Barton MZK 250 - idealny motocykl do nauki jazdy w terenie
Paweł Kowalski:
Zdobywanie umiejętności, nawet tej najprostszej, nie zawsze przychodzi łatwo. Nikt przecież zaraz po urodzeniu nie zaczynał biegać, jeżeli nie nauczył się wcześniej chodzić. Podobnie jest z jazdą na motocyklu w terenie, nawet setki czy tysiące kilometrów dróg asfaltowych przejechanych przez nas na różnych jednośladach nie sprawi, że będziemy mistrzami w terenie. To już jest całkiem inna bajka i zupełnie nowa przygoda.
Niby pewnych rzeczy się nie zapomina, jak przysłowiowej jazdy na rowerze. Jednak kiedy wyciągałem z szafy swoje ciuchy na crossa, wcale nie miałem wrażenia, że zdobyte kiedyś umiejętności, wrócą do mnie jak za dotknięciem magicznej różdżki. Lubię wyzwania, a to było o tyle ciekawe, że dzieliłem je z osobą, z którą na co dzień jeżdżę po torach asfaltowych, a która to ma jeszcze trudniej, bo w terenie nie jeździła wcale. Cel jeden, przetestować Bartona MZK 250, a przy okazji przypomnieć sobie jak się jeździ w terenie.
Oględziny motocykla zazwyczaj zajmują mi chwilę czasu. Nie inaczej było i teraz. Czasem wystarczy zwykły rzut oka, ale Barton jako mniej znana marka sprawił,że podszedłem do tematu z zaciekawieniem. Testowałem już w naszej redakcji różne motocykle produkcji dalekowschodniej, dlatego wiem, że czasy kiedy można je było od razu przekreślić już dawno minęły. W tym wypadku koniecznie trzeba przetestować wszystko na własnej skórze. Wiem, że cena na poziomie ośmiu tysięcy złotych za nowy jednoślad to naprawdę mało. Czy warto dołożyć trzy, czy nawet cztery razy tyle za bardziej znaną markę....? Myślę, że to jest bardzo dobre pytanie.
Zacznijmy od ramy, która sprawia wrażenie jakby była wykonana z aluminium… Tak jednak nie jest. Dostajemy trwałość kosztem większej wagi. Zawieszenie, jak przystało na nowe konstrukcje zdecydowanie powinno być oparte o system z widelcem typu upside down, nie inaczej jest w MZK 250. Skok 235 mm powinien wystarczyć, co prawda zweryfikuje to waga jeźdźca ale wiadomo zawieszenie ustawia się pod konkretną osobę. Tylny amortyzator zamontowany jest na kiwaku, dzięki czemu zoptymalizowano położenie środka ciężkości motocykla oraz osiągnięto płynność jazdy zarówno po niewielkich nierównościach, jak i optymalną kontrolę prowadzenia na większych wybojach. Konfiguracja podwozia i zawieszenia ma zapewnić kompromis pomiędzy komfortem jazdy, a przyczepnością na każdym podłożu. Jazda w terenie zawsze kojarzy się z dużym szprychowanym kołem z przodu (21 cali) oraz mniejszym (18 cali) również wyposażonym w szprychy z tyłu. Odpowiednie kostkowe opony to absolutny must have jazd w off road. Za bezpieczeństwo odpowiadają hamulce hydrauliczne pracujące na tarczach typu wave o rozmiarach 270 i 240 mm z przodu i z tyłu. Co najważniejsze, hamulce zapewniają odpowiednie wyczucie hamowania do zastosowania terenowego.
Prosta kierownica z typową poprzeczką, jak to w crossie, nie ma zbyt dużego wyposażenia. Z prawej mamy guzik startera elektrycznego, z lewej guzik gaszenia silnika. Nad kierownicą umieszczona jest standardowa stacyjka z wyjmowanym kluczykiem. Tu daję plus za kapturek, dzięki któremu woda i błoto mają mniejsze szanse na dostanie się do wnętrza mechanizmu. Testowany egzemplarz był wyposażony w oświetlenie LED, działało ono automatycznie po przekręceniu kluczyka i w dostateczny sposób oświetlało drogę przed motocyklem. Osobiście byłbym za tym, żeby dało się wyłączać światło jakimś przełącznikiem, ponieważ potrafiło razić w oczy osoby znajdujące się przed nami.
Plastiki jakością nie odbiegały od standardu i pomimo niejednej wywrotki, pozostały całe. Oczywiście naklejki postanowiły się częściowo ewakuować, ale wcale im się nie dziwię,nie miały lekko. Siedzenie pokryte antypoślizgowym materiałem, jak to w crossie jest twarde i wąskie. Tak ma być bo podstawową pozycja do jazdy w terenie jest pozycja stojąca, więc nie może być zbyt wygodnie. Podnóżki szerokie, antypoślizgowe i składane. W standardzie mamy jeszcze nóżkę boczną, którą polecam zdemontować jeżeli mamy zamiar jeździć szybko i czasem wyskoczyć na hopie. Niby nic nie powinno się stać, ja jednak miałem wizję, że taka nóżka się otwiera i lądujemy od razu hamując jak myśliwiec na lotniskowcu.
Silnik Bartona MZK 250 to Zongshen jednocylindrowy, czterosuw, chłodzony powietrzem. Generuje on 16 KM, co daje osiągi, które nie powalą nas na kolana, ale o odpychanie się nogami nie musicie się martwić. Pamiętajcie, w motocyklach terenowych liczą się odpowiednie przełożenia. Krótka jedynka pozwoli nam wygrzebać się z trudniejszego terenu. Kolejne biegi są zestopniowane dosyć ciasno. Prędkość maksymalna jest mało istotna, gdyż jadąc szybciej po nawierzchni utwardzonej moto robi się lekko niestabilne (normalne na oponach kostkowych), w terenie prędkość jak na tę pojemność silnika jest powiedzmy zadowalająca. Jednostka napędowa jest dosyć ciężka ale za to prosta w obsłudze oraz trwała. Wiem, że narażę się niektórym czytelnikom, ale uwierzcie mi sprawdza się tu przysłowie "jak dbasz tak masz". Dam wam przykład. Barton trafił do nas jako do kolejnej redakcji. Co prawda, przeszedł szybki przegląd w autoryzowanym serwisie, jednak ja mam tak, że muszę sobie posprawdzać najważniejsze rzeczy. W tym wypadku dodatkowo jeździliśmy we dwójkę na zmianę, a Marlenka jako osoba stawiająca pierwsze kroki w terenie, miała się skupić na jeździe, a nie na walce ze sprzętem. Na początek poszło czyszczenie i smarowanie łańcucha, odpowiedni naciąg, test czy nie jest on nierówno rozciągnięty. Barton nie zawsze reagował na guzik startera. Obstawiałem zaśniedziałe kostki elektryczne (taki już los motocykli crossowych). Wtyczki sprawdzone i potraktowane odpowiednim sprayem. Nie do końca pomogło. Szukamy dalej. Siodło w górę (tu pochwała za użycie jednakowych śrub na imbus). Dostajemy się do akumulatora i mamy przyczynę, luźne klemy. Nic dziwnego, wibracje upadki no i mamy gotowy kłopot. Akumulator i tak trzeba było zdemontować, żeby dostać się do filtra powietrza. Standardowa operacja czyszczenia i nakładania specjalnego środka do filtrów gąbkowych. Tu uwaga, często spotykałem się z opinią, że te motocykle słabną na podjazdach, bo mają za mały gaźnik. Zanim zabierzecie się za jego wymianę upewnijcie się, że filtr powietrza był wyczyszczony oraz czy coś nie blokuje dostępu powietrza do samego filtra. Po całej operacji pozostała tylko regulacja gaźnika (dostęp z prawej strony bliżej tyłu, trzeba delikatnie odgiąć owiewkę), piszę to nie przez przypadek, bo jeżeli postanowicie wkładać rękę bliżej przodu to macie dużą szansę na oparzenie się o wydech. Wszystko gotowe można ruszać w teren. O dziwo, moto zrywniejsze, obroty stabilne na górce nie "kiśnie"... Wypadałoby jeszcze potraktować oliwką linkę sprzęgła, bo chodzi troszkę ciężko, ale to już chyba zostawię dla chłopaków z serwisu. Nie omieszkam również zapytać ich, czemu nasz egzemplarz ma zdemontowany kopniak. Rozrusznik to wygoda, ale czasem kopnął bym tak dla zachowania tradycji.
Co do zachowania się motocykla w terenie, jest to maszyna zdecydowanie dla mniej zaawansowanych motocyklistów. Nie najlepiej odnajduje się podczas pokonywania hopek. Chodzi mi głównie o dosyć miękkie zawieszenie, któremu pode mną zdarzało się dobijać. Również felgi są dosyć delikatne i spotkanie z kamieniem lub wystającym korzeniem może je łatwo skrzywić. Jednak nie należy się tym wszystkim bardzo przejmować. Zawsze można zmienić felgi na akcesoryjne, a sprężyny w lagach na twardsze i kłopot z głowy.
