2 runda WMMP 2023 w Poznaniu - wielki powrót Szkopka
Druga runda motocyklowych mistrzostw Polski na torze w Poznaniu upłynęła pod znakiem ogromnych emocji. Show skradł jednak przede wszystkim Marek Szkopek, wygrywając oba wyścigi Superbike’ów w nowych barwach, na motocyklu, który trzy dni przed zawodami jeszcze nie istniał.
Obrońca tytułu ma za sobą trudny początek sezonu i z pewnością równie trudną decyzję o zakończeniu wieloletniej współpracy z ekipą Grzegorza Wójcika. Wielu kibiców obawiało się, że oznacza ona koniec sportowej kariery na poziomie mistrzostw Polski, ale Marek zaskoczył wszystkich, startując w Poznaniu na BMW ekipy LRP Poland.
Jak podkreśla szef zespołu, Bartłomiej Lewandowski, decyzja o starcie zapadła zaledwie na kilka dni przed weekendem i oznaczała konieczność zbudowania dla Szkopka kompletnie nowego motocykla. W ekipie żartowano sobie, że maszyna z numerem 33 powstała z części wyrzuconych na śmietnik po wcześniejszych startach Teamu LRP Poland, ale tempo Marka robiło wrażenie.
W sobotę, po słabym starcie i zaciętej walce z liderem tabeli, Wojtkiem Wróblem, Marek wpadł na linię mety z przewagą zaledwie siedmiu dziesiątych sekundy. W niedzielę w połączonej stawce był co prawda drugi, za niesamowitym Olegiem Pawelcem, ale drugiego zawodnika klasy Superbike, Irka Sikorę, wyprzedził aż o pięć sekund. Podium Superbike’ów dwukrotnie uzupełnił Bartłomiej Morański.
W Superstockach tempo znów narzucał zaledwie 18-letni Oleg Pawelec, który wygrał kwalifikacje połączonych klas i w obu wyścigach meldował się na mecie na pierwszej pozycji w swojej kategorii, a w niedzielę także w całej stawce. Wykręcił też najszybsze okrążenia obu wyścigów. Swoją drogą w przedział 1:33 zeszli w ten weekend w wyścigach tylko Oleg i Marek.
Podopieczny ekipy BMW Sikora M Motorsport nie miał jednak w ten weekend łatwo. W sobotnim wyścigu próbował wyśrubować rekord toru, ale popełnił błąd w małej patelni i widowiskowo wyjechał na pobocze. Nie tylko spadł z tego powodu na koniec stawki i musiał się także przebijać, ale również wybił z rytmu walczącego o podium kolegę z zespołu, Irka Sikorę.
Co prawda w sobotę Pawelec wpadł na metę na pierwszej pozycji w Superstockach, niecałe dwie sekundy przed Arturem Wielebskim, ale nie był już w stanie dogonić jadących świetnym tempem Marka Szkopka i Wojtka Wróbla.
W niedzielę Oleg kontrolował już sytuację, w swojej klasie wygrywając z przewagą nad Wielebskim wynoszącą 12 sekund, a najszybszego w Superbike’ach Marka Szkopka wyprzedzając o sześć; "Ale ja się przecież z tobą nie ścigam" - żartował później w parku zamkniętym zawodnik LRP Poland. Drugi w Superbike’ach był w niedzielę Irek Sikora. Poza podium finiszował tym razem Wróbel, który jednak nadal prowadzi w tabeli.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do Olega, który także w niedzielę zaliczył w Małej Patelni nie lada przygodę. "Na trzecim kółku tuż przede mną na tor wyskoczyła sarna!" - opowiadał 18-latek po zejściu z podium. Jak widać takie rzeczy mogą się zdarzyć nawet na dobrze zabezpieczonym torze wyścigowym.
Dwukrotnie podium klasy Superstock 1000 uzupełnił trzeci w obu wyścigach Bartłomiej Lewandowski. To tym bardziej imponujące, że szef ekipy LRP Poland zrobił w tym roku raptem kilka okrążeń, a do Poznania przyjechał czysto treningowo.
Z jednej strony podium w mistrzostwach Polski to nie lada wyczyn, a tempo Bartka było naprawdę solidne. Z drugiej strony w najwyższych klasach mistrzowskich przydałaby się nieco większa konkurencja, choć w miniony weekend frekwencja i tak była nieco lepsza niż podczas majowej rundy.
Sobotni wyścig połączonych klas Superbike i Superstock 1000 był przerwany a następnie wznowiony po groźnym wypadku Jarka Szczęsnego, który doznał licznych kontuzji po uderzeniu w bandę pomiędzy Dużą Patelnią a Sławiniakiem. Trzymamy kciuki za szybki powrót Jarka do zdrowia i na tor!
Czerwoną flagę zobaczyliśmy także na ostatnich metrach sobotniego wyścigu BMW M Cup, podczas którego poza tor wyjechał na prostej Paweł Palacz. Choć jego wywrotka wyglądała bardzo groźnie, a sam zawodnik stracił na chwilę przytomność rolując po asfalcie, to jednak jeszcze tego samego dnia wrócił na padok. Obolały, ale bez poważniejszych kontuzji.
Wyścigi BMW M Cup przyniosły sporo emocji i ciekawych zwrotów akcji. Co prawda w swoich klasach znów niepokonani byli Paweł Sobczyk i Sylwester Byczkowski, ale tego pierwszego bardzo mocno w obu wyścigach naciskał inny weteran nie tylko polskich, ale też amerykańskich wyścigów, Marcin Biernacki. Byczkowski z kolei bardzo śmiało podgryzał czołówkę klasy Pro.
Wróćmy jednak na chwilę do Biernasia, o którym można by napisać nawet nie obszerny artykuł, ale i całą książkę. Dwie dekady temu Marcin regularnie ścigał się w czołówce mistrzostw Polski. Później wyprowadził się do Stanów Zjednoczonych i przez kilka sezonów startował w słynnej serii AMA Superbike w czasach, gdy przeżywała ona lata swojej największej świetności, a na czele kontrowersyjny Mat Mladin walczył z młodym wilkiem, niejakim Benem Spiesem.
Teraz, po groźnym wypadku i krótkiej przerwie, Marcin znów podkręca tempo. W Poznaniu był szybki, ale jak sam przyznał, w sobotę siadł nieco kondycyjnie. Jeśli zrobi formę przed końcem sezonu, jego stary kumpel, Paweł Sobczyk, nie będzie miał łatwego życia. W niedzielę obaj nie do końca trafili z doborem opon, który w ten weekend był dla wszystkich ogromnym wyzwaniem z uwagi na zmienną pogodę i przyczepność.
Biernaś nie był jednak jedynym powodem, dla którego w miniony weekend poczułem się, jakbym na torze Poznań cofnął się w czasie o dwie dekady.
Wśród dopingującego młodych Milana i Olega klanu Pawelców na torze można w tym roku regularnie spotkać także ich wujka, sześciokrotnego mistrza Polski, Andrzeja, który jest skarbnicą wyścigowych historii. Wszystko to sprawia, że w padoku nadal jest ciekawie nawet długie godziny po ostatnim wyścigu dnia.
Kolejne historie w Poznaniu pisze także młode pokolenie. Mateusz Molik wygrał w miniony weekend oba wyścigi Supersport 300, choć po wymianie silnika do pierwszego startował z końca stawki, a w drugim do ostatnich metrów musiał walczyć z równie szybkim Kacprem Raniszewskim. W klasie Sport 300 dwukrotnie triumfowała Gabriela Konig-Widuch.
W Superstockach 600 klasą samą dla siebie był Jurand Kuśmierczyk, który coraz mocniej wyrasta na kolejną gwiazdę młodego pokolenia. Na koniec weekendu do jego garażu wjechała w celach testowych całkiem wypasiona R1-ka.
Patrząc na ogromny potencjał Juranda w MŚ World Supersport, nie wiem, czy na jego miejscu nie zostałbym na R6-ce, ale jestem ciekaw, jak będzie rozwijała się jego kariera.
Tak jak i podczas poprzedniej rundy, nie byłem w Poznaniu w stanie śledzić wszystkiego, choć podobno sporo działo się zarówno w wyścigach klasyków, jak Sport 1000 czy małych pojemnościach. Cieszy jednak mam wrażenie większa frekwencja.
W sobotę nie byłem zresztą jedyną osobą, która była pod wrażeniem. Gościem BMW M Cup był bowiem Ambasador BMW Motorrad Sikora, słynny komik i stand-uper Rafał Pacześ, który okazał się nie tylko wielkim miłośnikiem motocykli, ale też turbo-świetnym gościem. Coś czuję, że zobaczymy go jeszcze na torze i to nie tylko w roli kibica.
Ostatnia okazja, aby zobaczyć w tym roku zawodników WMMP w Poznaniu w akcji, już w dniach 18-20 sierpnia.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze