Zderzenie motocyklisty z koniem. Ile kolizji ze zwierzętami w Polsce?
Zderzenie motocyklisty z koniem w miejscowości Budy Stryjewskie w woj. łódzkim, do którego doszło w ostatnią sobotę, miało niestety tragiczny skutek. Motocyklista nie przeżył, a ciężko ranna pasażerka trafiła do szpitala. Warto przypomnieć, że co roku na polskich drogach dochodzi aż do 20-30 tys. kolizji pojazdów mechanicznych ze zwierzętami.
Na dodatek są to dane zaniżone, bo tylko część tych zdarzeń jest zgłaszana odpowiednim służbom. W przypadku pechowego zbiegu okoliczności z miejscowości Budy Stryjewskie, koń po prostu uciekł z zagrody i wbiegł na drogę pod nadjeżdżający motocykl, którym podróżowało dwoje ludzi. Zwierzę również nie przeżyło, a okoliczności tego wypadku bada obecnie policja pod nadzorem prokuratora.
Niestety do podobnych przypadków dochodzi coraz częściej. Jaki czas temu informowaliśmy o praktycznie niemożliwym zdarzeniu - kolizji motocyklisty z jeleniem w jednym z największych miast w Polsce. Niestety zarówno hodowlane, jak i dzikie zwierzęta wbiegają na jezdnię i im więcej motocyklistów na polskich drogach, tym częściej dochodzi do zderzeń z motocyklami.
Podróżując drogami biegnącymi przez lasy, warto uświadomić sobie, że w praktyce korzystamy z gościny mieszkających tam zwierząt. Nie jest zatem niczym nadzwyczajnym spotkanie na drodze sarny, dzika, czy jelenia. Mieszkańcy lasu przemieszczają się najczęściej wieczorami i nocami, dlatego to właśnie wówczas trzeba podwoić uwagę. W przypadku terenów rolniczych to nie musi być wcale ucieczka zwierzęcia z zagrody. Wszyscy doskonale znamy widok biegających wzdłuż drogi psów, kur czy kaczek. Tych zagrożeń nie można nigdy bagatelizować.
W przypadku motocykla, niemal każda kolizja jest zdarzeniem poważnym, skutkującym uszkodzeniami, zarówno motocykla, jak i ciała. Jeśli jednak stan fizyczny poszkodowanych pozwala na wezwanie pomocy, ciąży na nich obowiązek zawiadomienia służb nie tylko o poszkodowanych ludziach ale również o potrąconej zwierzynie. Oczywiście, jeśli dzik, czy sarna zdążyła uciec w las, takie powiadomienie nie ma żadnego sensu. Chodzi o przypadek, gdy ranne zwierzę leży na poboczu lub drodze.
Warto wiedzieć, że obowiązek powiadomienia służb nakłada na nas art. 25. Ustawy o ochronie zwierząt. Jest w nim mowa o udzieleniu zwierzęciu pomocy, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przecież zbliżał się do rannego jelenia, konia lub dzika - taki kontakt mógłby skończyć się tragicznie dla pomagającego. Istotne jest tutaj to, by nie pozostawić rannego zwierzęcia bez pomocy.
Najprościej - zadzwonić pod numer 112. Katalog służb odpowiednich dla potrącenia zwierzęcia, zawarty w artykule 33. Ustawy o ochronie zwierząt jest bardzo rozbudowany. Trudno wyobrazić sobie, by w kryzysowej sytuacji, w lesie, być może w nocy, ktokolwiek zastanawiał się która służba będzie odpowiednia i szukał do tej instytucji kontaktu.
Tragicznego w skutkach wypadku w Budach Stryjewskich można było na pewno uniknąć zabezpieczając zagrodę zwierzęcia. Ale podobnych rozwiązań nie da zastosować się na drogach publicznych (oczywiście poza autostradami czy drogami ekspresowymi) względem dzikiej zwierzyny. Pozostaje nam zatem rozwaga i uważność oraz fakt, że najwięcej wypadków wcale nie zdarza się na drogach, a tym bardziej za sprawą zwierząt, tylko w naszych pozornie bezpiecznych domach.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzePomoc zwierzętom, zawiadomienie służb? heheh byłem świadkiem, kiedy podczas prac ziemnych 3 młode dziki wpadły do głębokiego dołu wypełnionego błockiem i nie umiały się wydostać. pracownicy budowy...
Odpowiedz