Benelli Leoncino - tani Armani
Długo oczekiwany Benelli Leoncino nie zawiódł oczekiwań - to kawał motocykla za bardzo rozsądne pieniądze, który w dodatku przyciąga spojrzenia i bez kompleksów ustawia się w towarzystwie maszyn klasy premium. Pierwsze jazdy wypadły bardzo obiecująco i moim zdaniem jest to jeden z tych modeli, które mogą mocno namieszać na rynku.
Od wprowadzenia kategorii prawa jazdy A2 minęło już kilka lat, a wciąż mam wrażenie, że rynek traktuje jej posiadaczy po macoszemu. Do ich dyspozycji są albo cięższe i sporo droższe, kastrowane wersje "dorosłych" modeli, albo niezbyt mocna klasa 300-400. Rasowe pięćsetki o odpowiedniej mocy oferowała do tej pory w zasadzie tylko Honda, choć jej motocykle z serii CB również są dosyć drogie, a ich nowoczesna stylistyka nie wszystkim przypada do gustu. Wchodzący właśnie na rynek Benelli Leoncino ma więc na starcie bardzo ułatwione zadanie. Jest samotnym, świetnie zaprojektowanym neoklasykiem klasy 500, w dodatku bardzo atrakcyjnie wycenionym - bazowa wersja kosztuje niecałe 22 tysiące zł.
Złodziej tożsamości
Aby dobrze zrozumieć założenie tego motocykla, warto odświeżyć sobie film "Złap mnie, jeśli potrafisz", w którym Leonardo diCaprio gra genialnego oszusta, potrafiącego bez zmrużenia oka wejść w rolę lekarza, prawnika czy pilota. Twórcy modelu Leoncino, pracujący w biurze projektowym Centro Stile Benelli z siedzibą we włoskim Pesaro, postanowili zbudować maszynę, która na dzień dobry olśni wyglądem, a następnie znokautuje ceną, nie pozostawiając klientowi wyboru.
Stylizację wybrano w bardzo przemyślany sposób - panuje nieprzerwana moda na motywy retro, a na cafe racery przerabiane są nawet wielkie turystyki, specjalnie na tę okazję bezlitośnie pozbawiane kufrów i owiewek. Jednocześnie wciąż mamy XXI wiek i przynajmniej przez najbliższe 82 lata nic się w tej kwestii nie zmieni. Warto więc zastosować współczesne rozwiązania techniczne, przeplatając je z klasyką. Zachowawcza forma została więc wzbogacona oświetleniem LED, elektronicznym wyświetlaczem i agresywnymi szczegółami pokazującymi, że Leoncino może i nosi marynarkę w kratę, ale jest charakterny i jak coś, to "w ryj dać może dać".
Dobrze odżywiony
Choć na pokrywie silnika widnieje swojsko brzmiący napis Cinquecento, to pięćsetka Benelli na pewno nie jest cieniasem. Wygląda na znacznie większą, niż jest w rzeczywistości. Jest to w dużej mierze zasługa sporej przedniej lampy i widelca na grubych, 50-milimetrowych rurach. Wrażenie masywności potęguje też zabieg stylistyczny, polegający na płynnym optycznym przedłużeniu bryły zbiornika paliwa pod samą kanapę. Na przednim błotniku dumnie pręży się lew z Pesaro, a estetyczne logo Benelli zdobi boczne nakładki na bak. Ciekawym dodatkiem jest modny "pływający" wspornik tablicy rejestracyjnej, choć mocujące go ramię mogłoby być bardziej dyskretne.
Czarny płaszcz
Pod tym bardzo stylowym sosem gotuje się potrawa główna, wyraźnie odcięta mocnymi liniami kratownicowej ramy. Silnik i całą mechanikę pokryto szlachetną czernią, która wymaga wnikliwego przyjrzenia się, w celu rozpoznania poszczególnych elementów. Nie ma tu nic do eksponowania, cylindry pozbawione są żeber - całość chłodzona jest cieczą. Rzędowa, wyposażone we wtrysk paliwa, czterozaworowa dwójka o pojemności 499 cm3 generuje 48 koni, które za pomocą sześciobiegowej skrzyni muszą poradzić sobie z ważącym 186 kg na sucho motocyklem.
Podstawowa wersja Benelli Leoncino toczy się na odlewanych kołach o średnicy 17 cali. Uzbrojono je w potężny zestaw hamulcowy, który daje sporą zakładkę na niespodziewane sytuacje. Dwie tarcze z przodu, jedna z tyłu oraz ABS, a do tego łatwe dozowanie i wysoka skuteczność - tak powinien wyglądać ten układ w każdym nowoczesnym motocyklu.
Dosiadamy lwa
Kiedy zajmuję miejsce za kierownicą, z motocykla momentalnie schodzi całe powietrze i nie jest to oczywiście przytyk do ogumienia słabej jakości. Po prostu ulatuje początkowe wrażenie wielkości tej maszyny i Benelli na powrót staje się niewielką pięćsetką. Łatwo się nim manewruje, choć kąt skrętu widelca mógłby być większy. Bardzo podoba mi się kierownica - jest szeroka i pozwala na przyjęcie bardzo wygodnej pozycji, nie przeszkadzając przy tym w przeciskaniu się między autami. Kolana zgięte są pod rozsądnym kątem, więc dłuższe przebiegi nie są męczące.
Motocykl jest dosyć ciężki i początkowo obawiałem się, czy niecałe 50 koni będzie w stanie rozpędzać go w rozsądny sposób. W praktyce jest naprawdę bardzo dobrze, w mieście Leoncino radzi sobie świetnie. Gorzej w trasie - przyspieszenia są wystarczające, ale przydałaby się jakaś ochrona przed wiatrem. Z drugiej strony taki jest urok klasycznych nakedów.
Szukam dziury w całym
Przystępuję do szczegółowych oględzin motocykla, by znaleźć "święte czakry budżetu", czyli elementy, na których ewidentnie wytaniono. W końcu atrakcyjna cena na pewno nie wzięła się znikąd!
Znajduję kilka szczegółów, które ewidentnie wymagają poprawek. Przede wszystkim jakość przełączników na kierownicy - użyty plastik nie jest najwyższych lotów, a same przyciski lubią się przyciąć. Tak samo wyświetlacz, na rynku jest już wiele komponentów dużo wyższej klasy, tu przeszkadza mi przede wszystkim słaba czytelność. Mam też wrażenie, że gdyby zostawić chociaż jeden analogowy zegar, całość wyglądałaby o niebo lepiej. Podobnie z tłumikiem - aż się prosi, by zastąpić go fajnym elementem akcesoryjnym i przede wszystkim wyrzucić mało estetyczny łącznik z kolektorem. W testowanym egzemplarzu pojawił się również problem z marszczącym się po bokach obiciem kanapy. Więcej grzechów nie pamiętam, mam nadzieję, że to typowe choroby wieku dziecięcego, które zostaną wyeliminowane przy okazji pierwszego liftu.
Ważne zadanie
Benelli Leoncino to pojazd, który powstał przy współpracy włosko-chińskiej, a głównym udziałowcem jest tutaj wielki koncern Geely, właściciel chociażby marki Volvo. Najkrócej mówiąc, Włosi dali wiedzę i styl, a Chińczycy pieniądze i moce przerobowe swoich fabryk. Motocykl montowany jest w Azji, choć część jego elementów, np. rama i kanapa, przypływa z Italii.
Przed polskim dystrybutorem marki Benelli stoi zadanie z jednej strony łatwe, a z drugiej bardzo trudne. Posiada w swojej ofercie bardzo dobry produkt, w dodatku bardzo atrakcyjnie wyceniony i niemal nie posiadający konkurencji w swoim segmencie. Z drugiej, taki model jak Leoncino, wymaga dużej energii w dotarciu do potencjalnego klienta. Jak najwięcej osobistych spotkań i jazd testowych, bo przed zarzutami o "chińskość" pojazd broni się sam!
Zabójcze dla rozwoju tej marki w Polsce mogą być również wpadki związane z siecią i jakością serwisów. Są to punkty, na które trzeba chuchać i dmuchać, by nie zrazić towarzystwa i nie zebrać na początku kiepskich opinii, które mogą się ciągnąć latami. Zupełnie niesłusznie, ponieważ sam w sobie, Benelli Leoncino to kapitalny motocykl klasy średniej, doskonały do codziennego użytku, a przy tym ładny i dobrze wykonany.
Model ten dostępny będzie również w wersji Trail, będącej typowym scramblerem. Główne różnice to 19-calowe koło z przodu, szprychy zamiast odlewanych obręczy, opony z głębokim bieżnikiem i regulowany widelec. Leoncino Trail będzie tylko o tysiąc zł droższy, a biorąc pod uwagę ceny innych maszyn tego rodzaju, ma szansę stać się pierwszym wyborem dla motocyklistów poszukujących świetnie wystylizowanej maszyny z podstawowymi zdolnościami na szutrach.
Benelli nie ma jeszcze silnej marki, ale jakością swoich maszyn może zająć stabilne miejsce na rynku. Mam nieodparte wrażenie, że powoli wracamy do czasów, kiedy płaciło się wyłącznie za motocykl. I to jest bardzo dobra wiadomość!
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeile ten koles na zdjeciach ma wzrostu? motocykl wyglada przy nim jak maly skuter
Odpowiedz185 cm, prawie 120 kg - to naprawdê nie jest ma³y motocykl :)
Odpowiedz