aprilia. Ta ostatnia zwiekszy w przyszlym roku potencjal do 4+4, ale Suzuki juz nie ma, a Honda i Yamaha nie pala sie do inwestowania w kolejne teamy.
Odpowiedz