To niesamowite, że impreza organizowana pod niebiesko - białym logo potrafiła zintegrować tysiące ludzi z całego świata. Poza europejskimi rejestracjami można było również dopatrzeć się tablic z Australii, USA czy nawet Alaski. Wszyscy Ci ludzie wzięli później udział we wspólnej paradzie, która spokojnie może stanowić osobny rozdział tej imprezy. Wyobraźcie sobie uliczkę, którą spokojnym krokiem przemierzacie w jakieś 10-15 minut całą zastawioną motocyklami. Potem wyobraźcie sobie jak te wszystkie motocykle przez 15 minut wyjeżdżają z tej uliczki by udać się w ponad stu kilometrową paradę przez Alpy. Naprawdę ten widok robił wrażenie. Wydarzenie to przyszło chyba zobaczyć również całe miasteczko. Mieszkańcy Garmisch-Partenkirchen utożsamiają się z tą imprezą tak samo jak motocykliści. Nikt wśród mieszkańców nie narzeka na ryk silników, nikt nie wyraża się negatywnie o motocyklistach, wręcz przeciwnie. Tutaj każdy jest dumny, że to właśnie u nich BMW organizuje swoje dni. Do dzisiaj pamiętam jak starsza kobieta z siwą głową złapała mnie za rękę i powiedziała „To jest niesamowite, wspaniałe, jak co roku". Chciałabym, żeby kiedyś w Polsce ludzie mieli podobne nastawienie. Oczywiście na paradzie impreza się nie kończyła. Gdyby komuś atrakcji było mało od godziny 19.00 pod wielkim namiotem odbywały się koncerty, które niczym nie ustępowały profesjonalnie przygotowanym występom światowej czołówki wykonawców.
Podczas BMW Motorrad Days nie zabrakło również wszelakiej maści dodatków. Każdemu, kto chciał sięgnąć do korzeni motocykli marki BMW i zapoznać się z ich historią organizatorzy zapewnili podróż do przeszłości. W specjalnie przygotowanym do tego celu namiocie można było znaleźć zabytkowe modele tej marki, a także zapoznać się z historią ich powstania. Oprócz namiotu z zabytkowymi modelami BMW, można było zobaczyć profesjonalny pokaz mody motocyklowej a nawet złożyć wizytę u fryzjera, ogolić się czy wypastować buty w specjalnie do tego przygotowanym namiocie. BMW miało również w zanadrzu atrakcje dla ludzi żądnych wrażeń na wysokościach, którzy mogli odbyć lot na paralotni. Muszę Wam powiedzieć, że sama skusiłam się na taki lot. Wrażenia były niesamowite. Dopiero z góry można było zobaczyć z jakim zaangażowaniem zostało przygotowane miasteczko BMW i jak wiele się tam działo. Strona organizacyjna imprezy jak przystało na naszych zachodnich sąsiadów była perfekcyjna. Organizatorzy pomyśleli o wszystkim. Zadbali nawet o takie szczegóły jak "deseczki do parkowania", które dostawał do ręki każdy parkujący na trawie, aby włożyć je pod podnóżek motocykla. Można by mówić wiele, jednak zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie opisać ani odzwierciedlić wszystkich wrażeń, jakie dostarczyła nam ta impreza. Cały wyjazd utwierdził nas jednak w przekonaniu, że dla BMW Motorrad Days warto przemierzyć tyle kilometrów. Dlatego właśnie polecamy Wam pojechać tam za rok i przekonać się na własnej skórze, że jest to jedna z imprez, którą warto na stałe wpisać do swojego kalendarza. | |
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeO kurde ale zajebista impreza musia³a byæ !! szkoda ze u nas takich nie ma :((
Odpowiedz