Bez Desmo, bez kratownicowej ramy - Quo vadis Ducati?
Z czym Wam się kojarzy Ducati? Z ekskluzywnością, najlepszymi komponentami, świetnym prowadzeniem, dźwiękiem, setkami zwycięstw w różnych seriach wyścigowych oraz rozwiązaniami technicznymi, typowymi dla tego producenta. Ostatnio jednak wśród konstruktorów, frakcja konserwatywna została odstawiona na bok. Czy był to dobry krok?
Uwielbiam, kiedy producent motocykli w drodze ewolucji doprowadza charakterystyczne dla siebie rozwiązania do perfekcji, czyniąc z nich element rozpoznawalności i mentalny atut. Mam stare Ducati z pierwszych lat XXI w. Nie jest to żaden topowy model, ale pewne cechy konstrukcyjne są wynikiem sportowego dziedzictwa charakterystycznego dla marki: suche sprzęgło, kratownicowa rama, silnik L-Twin z rozrządem desmodromicznym oraz napęd wałków rozrządu pasem zębatym. W efekcie sprzęt całkiem ładnie "gada" i jak na 20 letnią maszynę, nieźle się prowadzi. Dlatego, kiedy we flagowym sporcie najpierw zrezygnowano z suchego sprzęgła, nawet się ucieszyłem. Hałas się zmniejszył.
Nieco później, wraz z prezentacją Panigale, zmieniono ramę - miejsce kratownicy, zajęła aluminiowa rama szczątkowa; super, spadła masa. Kiedy silnik L-Twin zastąpiono V4 bez Desmo, zrozumiałem - w końcu maszyna wywodzi się z konstrukcji z MotoGP, a osiągi muszą pozostać topowe. Teraz silnik V4 wkracza do serii Multistrada a kratownicowa rama odchodzi z Monstera. Nie mówię, że to źle. Oto cena postępu - gdyby ludzie byli tradycjonalistami, do dziś jeździlibyśmy wozami konnymi.
Z drugiej strony, jako miłośnikowi Ducati, jest mi trochę przykro, że zaledwie w kilka lat dekady tradycji zostały odstawione na półkę. Jednak patrząc na wydajność nowych modeli, na ich perfekcję techniczną mam wrażenie, że zamiast przejmować się zmianami, należy je zaakceptować. W końcu Yamaha zrezygnowała z pięciozaworowej głowicy, Honda z napędu rozrządu kołami zębatymi w serii VFR a Suzuki po wielu latach chłodzenia silników systemem powietrzno-olejowym w końcu przeszła na chłodzenie powietrzno-wodno-olejowe.
Dlatego rezygnacja z raz obranej drogi ma sens - w końcu jak to mawiają, tylko krowa nie zmienia poglądów a topowe osiągi mają swoją cenę. Poza tym Włosi są mistrzami w konstruowaniu motocykli pięknych, wzbudzających emocje, pożądanie i diabelnie skutecznych. A do tego rewelacyjnie prowadzących się. Dlatego mimo początkowej niechęci, jestem przekonany o słuszności obranego kierunku...
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze