Yamaha X-City 125 - spokojnie, po miejsku
Yamaha X-City została stworzona jako następca modelu Versity 300. Pokrewieństwo widać gołym okiem, jednak poza nazwą i faceliftingiem, skuter dostał też nowe silniki o pojemnościach 125 i 250 ccm. Przeznaczeniem X-City jest niewątpliwie tłok i zgiełk, a zatem przekonajmy się, jak Yamaha radzi sobie w warszawskiej dżungli.
Pierwsze wrażenia
Te okazują się być dość jasno sprecyzowane. X-City pewnie nie wygra nagrody miss jednośladów, ale na pewno prezentuje się dobrze. Skuter brzydki nie jest, a reszta to kwestia gustu. Spora szyba, zintegrowane kierunkowskazy, kanapa z oparciem kierowcy i gustowną, czerwoną nitką, estetycznie schowany wlew paliwa, czy podnóżki pasażera, którym projektant poświęcił chwilę dłużej, niż kopiuj/wklej. Te wszystkie szczegóły robią naprawdę dobre wrażenie. Siadam więc za kierownicą tego średniego rollera o dużych kołach i…
Na początku poprzedniego akapitu użyłem określenia „dość jasno”, ponieważ po ocenie ogólnego stylu, zauważyłem przełączniki na kierownicy. X-City produkowane jest we Włoszech, pod banderą japońskiej Yamahy, a oprzyrządowanie wygląda jak zapożyczone z rollerów marki Tesco. Poza tym elementem wszystko jest w porządku, plastiki spasowane są dobrze, nic nie trzeszczy. Zegary mają to co potrzeba, a do tego dodano komputer pokładowy. Ten pokazuje godzinę, dwa przebiegi dzienne z dwoma średnimi prędkościami, a dzięki termometrowi jest też w stanie ostrzec o możliwej gołoledzi. Na pokładzie znalazł się haczyk na zakupy, zamykany, spory schowek w przedniej sekcji skutera oraz bagażnik pod siedzeniem. Ten jednak, mimo że wydaje się ogromny, za sprawą dużych kół okazuje się być płytkim. Na zapakowanie integralnego kasku nie ma szans. Za to z puli akcesoriów zawsze można dobrać sobie dodatkowy kufer.
Do dzieła
Sama pozycja za sterami jest wygodna, wszystko jest na swoim miejscu. Nawet mini oparcie kierowcy zdaje się być starannie przemyślane. Podłoga nie jest płaska, ale nie przeszkadza to w użytkowaniu X-City. Ochrona przed wiatrem stoi na dobrym poziome, a to za sprawą seryjnej, regulowanej w 4 poziomach szyby. Przy 180 cm kierowcy ochrona działa bardzo dobrze, ale wyżsi mogą mieć już problem. W akcesoriach jest też większa szyba, chroniąca również dłonie. Poza regulacją, co jest oczywiście zaletą, pojawia się tez potężna wada. Występuje ona w wielu pojazdach, ale tutaj zdaje się sięgać granic. Wyprofilowanie szyby po jej bokach drastyczne zagina pole widzenia kierowcy. O ile w czasie zwykłej jazdy to nie przeszkadza, to w korku jest okrutne. Wiele razy miałem wrażenie, że któryś samochód właśnie rusza dokładnie we mnie.
Poza tym, X-City jest dobrym mieszczuchem pozbawionym wad, a bogatym w zalety. Prześwit jest na tyle duży, że krawężniki nie stanowią problemu. Na wyposażeniu jest stopka boczna oraz centralna, a o dodatkowym, sporym schowku z przodu już wspomniałem. Pisałem też o dużych kołach. Dzięki nim miejska dżungla usiana w uskoki, dziury, studzienki, nierówności, czy koleiny nie generuje żadnego zmartwienia. Samo zawieszenie (z regulacją napięcia sprężyn z tyłu) ustawione jest w sposób komfortowy. Miejskie podróże są po prostu wygodne i tu nie trzeba nic dodawać. Jako, że X-City jest nieduże, zmieści się w każdym korku, w każdą szczelinę. Równie wysoki poziom komfortu spotkał też pasażerkę. Wspólna droga do pracy, czy nawet po południu do kawiarni? Żaden problem, tym bardziej, że Yamaha właśnie do tego została stworzona. Podróże nie są mocną stroną X-City, ale wypad pod miasto, mimo tego że nudny w trasie, uda się z powodzeniem.
Komfortowe zestrojenie podwozia tworzy jednak mały problem. Samo zawieszenie w połączeniu z dużymi kołami zaskakuje łatwością, z jaką X-City składa się w zakręty, ale zapały do szybkiego pokonywania winkli studzi sytuacja na styku z asfaltem. Wprawdzie opony to produkt Pirelli, ale kierowca nie ma za bardzo pojęcia, co w tym miejscu aktualnie się dzieje. Gdy jednak pokonasz stres, w złożeniu przeszkodzi delikatne bujanie i stopka centralna. Ta całkiem szybko sygnalizuje maksymalne wychylenie. Ciekawym tematem są także hamulce. Tarcze są ogromne jak na skuter – pojedyncza 270 mm z przodu oraz 240 mm z tyłu i rzeczywiście spełniają swoje zadanie. Podniesienie tylnego koła okazuje się być całkiem łatwe, ale wielkim znakiem zapytania jest ich dozowalność. Jedynym sygnałem dla kierowcy, że skuter już zaczął hamować, jest głośniejszy szum dochodzący z okolic kół.
