BMW Motorrad Days 2016 dobieg³o koñca!
Dzisiaj oficjalnie zakończono tegoroczną edycję BMW Motorrad Days, największego spotkania fanów bawarskiej marki na świecie.
Niemcy po wczorajszym wygranym meczu mieli co świętować i tak też zrobili. BMW Motorrad Days to przecież nie tylko jazdy testowe, prezentacje produktowe czy pokazy stuntu. To także wieczorne, ciągnące się do rana imprezy. My w tym roku podeszliśmy do tematu spokojnie i profesjonalnie, by bez strachu kolejnego dnia dotrzeć do oddalonego o ponad 1000 km domu. Zresztą dzisiejsza pogoda była znacząco lepsza niż wczorajsza i bardziej sprzyjała jeździe na motocyklu. Niestety obfite opady deszczu w sobotę pokrzyżowały nieco plany organizatorom. Niemniej jednak większość atrakcji odbywała się na czas i bez problemu.
Osobiście ogromne wrażenie zrobiła na mnie Ściana Śmierci:
W sobotę rozegrano także wyścigi klasycznych boxerów, których na moje oko z roku na rok jest co raz więcej. Przeróbki wychodzą daleko poza proste cafe racery. Interpretacja BMW HP2 na bazie oryginalnego R90? Czemu nie!
Chętni mogli pojeździć wszystkimi modelami BMW, nawet w deszczu i nawet elektrycznym C Evolution. Do tego doszły wycieczki po przepięknych, krętych drogach. Ponoć obowiązkiem na Motorrad Days jest wypad na przełęcz Stelvio. Ja w tym roku odpuściłem, skuszę się w przyszłym.
Dodam tylko, źe w ciągu 5. dni pokonam (jeszcze trochę przede mną) około 3000 km w siodle BMW S 1000 XR. Motocykla stworzonego z myślą o alpejskich winklach. O tym jednak już nie długo w naszej autorskiej relacji z BMW Motorrad Days 2016.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze