Yamaha WR250R na pierwszy motocykl dla kobiety?
Poniższym opisem użytkowania WRki nie chciałabym przypiąć jej łatki „motocykla dla kobiet”, bo tak wcale nie jest. Mimo to mnogość zdań wypowiadanych przez motocyklistów w stylu „enduro dla kobiety?” sprawiło, że postanowiłam podać kilka argumentów przemawiających za wyborem WRki na pierwsze moto właśnie przez kobietę.
Enduro na pierwszy motocykl?
Początkowo nie przypuszczałam, że w mojej zagrodzie zagości właśnie taki motocykl. Na początku swoich rozmyślań na temat pierwszego w życiu jednośladu nawet nie widniała na liście wymarzonych sprzętów. Brak wygodnej kanapy, wysokie zawieszenie, brak przedniej szyby (totalny golas) przy moim zamiłowaniu do dalszych podróży, zdawał się dyskwalifikować WRkę z urzędu. Stało się jednak inaczej.
Po pierwszej przejażdżce sprzętem o nieco większej pojemności zweryfikowałam moje wstępne zamierzenia. Zamiast 600-tki postanowiłam poszukać kompana o nieco mniejszej pojemności. Nie miałam ochoty skupiać się na gabarytach sprzętu, tym czy go ogarnę czy też nie, chciałam nabrać wprawy w jeździe, bo nauczyć się jeździć to za dużo powiedziane. Przez kilka kolejnych wieczorów siedziałam zastanawiając się, czego mi właściwie potrzeba do szczęścia. Czas uciekał, a ja wciąż nie wiedziałam co do jasnej cholery mam wybrać na pierwszy motocykl, aby po pierwsze, nabrać wprawy w jeździe, a po drugie zminimalizować (i tak już duże) ryzyko uszkodzenia siebie samej jak i sprzętu. Z klasy motocykli o pojemności 250 ccm w moich rozważaniach pojawiła się pierwotnie Honda VTR250 i Kawasaki Ninja 250. Niestety ani jeden, ani drugi motocykl nie przypadł mi jednak do gustu. Sport wydawał się mało funkcjonalnym pojazdem do miasta (przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu) a VTRka była równie goła co WRka, a przy tym brakowało jej nieco charakteru. Jednym słowem stanęłam w kropce. Finalnie zdecydowałam się na WRkę przez wzgląd na trzy aspekty: chciałam wybrać na początek małą pojemność, WR250R mogłam jeździć zarówno w mieście jak i w terenie (chociaż w przypadku R-ki, to z tym terenem ostrożnie), no i rzecz jasna nie było innych kandydatów. Wydawało się zatem, że decyzja właściwie zapadła.
Pierwsze dni na motocyklu
Pamiętam dzień, kiedy odebrałam kozę z salonu. Nie mogłam skoncentrować się właściwie na niczym poza faktem, iż mam odebrać swój pierwszy w życiu motocykl. Chciałam go mieć już, teraz, natychmiast, na wczoraj. Tuż przed pierwszą przejażdżką stanęłam obok kozy i gładząc ją po jej twardym grzbiecie powiedziałam cichutko „Jakoś się dogadamy, zobaczysz”. Kiedy wcisnęłam starter usłyszałam jej markotne mruczenie, a właściwie przebąkiwanie od niechcenia pod nosem. W tym samym momencie na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, a w oczach pojawiły iskierki. Na motocykl wsiadłam właściwie jak na konia. WRka nie należy bowiem do najniższych sprzętów w swojej klasie i do ziemi dosięgałam odrobinę więcej aniżeli czubkami palców. Już po chwili nóżka była złożona, jedynka wbita i odjechałyśmy z kozą w siną dal.
Nauczyciel
W trakcie pierwszej przejażdżki WRka dosyć wyraźnie uzmysławiała mi popełniane przeze mnie nagminnie błędy. Właśnie ten fakt doceniłam w tym motocyklu już na samym początku najbardziej. Za sprawą krótkich przełożeń, wbijanie kolejnych biegów musi następować tutaj bardzo sprawnie i dosyć szybko. Początkowo szachowanie nimi jest dosyć męczące, jednak wraz z zaprzyjaźnieniem się ze skrzynią biegów zaczyna być niejako naturalne, chociaż wciąż odczuwalne (w szczególności w trakcie jazdy po mieście). Jazda na pierwszym i drugim biegu uczy wprawnej obsługi sprzęgła i gazu. Złe traktowanie WRy na niskich obrotach kończy się gwałtownym przypomnieniem właścicielowi, że tak to jechać nie będziemy. Przy złej obsłudze, szarpanie i warczenie to znaki charakterystyczne WRki, a nieumiejętna redukcja biegów przy zbyt wysokich obrotach potrafi wprawić ją w lekkie osłupienie. Wrażenie dzikości tego sprzętu przy hamowaniu można zminimalizować przy zastosowaniu przegazówki, która z pewnością usprawnia jazdę tym sprzętem. Tak czy inaczej WRkę prowadzi się właściwie jak rower. Jest lekka (128 kg) a jej szczupłe gabaryty z pewnością ułatwiają manewrowanie nią początkującym kierowcom. Jeżeli już o nich mowa, to dla niektórych, problematyczna może się wydawać jej wysokość. W moim jednak przypadku wszelkie parkingowe manewry odbywają się po prostu obok motocykla, a na plus przemawia tutaj niska waga tego sprzętu. Nie przypisując jednak WRce na stałe łatki narwanej kozy, po raz kolejny zaznaczam, że jej buńczuczne zachowania wynikają w głównej mierze z braku umiejętności kierowcy, a nie zaś samego motocykla. Kiedy już przebrnie się przez pierwsze dni zapoznawcze, jazda z kozą zaczyna sprawiać coraz to więcej radości.
Dokąd z WR250R?
W przypadku motocykla turystycznego powiedziałabym, że dokąd Ciebie wzrok poniesie. W przypadku enduraka jest jednak nieco inaczej. To nie jest motocykl do pokonywania jednorazowo bardzo dalekich tras. Nie do tego został stworzony. Po przejechaniu jednego dnia 300 km po asfalcie, wąskie i twarde siedzenie zaczęło lekko dawać się we znaki, a w rękach zaczęłam odczuwać lekkie mrowienie od wibracji kierownicy. Powyżej 120 km/h opory powietrza stawały się na tyle duże, że jazdę nią ciężko było nazwać przyjemną. Uważam to jednak za jeden z aspektów przemawiających za kupnem tego motocykla przez początkujących kierowców. Po prostu WRka nakłada na użytkownika naturalną blokadę prędkości, zatem nawet jeżeli jego właścicielowi wysiądą bezpieczniki, motocykl nie pozwoli pojechać mu szybciej. Największą zaletą tego jednośladu jest jednak fakt, że można pojechać nim po asfalcie (WR250R jest homologowanym pojazdem), a gdy przyjdzie na to ochota, zboczyć nieco z trasy i zgubić się gdzieś na szutrowych ścieżkach. Podróż wśród pól, w otoczeniu lasów, po lekko wyboistych ścieżkach jest niemniej przyjemna niż po utwardzonej nawierzchni. Każdy, kto choć trochę lubi szwendać się z dala od miejskiego zgiełku, z pewnością doceni zalety motocykla typu enduro. Koza jest z pewnością świetnym kompanem na weekend w Bieszczadach, na Mazurach czy wypad nad Zegrze. Treningowo można ją również zabrać na tor offroadowy. Prosta budowa tego sprzętu pozwala na szybki demontaż lusterek, tylnej rejestracji czy podnóżków pasażera. Jedyne co spędza mi nieco sen z powiek, to brak kopniaka, który czasami ratuje użytkownika, kiedy rozrusznik odmawia posłuszeństwa. Tutaj jednak jesteśmy zdani na niezawodność sprzętu albo telefon do przyjaciela. Pomimo wspomnianej uprzednio konieczności częstej zmiany biegów, jest to również bardzo dobry sprzęt do przemieszczania się w mieście (o ile komuś nie przeszkadza pozycja na enduro i jazda na desce). Szczupła budowa tej Yamaszki pozwala sprawnie przemieszczać się między samochodami, a wysokie rozmieszczenie lusterek ułatwia manewrowanie między sznurem stojących w korku aut. Wysokie zawieszenie, a co za tym idzie zajmowana wyżej, niż w przypadku innych sprzętów, pozycja na motocyklu zwiększa także pole widzenia. Mały problem z wysokością zawieszenia może pojawić się dopiero w przypadku natrafienia na muldy. Jedynym ratunkiem wtedy zdaje się być delikatne przerzucenie części ciężaru ciała na jedną ze stron. Niemniej jednak WRka poza kilkoma aspektami jest bardzo przyjaznym i wyrozumiałym sprzętem, który w dodatku daje dużo funu.