Marlena Dudek:
Nie oszukujmy się, dalekowschodnie motocykle wzbudzają kontrowersje. Nowy Barton MZK 250 kosztuje niecałe 8 tys zł, czyli tyle co ponad dwudziestoletni motocykl popularnych marek z tego segmentu. Moje pierwsze pytanie brzmiało - czy to na pewno prawdziwa cena, a po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi zaczęłam się zastanawiać czy ten motocykl nie rozsypie się po pierwszym treningu? Pawła i moim środowiskiem naturalnym jest asfalt, dlatego postanowiliśmy go sprawdzić jako motocykl do nauki jazdy offroadowej, czyli dla początkujących.
Pierwsze spotkanie z Bartonem było szokujące. Okazało się, że to pełnoprawny motocykl, który wygląda naprawdę dobrze, a potwierdza to fakt, że wielokrotnie był mylony z motocyklem znanej marki, który jest 5-krotnie droższy. Barton jest nawet wyposażony w naklejkę "fashion", co zobowiązuje do dobrego wyglądu ;)
Z racji tego, że motocykl ma również jeździć, a nie tylko wyglądać "Bartek" został wyposażony w 16-konny, 4-suwowy jednocylindrowy silnik, co zapewnia dużą dawkę zabawy oraz sporo piachu w zębach po kilkunastu glebach. Jego moc może być niewystarczająca dla zaawansowanych użytkowników, ale do nauki jest optymalna.
"Bartek" nie miał z nami łatwego życia, stawianie pierwszych kroków w terenie było wyzwaniem dla dwóch stron, testowaliśmy go na torach motocrossowych. Chyba za mocno wzięłam sobie do serca powiedzenie "jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz"... po 10 glebie na pierwszym treningu przestałam je liczyć. I tu niespodzianka - Bartek dalej mógł jeździć. Plusem jest fakt, że jest chłodzony powietrzem, nie ma chłodnicy, która mogłaby ucierpieć.
Im dalej w las, tym mniej gleb i więcej plusów i minusów tego motocykla. Zastosowano w nim stabilny widelec typu upside down o skoku 235 mm, tylny amortyzator zamontowany jest na kiwaku, a hamulce hydrauliczne pracujące na tarczach typu wave o rozmiarach 270 i 240 mm z przodu i z tyłu. Motocykl jest prosty i nie ma regulacji, można jedynie zmienić z tyłu napięcie wstępne sprężyny. Przy moich gabarytach zajęłam się tylko podstawowym dostosowaniem motocykla do jazdy - ustawienie klamek sprzęgła i hamulca, dźwigni zmiany biegów.
Najbardziej uciążliwy był brak szpaneru (trzymaka opony), który przytwierdza oponę do jednego miejsca na feldze. Efekt był taki, że co jakiś czas urywał się wentyl w przedniej oponie. Rozwiązaniem może być zastąpienie dętki musem, czyli gąbkowym wypełnieniem, które imituje napompowaną dętkę lub tańsza wersja - zamontowanie szpaneru. Kolejnym elementem do poprawy jest gaźnik. Przy pierwszej fazie nauki wystarczy podkręcić wolne obroty, ale wraz ze wzrostem naszych umiejętności warto pomyśleć o jego wymianie. W przypadku moich gabarytów wadą była również waga Bartona, każda gleba wymagała pomocy drugiej osoby (nie wykluczam, że to też może być moja wada i może czas się udać na siłownię). I na koniec pstryczek w nos - producent zalicza "Bartka" do motocykli crossowych, chociaż wymiary ķoła tylnego kierują go w stronę enduro.
Podsumowując, Barton MZK 250 to świetny motocykl na początek przygody z off roadem. Dlaczego? Bo daje to co najważniejsze w tej pasji - dobrą zabawę! Jest prosty, ewentualne naprawy są tanie, elementy do poprawienia na początek też nie wymagają ogromnego wkładu finansowego. Stosunek jakości do ceny jest na pewno zadowalający, jednak bardziej zaawansowani motocykliści mogą nie być usatysfakcjonowani, dlatego motocykl, który chcemy kupić należy dostosować do naszych potrzeb i umiejętności. W tym przypadku niska cena pozwala zacząć przygodę offroadową większej grupie osób, a ewentualne gleby nie sprawią, że będziecie musieli jeść kanapki smarowanej nożem.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeJakby jeszcze mo¿na go by³o serwisowaæ by³oby super. Niestety póki co nie uda³o mi siê znale¼æ w sieci sklepu w którym mo¿na kupiæ zestaw napêdowy a co dopiero ga¼nik czy powa¿niejsze czê¶ci.
Odpowiedz