Ścigacz.pl

MV Agusta stopniowo wpada w objęcia Stefana Pierera, który realizuje swoje marzenie o posiadaniu w swoim portfelu motocyklowej marki premium. W tym wszystkim pojawia się pytanie o to, czy włoski producent zachowa swój charakter, czy może będziemy świadkami produkowania motocykli MV Agusta z silnikami KTM. Te i inne wątpliwości rozwiał Stefano Campaci.

Stefano Campaci to dyrektor ds. marketingu marki MV Agusta i ostatnio został wzięty na spytki przez portal Visordown. Najważniejszą kwestią była oczywiście współpraca z KTM, który kupił 25,1 proc. udziałów i już ogłosił, że idzie po więcej. Na razie grupa Pierer Mobility wspiera Włochów w zakresie usprawnienia logistyki i produkcji.

- Pozostaniemy MV Agustą. Pozostaniemy marką produkowaną we Włoszech. Nasze produkty nadal będą rozwijane we Włoszech i nie będzie żadnej platformy dzielonej z KTM, żeby zachować ekskluzywność - zapewnił Campaci w wywiadzie dla Visordown. Dodał, że ekskluzywność marki wynika też z jej historii, miejsca pochodzenia i miejsca produkcji. Dlatego MV Agusta nie zamierza iść tropem przeniesienia produkcji do szeroko pojętej Azji.

Słowa te są o tyle ciekawe, że gdy producent prezentował modele Lucky Explorer 5.5 i 9.5, które ostatecznie nie weszły do produkcji, to wariant 5.5 miał być produkowany przy współpracy z QJMotor. Takiej praktyce sprzeciwiali się sami przedstawiciele imperium Stefana Pierera, a ich głosy ostatecznie zostały wysłuchane.

- Kiedy ktoś nosi zegarek Patek Philippe, od razu widzisz tę osobę i myślisz, że nosi coś ekstremalnie ekskluzywnego. MV Agusta chce iść tą drogą i zostać ekskluzywną i luksusową marką premium - dodał Campaci. Przyznał, że roczna produkcja jest ustalona na poziomie 15 tys. motocykli, ale same możliwości produkcyjne są o wiele większe.

Przyszłość włoskiej marki zapowiada się ciekawie, ponieważ w październiku 2023 r. pojawiło się ogłoszenie, że spółka Pierer Mobility AG zamierza kupić większościowy pakiet akcji w marce MV Agusta. Przejęcie ma być sfinalizowane wiosną 2026 r. Obecnie Pierer ma 25,1 proc. akcji i 2 miejsca w zarządzie włoskiego producenta. To kosztowało go 30 mln euro.