Wyścigi motocyklowe vs piłka nożna
Piłka nożna mimo swojej ogromnej rangi dla wielu jest równie interesująca, jak patrzenie na swoje rosnące paznokcie. Dlatego też, kiedy w TV leci transmisja meczu, pogrążają się w błogim śnie. Ale z kolei, kiedy leci transmisja wyścigu MotoGP, mogłaby nastąpić zagłada ludzkości, a oni i tak nie oderwaliby się od odbiornika. Ale co by było jeśli wyścigi motocyklowe były jak piłka nożna?
Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałyby wyścigi motocyklowe MotoGP lub SBK, jeśli ludzie traktowaliby je DOKŁADNIE tak samo jak piłkę nożną? Nie mam na myśli spędzania niedzielnego popołudnia przed Polsat Sport News i zalajkowania profilu na Facebooku. Mam na myśli hardkorowy, sportowy fanatyzm. Tylko pomyślcie co by było, gdyby każdy team w MotoGP miał swoich hooligansów i ultrasów. Ekipy chłopaków w pomarańczowych szalikach Repsol Hondy patrolowałyby ulice Palma de Mallorca i jeśli natrafiłyby na jakiegoś fana Jorge Lorenzo, który siedzi w swoim ogródku i popija Sangrię, po czym zapytaliby się go „Za kim idziesz?!”. Czy wyobrażacie sobie taki dialog? „Eeee, za Lor...”. Biedaczysko nie zdążyłby dokończyć zdania, bo już w jego połowie ku jego twarzy frunęła by zaciśnięta pięść. Bojówkarze Repsola nasikaliby do jego konwalii i przebiliby opony w jego R1 zaparkowanej na podjeździe, a ultrasi wymalowaliby na jego drzwiach wielkiego penisa. Oczywiście całą sprawą zająłby się Carmelo Ezpeleta. Wystąpienie publiczne miałby również Marc Marquez, które byłoby nadawane o godzinie 20-stej na Television Espanola. Marc powiedziałby w nim, że takie zachowanie fanów jest szokujące i bardzo, ale to bardzo prosi, żeby kibice się opamiętali. Wszystko byłoby tak dramatyczne, że pojawiłyby się nawet łzy, a całe wydarzenie urosłoby do rangi tak spektakularnego i szokującego, że na miejscu pojawiłby się wóz transmisyjny z Kamilem Durczokiem na pokładzie. Dorna po fali protestów wydałaby zakaz startów Honda Repsol w wyścigach klasy królewskiej. Wszyscy, którzy podróżują pociągami i mają na sobie cokolwiek niebieskiego lub piją napój energetyczny byliby w niebezpieczeństwie, a pierwsza trójka w generalce pod koniec sezonu należałaby do Ducati...
Wybryki pseugo-moto-kibiców dotarłyby również do polskich mediów. TVN24 rozpocząłby pasmo publicystyczne, w którym na bieżąco podawane byłby straty w liczbach i ilość osób, które ucierpiały z powodu agresywnych kibiców MotoGP. Oczywiście eksperci od motoryzacji stale byliby zapraszani do tzw. programów opiniotwórczych. I tylko Bóg jeden raczy wiedzieć kogo do swojego programu zaprosi Agnieszka Szulim. W Szkle Kontaktowym prowadzący i jego gość, który nie ma znaczenia będą przez 50 minut mówić o motocyklach, o których nie mają pojęcia, a najciekawszym elementem programu będzie sms od widza wyświetlony na pasku na dole o treści „Tylko Repsol! Mamo, zrób mi kanapkę”. Największa jazda będzie oczywiście u Moniki Olejnik. Nie dowiemy się ani jednej konkretnej rzeczy, a strumień krzyku i bezsensownych teorii głoszonych przez zaproszonych gości będzie przerywany jedynie bezczelnymi wtrąceniami prowadzącej. Wiktor Legowicz i Jacek Mojkowski w Informatorze Ekonomicznym powiedzą, że teraz motocyklistom udało się zepsuć nie tylko dobry obraz społeczeństwa ale i nasz sport narodowy. Fakt dotrze do pewnego rolnika z wsi Paniówki, który w wywiadzie udzielonym podniesionym głosem, rzecz jasna ze łzami w oczach wyzna, że cały ten bajzel z pseudo-moto-kibicami w Hiszpani przypomniał mu o dramacie, jaki przeżywał, kiedy nietrzeźwi kibice Concordii Knurów podeptali mu jego grządki. Wszystko pozamiata Tomasz Lis, który na okładce Newsweeka zamieści kask motocyklowy, kastet, szalik i zakrwawiony kij baseballowy oraz napis „Pasja do nienawiści”. Jeśli Sz. P. Tomasz List czyta ten felieton, to mam prośbę, aby nie podłapywał tego pomysłu. To tylko taka hiperbola.
No dobrze. Ale co jeśli, hmmm, zawodnicy enduro zaczęliby się zachowywać jak piłkarze? Zacznijcie sobie wyobrażać, jak wyglądałoby Ezberg Rodeo? Dobrze wiemy, że tam generalnie wyścig trwa dalej nawet jeśli na teren zawodów spadnie akurat meteoryt. Zawodnicy po prostu go objadą, przejadą po nim, ale na pewno nie przerwą ścigania. Zresztą, w Ezberg Rodeo jeśli zawodnik upadnie i dozna otwartego złamania ręki, wstanie, otrzepie się i pojedzie dalej, rozpychając się w stawce łokciem z wystającą z niego kością. Ale jeśli wyglądałoby to jak piłka nożna? Ktoś zahaczyłby lekko kierownicą o motocykl jakiegoś zawodnika, a ten wyskoczyłby z siodła, jakby było pod prądem i padł na glebę z histerycznym krzykiem, zakrywając twarz, aby nikt nie zobaczył na niej bezczelnego kłamstwa. Wyobrażacie sobie Tadka Błażusiaka, który upada na ziemie trzymając się z kask podczas zawodów SuperEnduro? My też nie. Przecież Taddy to nadczłowiek. Wszyscy to wiedzą.
Ale jest też dobra strona. Kiedy już nasze meteforyczne zamieszki w MotoGP ustaną, a sport powróci do swojej szlachetnej formy, motocyklizm nabierze wiatru w żagle. Więcej dzieciaków zacznie wieszać nad swoimi łóżkami plakaty z zawodnikami jadącymi na kolanie. Więcej ojców będzie spędzać wspaniałe chwile ze swoimi synami na trybunach torów Mugello, Jerez czy Laguna Seca, nie zakrywając uszu swoim pociechom kiedy zawodnicy będą przejeżdżać w akompaniamencie urywającego głowę hałasu. Będą chcieli, aby ich synowie chłonęli pasję wszystkimi zmysłami. Dziewczyny będą mdlały nie wtedy, kiedy Christiano Ronaldo zdejmie koszulkę, ale kiedy Cal Crutchlow przejdzie przez zakręt Luffield na torze Silverstone przycierając sliderem na łokciu. Te same dziewczyny będą miały na tapetach swoich smartonów nie Bradleya Coopera z „Kac Vegas” ale Bradleya Coopera z Oksford. A swojej żonie nie będziesz musiał tłumaczyć co to jest „spalony”, ale co to jest „przeciwskręt”.
Komentarze 23
Pokaż wszystkie komentarzeMozna sobie tylko wyobrażać 'jakby to było' bo nigdy nie będzie, z wielu powodów. Żaden motorsport, sport ekstremalny nigdy nie będzie sportem popularnym ani do oglądania, ani do uprawiania. ...
OdpowiedzPowiem tak, czytalam to z ogromnym zaciekawieniem. Napisane z lekkością tak jak ma byc. Z takimi felietonami to na pewno MotoGP zyska fanow, oby od tej cytuje ,, dobrej strony". Oby wiecej takich ...
OdpowiedzMoto GP, nigdy nie oglądałem, żużel nie oglądałem, motocross tylko na żywo, wolę pojeździć niż patrzeć jak ktoś jeździ, zresztą oglądanie tego nie jest emocjonujące. Piłkę nożną oglądam często, ...
OdpowiedzMoto GP, nigdy nie oglądałem, żużel nie oglądałem, motocross tylko na żywo, wolę pojeździć niż patrzeć jak ktoś jeździ, zresztą oglądanie tego nie jest emocjonujące. Piłkę nożną oglądam często, ...
OdpowiedzMoto GP, nigdy nie oglądałem, żużel nie oglądałem, motocross tylko na żywo, wolę pojeździć niż patrzeć jak ktoś jeździ, zresztą oglądanie tego nie jest emocjonujące. Piłkę nożną oglądam często, ...
OdpowiedzMoto GP, nigdy nie oglądałem, żużel nie oglądałem, motocross tylko na żywo, wolę pojeździć niż patrzeć jak ktoś jeździ, zresztą oglądanie tego nie jest emocjonujące. Piłkę nożną oglądam często, ...
Odpowiedz