Motocyklowa Beczki Śmierci - co to jest? Historia, motocykle
Po zakończeniu II wojny światowej, aż do połowy lat 70., bardzo popularną - odpustową i festynową - atrakcją były w naszym kraju "Beczki śmierci", w których motocykliści jeździli po pionowej ścianie, na wysokości kilku metrów nad ziemi. Jeszcze w latach 80. na prowincjonalnych odpustach, czy miejskich festynach, czasami można było obejrzeć taki spektakl.
Później dość szybko "Beczki śmierci" wymarły w naszym kraju. Może zabrakło odpowiednich motocykli? Może widzowie nie byli już zainteresowani taką rozrywką? Może…? Trudno powiedzieć. Faktem jest jednak, że przez około 30 lat "Beczki śmierci" były powszechnie znanym w Polsce. Dziś dla młodego pokolenia to zupełna egzotyka, dlatego sięgamy do tej historii
Scenariusz występu był prosty. Wszystko działo się w zbudowanym z desek walcu o średnicy od kilku do kilkunastu metrów i wysokości przeważnie ok. 4 - 6 metrów, który był główną areną widowiska. Wewnątrz motocyklista rozpędzał się, jeżdżąc po ziemi w kółko, a kiedy osiągną już odpowiednią, prędkość wjeżdżał na pionową ścianę i jeździł po niej ku uciesze publiczności zgromadzonej na szczycie beczki. Kolejnym punktem występu była przeważnie jazda z pasażerem z widowni. Tajemnicą poliszynela było, że często taki przypadkowy "śmiałek" był osobą wcześniej umówioną.
Zabawa była ekscytująca, zwłaszcza że co sprawniejsi kierowcy dostarczali widzom dodatkowych wrażeń, np.: puszczali kierownice podczas jazdy lub jeździli z zawiązanymi oczami. Były też beczki, w których jeździło dwóch, a nawet trzech motocyklistów w tym samym czasie. W takich przypadkach napięcie rosło. Wszystko było jednak tylko spektaklem, wyreżyserowanym i w pełni kontrolowanym przez aktorów tego występu.
Motocykle w PRL – rzecz o motoryzacji i nie tylko...
Przyjęło się powszechnie mianem „motocykle PRL” określać pojazdy produkcji krajowej: WFM, SHL, WSK, Junak. Jest to jednak wielkie uproszczenie, bo obok wspomnianych jednośladów na naszych drogach można było również spotkać kilkanaście marek motocykli importowanych: Jawa, MZ, CZ, IFA, IŻ, M-72, K-750, Panonia, Lambretta, Peugeot, a także: BMW, Triumph, Norton, BSA,AJS, Harley-Davidson i wiele innych.
O TYM WŁAŚNIE JEST TA KSIĄŻKA "MOTOCYKLE W PRL" »Przez długi czas w naszym kraju w "Beczkach śmierci" używano przeważnie amerykańskich motocykli Indian. Były to w owym czasie pojazdy najbardziej niezawodne, co na ścianie było bardzo ważną zaletą. W późniejszych latach w "Beczkach śmierci" można było spotkać również inne motocykle, nawet krajowe SHL i WSK.
Podobnie było również w USA, wspominał o tym Stanisław Roliński (przedwojenny warszawski motocyklista), który po wojnie mieszkała przez pewien czas za Wielką Wodą. Opowiadał, że gdy nie mógł znaleźć pracy w Ameryce, zatrudnił się jako kierowca w "Beczce śmierci". Do dyspozycji dostał dwa Indiany, które nie miały sobie równych w tych okolicznościach.
Jedna z ostatnich "Beczek śmierci" pojawiła się w Warszawie na początku lat 90. Występujący w niej motocyklista używał do pokazów dwóch motocykli: wojennego Indiana 500 i nieco młodszego radzieckiego IŻ 49. Owa beczka była pewnego rodzaju nostalgicznym powrotem do klimatu i estetyki zabaw plenerowych w latach 50. i taka idea przyświecał jej właścicielowi. W ostatnich 30 latach, od czasu do czasu, na różnych imprezach festynowych, najczęściej w kurortach wypoczynkowych, pojawią się jeszcze "Beczki śmierci". Są to jednak przeważnie przyjezdne zespoły kaskaderskie z za naszej południowej granicy.
Tomasz Szczerbicki
Dziennikarz i autor książek: tomasz-szczerbicki.pl
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze