Antoine Meo na stole operacyjnym
Antoine Meo może mówić o dużym rozczarowaniu jeśli chodzi o start w tegorocznym Dakarze. Francuz wygrał dwa odcinki tegorocznego maratonu, a podium w klasyfikacji końcowej było w jego zasięgu. Niestety upadek na przedostatnim odcinku specjalnym doprowadził do kontuzji obu rąk. Walcząc z bólem Meo dojechał do mety rajdu, ale spadł na (imponującą w tej sytuacji!) siódmą pozycję w generalce.
Badania przeprowadzone po zawodach ujawniły poważne urazy u zawodnika. Te najgorsze to złamanie kości łódeczkowatej lewej dłoni oraz zwichnięcie w nadgarstku prawej dłoni. W tym tygodniu Meo przejdzie dwie operacje, których zadaniem będzie naprawienie powstałych uszkodzeń.
"Kość łódeczkowata moje lewej ręki jest połamana. Mam też przesunięcie nadgarstka prawej dłoni. Operacja lewej ręki odbędzie się w przyszły wtorek, a operacja prawej w środę" - stwierdził Francuz.
Zawodnik KTMa rozbił się 40 kilometrów przed końcem przedostatniego OSu rajdu. Prawdopodobną przyczyną były zużyte opony, które miały za sobą 480 kilometrów jazdy tego dnia. Meo pozbierał się i mimo bólu pokonał ostatni 180 kilometrowy odcinek, aby zachować pozycję w pierwszej dziesiątce imprezy.
"Zaliczyłem wypadek 40 kilometrów przed metą przedostatniego etapu. To się wydarzyło na końcu testu. Był tam naprawdę ciasny ślepy zakręt nie oznaczony na roadbooku. Zużyta tylna opona pośliznęła się i uderzyła w skałę, po czym wyleciałem z motocykla przez kierownicę."
"Ostatni odcinek specjalny o długości 180 km był najdłuższym w moim życiu. Nie chciałem jednak rzucić ręcznika tak blisko mety. Jestem szczęśliwy zarówno z tego że ukończyłem Dakar, jak i z tego że się już skończył" - dodał Meo.
Twardziel! Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze