Ścigacz.pl

Niektórzy często wygłaszają teorie, że nie ma sensu interesować się sprzętem używanym, który ma najechane więcej jak 30 tys. km, bo jest to górna granica wytrzymałości motocykla i lada moment rozsypie się on na drobne kawałki. Niestety teorie te są najczęściej błędne, a tutaj mamy doskonały na to przykład. Yamaha FZS1000, którą widzicie na zdjęciach ma na liczniku 320 tys. kilometrów. Obecny właściciel kupił ją w 2001 roku i pierwsze 100 tys. km udało mu się osiągnąć w ciągu 5 lat.

Yamaha nakręcała swój przebieg głównie za pomocą trzydniowych wycieczek po ok. 1600 km każda, a w czasie swojej (wciąż trwającej egzystencji) nie sprawiła żadnych poważnych problemów. Modyfikacje ograniczały się jedynie do akcesoryjnego siedzenia Corbin, wyższej szyby turystycznej i regeneracji zawieszeń. Oczywiście podstawą było rzetelne podejście do tematu serwisu. Ciekawostka – tym prawdziwie długodystansowym Fazerem jeździ kobieta.