Krótko, ale konkretnie
Jazda kozą może dać wiele przyjemności jej użytkownikowi. Aby jednak tak się stało, trzeba być w pełni świadomym swojego wyboru, a przede wszystkim właściwości tego sprzętu. Z resztą, jak chyba w przypadku każdego motocykla. Dla mnie osobiście WRka jest bardzo dobrym nauczycielem, a przy tym może dać bardzo dużo radości nie tylko z jazdy w mieście, ale również w trakcie spacerów po bezdrożach. Reasumując w skrócie powiedziałabym, że jest to idealny sprzęt dla początkującego kierowcy o ile rzecz jasna nie przeszkadzają mu wyżej wymienione właściwości motocykla. W trakcie użytkowania WRki od czerwca do listopada i pokonaniu 7000 km nie odnotowałam żadnej poważnej usterki technicznej poza problemem ze stacyjką motocykla, którą w wyniku jej zblokowania się trzeba było wymienić na gwarancji.
Dane techniczne:
Typ silnika: | Chłodzony cieczą, 4-suw, DOHC, 4-zawory, jeden cylinder |
Pojemność skokowa: | 250 cc |
Średnica x skok tłoka: | 77.0 X 53.6 mm |
Stopień sprężania: | 11.8:1 |
Moc maksymalna: | 22.6 kW (30.7 KM) @ 10,000 rpm |
Maksymalny moment obrotowy: | 23.7 Nm (2.42 kg-m) @ 8,000 rpm |
Smarowanie: | Mokra miska olejowa |
Gaźnik: | Wtrysk paliwa |
Sprzęgło: | Mokre, wielotarczowe |
Układ zapłonowy: | TCI |
Starter: | Elektryczny |
Układ przeniesienia napędu: | 6-biegów |
Przeniesienie napędu: | Łańcuch |
Pojemność zbiornika paliwa: | 7.6 L |
Pojemność zbiornika oleju: | 1.5 L |
Podwozie: | rama kołyskowa |
Zawieszenie przód: | Widelec teleskopowy |
Skok zawieszenia przód: | 270 mm |
Zawieszenie tył: | Wahacz |
Skok zawieszenia tył: | 270 mm |
Hamulec przód: | Pojedyncza tarcza, Ø 250 mm |
Hamulec tył: | Pojedyncza tarcza, Ø 230 mm |
Opona przód: | 80/100-21M/C 51P |
Opona tył: | 120/80-18M/C 62P |
Długość (mm): | 2,180 mm |
Szerokość (mm): | 810 mm |
Wysokość (mm): | 1,230 mm |
Wysokość siedzenia (mm): | 930 mm |
Rozstaw osi (mm): | 1,420 mm |
Min. prześwit (mm): | 300 mm |
Masa pojazdu w stanie suchym (kg): | 126 kg |
Zobacz również:
- Yamahą WR250R w Beskidy
- Yamaha WR250R w terenie – pierwsze wrażenia niedoświadczonego kierowcy
- Test redakcji „Yamaha WR250R dla mniej zdolnych”?
|
Komentarze 21
Pokaż wszystkie komentarzePiękna dziewczyna !!!!!!!! a motor genialny.
OdpowiedzPiękna dziewczyna
OdpowiedzAutorka jest śliczna, prawie tak śliczna jak moja miłość :)
OdpowiedzDo tych, którzy niepochlebnie wypowiadają się o wyglądzie autorki - obyście umarli bezpotomnie. Dla mnie każda kobieta na każdym motocyklu wygląda lepiej od dowolnego faceta na 2 kółkach - tak już ...
Odpowiedzprzytulilbym chetnie ;)
Odpowiedzech, znów brak jakiejkolwiek stylistyki w artykule, a niektóre błędy aż rażą w oczy. radzę załatwić sobie jakąś dobrą korektę przed publikacją..
Odpowiedz