Silnik to produkt włoskiej firmy Minarelli i nie ma się do czego przyczepić. 125 centymetrów sześciennych chłodzone jest cieczą, ma wtrysk paliwa i produkuje niespełna 15 KM. Przekazanie napędu to standardowa skrzynia automatyczna CVT. Wiadomo, że nie ma co liczyć na osiągi wyrywające z kapci. Silnik pracuje cicho i płynnie. Na tyle cicho, że gdy obroty spadały na bieg jałowy, zastanawiałem się, czy to czasem nie system start&stop. Maksymalna prędkość ledwo przekracza 110 km/h, a spalanie nie powinno wzrastać powyżej 4,5-5 litrów na 100 kilometrów. Przy zbiorniku 10,5 litra zasięg nie powala na kolana, ale to przecież skuter miejski, a nie turystyk. Zaskakująca jest waga X-City 125. Według katalogu - to 167 kg na mokro. W praktyce albo jeździłem odchudzoną wersją, albo masy zupełnie nie czuć. Nie mniej jednak taka waga na pojazd klasy 125 to słaby wynik.
Werdykt końcowy
Jak wygląda X-City 125 każdy widzi. Łatwo rozpoznać, że jest mieszczuchem, posiada spore koła, ładny design i ujmującą czerwoną nitkę w kanapie. Przymykając oko na jeden szczegół, sprzęt zdecydowanie powinien się podobać. Praktyce użytkowania skutera nie ma czego zarzucić. Kask integralny pod siodłem się nie zmieści, w temacie hamulców, czy zawieszenia jest przecietnie, ale nikt nie wymaga od skutera sportowego zachowania na drodze. Yamaha wyraźnie postawiła na komfort. Za X-City 125 (model 2010) zapłacimy 13 900 pln. To nie mało jak na skuter kategorii A1, szczególnie, że Honda za adekwatny model SH125i chce o dwa tysiące złotych mniej, nie wspominając już o markach Sym, czy Kymco.
|
X-City 125 - dane techniczne:
Silnik | |
Typ silnika | Jednocylindrowy, chłodzony cieczą, 4-suwowy |
Pojemność | 124.7 cm3 |
Średnica x skok tłoka | 52.0 mm x 58.6 mm |
Stopień sprężania | 11.2 : 1 |
Moc maksymalna | 10.76 kW przy 8 750 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 11.7 Nm przy 8 750 obr./min |
Układ smarowania | Mokra miska olejowa |
Układ paliwowy | Wtrysk paliwa |
Układ zapłonu | TCI |
Układ rozrusznika | Elektryczny |
Skrzynia biegów | Automatyczna z pasem klinowym |
Podwozie | |
Układ przedniego zawieszenia | Widelec teleskopowy |
Skok przedniego zawieszenia | 100 mm |
Układ tylnego zawieszenia | Wahaczowe |
Skok tylnego zawieszenia | 105 mm |
Hamulec przedni | Jednotarczowe, Ø 270 mm |
Hamulec tylny | Jednotarczowe, Ø 240 mm |
Opona przednia | 120/70-16 |
Opona tylna | 140/70-15 |
Wymiary | |
Długość całkowita | 2 175 mm |
Szerokość całkowita | 785 mm |
Wysokość całkowita | 1,430 - 1,475 mm (regulowana szyba) |
Wysokość siodełka | 790 mm |
Rozstaw osi | 1 455 mm |
Minimalny prześwit | 165 mm |
Waga w stanie gotowym do jazdy | 167 kg |
Pojemność zbiornika paliwa | 10.5 litrów |
|
Komentarze 8
Poka¿ wszystkie komentarzeSkuter bardzo wygodny i zrywny nawet przy je¼dzie w dwie osoby. Jest du¿y i dosyæ ciê¿ki przez co mo¿e nie byæ tak zwrotny. Spalanie jest du¿o ni¿sze ni¿ podano, mnie pali poni¿ej 3l na 100km co ...
OdpowiedzDok³adnie, troszki do³o¿yæ i masz Kymco 300 GT :)
OdpowiedzKymco ? Sama nazwa odstrasza, wole yamahe 125 ni¿ jakie¶ kymco!
Odpowiedzs³abiutko. lepiej do³o¿yæ 1 ty¶ z³ i kupiæ kymco people 300i GT.
Odpowiedznie, je¿eli chcesz co¶ na kategoriê A1.
Odpowiedzto ju¿ w ogóle wybór jest znacznie wiêkszy.
Odpowiedz167kg?! ciezki troche.... ile wazy nowa r6??
OdpowiedzS³abiutko.. Ja na Rybnik wyje¿d¿am zwyk³a 50, Kymco Activ. Prêdko¶æ zadowala, nie nudzê siê, bo to pó³automat, a spalanie 3x mniejsze - 1.7-1.9 litra/100km. Co prawda moc mniejsza, a Vmax na ...
OdpowiedzJak na 50 to i tak du¿o gdy¿ Honda LEAD 110 pali ok 2-2.1 l/100km i nie jest zawalidrog±, z pasa¿erem czy bez pasa¿era prêdko¶æ to ok 85km/h ( tylko z pasa¿erem ju¿ dynamika s³absza) .
Odpowiedzi o to chodzi nic wiecej nie trzeba
Odpowiedz