Artur Puzio o swoich przygotowaniach do Mistrzostw ¦wiata FMX
Na wstępie chciałbym wszystkich serdecznie zaprosić na trzecią rundę Misrzostw Świata we Freestyle Motocrossie - Diverse Night Of The Jumps, która już w najbliższy weekend - 22 marca zawita do gdańskiej Ergo Areny. Tym czasem, zamierzam podzielić się z wami swoimi przeżyciami, jakie dostarczył mi zafundowany przez Ant-bud i kapral-car (auto-kasacja) wyjazd treningowy do Hiszpanii. Wybrałem się tam na zaproszenie Pawła Grabowskiego, któremu z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować za zorganizowanie miejsca do treningu i gościnę.
Do ostatniego momentu nie było wiadomo, czy mimo pomocy sponsorów uda mi się zorganizować odpowiedni budżet, aby móc potrenować przed mistrzostwami. W gruncie rzeczy się nie udało, ale od czego ma się głowę? Po nieprzespanej z nocy stwierdziłem, że wystarczy zminimalizować koszty i spróbować załatwić wszystko po kosztach. W 3000 kilometrową podróż postanowiłem ruszyć sam, przemieszczając się z motocyklem w bagażniku. Zważywszy, że samochód którym miałem podróżować posiadał instalację LPG, postanowiłem wyposażyć się w odpowiednie przejściówki, aby móc przejechać całą Europę mieszcząc się w maksymalnych kosztach za paliwo rzędu 20 zł/100 km. Nie ma co ukrywać, gdy ma się na utrzymaniu rodzinę, sytuacja przestaje być kolorowa. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem, więc mogłem ruszyć w trasę, zastanawiając się po drodze, co tak właściwie spotka mnie w Hiszpanii.
Po przejechaniu połowy drogi, kiedy nawet energetyki nie pomagały w utrzymaniu koncentracji, musiałem się zatrzymać i odpocząć. Nie było to łatwe, gdyż w samochodzie dość mocno czuć było benzyną, a wszystkie siedzenia zawalone były sprzętem i torbami. Zasnąłem więc na siedzeniu kierowcy i po kilku godzinach obudziłem się na lekkim haju (nie zdawałem sobie sprawy, że opary z benzyny mogą na mnie w ten sposób podziałać), co poskutkowało pokonywaniem dalszej części trasy z dość ostrym bólem głowy.
Gdy dojechałem na miejsce (Torrevieja, niedaleko Alicante) od razu wiedziałem, że pobyt tam na pewno mi się spodoba. Po przespaniu jedynie kilku godzin stwierdziłem, że nie ma co marnować czasu - pora w końcu poskakać. Szybko poskładałem motocykl do stanu używalności i około godziny 16 byliśmy już na torze zawodników Monster Energy - Braci Meyer. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że na miejscu trenuje również jeden z moich największych idoli - Andre Villa. Kiedy Andre zobaczył, że skacze na Yamasze YZF 450, spojrzał na mnie z niedowierzaniem dodając, że jestem pierwszym zawodnikiem, którego widział skaczącego na tym właśnie motocyklu. Od razu udzielił mi kilka cennych wskazówek dotyczących ustawienia motocykla, po czym wziąłem się za trening. Ku mojemu zaskoczeniu skakało mi się tam o niebo lepiej, niż w moim własnym parku (a może to tylko wpływ obecności Andre?). Za 10 skokiem postanowiłem, po prawie 2-miesięcznej przerwie od skoków przypomnieć sobie robienie backflipów. Sam Andre był dość mocno zdziwiony, że tak dobrze mi idzie. Nie wspominając już o mnie samym.Treningi w towarzystwie Andre Villi i Braci Meyer był niesamowicie efektowne.
Jeśli chodzi o moje początki, swoje pierwsze salta na motocyklu oddawałem do basenu z gąbkami. Podobnie zaczynali bracia Meyer. Wzbijając się na coraz wyższy poziom trudności trików, byłem przekonany, że wszystkie kolejne kombinacje z backflipem należy wytrenować skacząc przede wszystkim do basenu. Co prawda słyszałem, że pierwsi FMX'owi zawodnicy ze Stanów nie mieli basenów z gąbkami, więc robili wszystkie swoje triki bezpośrednio na dirt, aczkolwiek nie spodziewałem się, że dotyczy to również backflipów combo. Tak właśnie robili Meyerowie. Pod okiem doświadczonego Andre, małymi krokami do backflipów dodawali kolejne ewolucje. Wywarło to na mnie piorunujące wrażenie. Nie zdawałem sobie sprawy, że można w ten sposób trenować - lecąc do góry nogami można zaliczyć groźny upadek i pozamiatać sobie cały sezon.
Po treningu wytłumaczyli mi, że gdy opanuje się backflipa do perfekcji, to dodanie do niego konejnych ewolucji, nawet bezpośrednio na lądowisko nie jest już takie trudne. Na kolejnym treningu z chłopakami uczyłem się ponownie techniki robienia podstawowego backflipa. Okazało się bowiem, że ucząc się samemu nabrałem złych nawyków, przez które później miałem problemy z robieniem combosów. Po tych kilku dniach w Hiszpanii do Polski wróciłem z 2 motocyklami, przyczepką oraz pełnym bagażem doświadczeń i cennych wskazówek. W efekcie 5 dni treningów w Hiszpanii zaowocowało dwoma nowymi ewolucjami. Swoją drogą, sam po sobie czuję, że moja forma wzrosła tak, jakbym trenował 2 miesiące w polskich warunkach.
Zaraz po powrocie udałem się do Gdańska na konferencję prasową, organizowaną przed Mistrzostwami Świata Night Of The Jumps, gdzie przed sopocką Ergo Areną wykonałem pokazowo kilka miniflipów. Kilka dni później odstawiłem motocykl do Freestyle Factory - firmy, która postanowiła przygotować mojego KXF'a 450 do Mistrzostw Świata. Aktualnie trenuje ogólno-rozwojowo i pracuję z psychologiem, co jest częścią planu przygotowań do MŚ, na których zobaczymy się już w najbliższą sobotę. Trzymajcie kciuki!
Na zakończenie chciałbym serdecznie podziękować moim sponsorom, jak również klubowi WSM Chełmiec oraz portalowi Ścigacz.pl, za wsparcie jakie od Was otrzymuję.
- Sponsorzy napędzający: Kapral-car (auto-kasacja), Agro-Trans (Aleksander Józefowicz) Antałex (tylna belka peugeot, citroen)
- Sponsorzy premium: Antbud (Mateusz Antczak), Gmina Barcin, Ogio, Elade, Olek Motocykle, Freestyle Factory
- Sponsorzy uzupełniający: MotoX, Eni, pitbike MRF, no-moto, PB 105 oktan
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze