Wszyscy powinniśmy podziękować Iannone
Opłacany przez Dornę kaskader urozmaicił walkę o tytuł.
Suzuki pewnie pali się ze szczęścia, że w przyszłym roku w swoim zespole będzie miało nie tylko zawodnika, który potrafi znokautować swojego zespołowego kolegę, ale także zawodnika, który potrafi znokautować pretendenta do Mistrzostwa Świata. Najlepsze jest to, że to jedna i ta sama osoba! Plotka gminna niesie, że Andrea Iannone dostaje prowizję od liczby sprzedanych Videopassów, a w jego Desmosedici na szybie narysowany jest wielki celownik. Za zespołowego kolegę dostał 6 punktów, za Lorenzo (którego nikt nie lubi, nawet jego własny team) punktów 10, z telemarkiem. Mogę tak długo, ale wróćmy do konkretów…
Ponoć pierwszym pytaniem ze strony Iannone do Lorenzo, jeszcze w żwirze katalońskiego toru, było: "czy miałeś problemy z silnikiem?". Według Iannone, który poprzez błąd pozbawił lidera generalki punktów, jechał on normalną linią i hamował tak jak zawsze. To Lorenzo był zbyt wolny.
Przykro mi za to co się stało z Lorenzo, ponieważ jechałem dobry wyścig mimo problemów z przyczepnością jakie miałem. Cisnąłem mocno i nie popełniałem błędów [oprócz tego, eghm, w którym uderzyłeś w M1 Lorenzo - przy. red.], aż w końcu udało mi się dogonić Jorge. Jeśli chodzi o sam incydent, nie mogłem nic zrobić żeby mu zapobiec. Hamowałem dokładnie w tym samym momencie jak na poprzednich okrążeniach, ale on był bardzo wolny i niestety się zderzyliśmy [sami z siebie, magia! - przy. red.]. Mogło się wydawać, że jechałem zbyt szybko i chciałem go wyprzedzić [tak dokładnie wydawało sie całemu światu - przyp. red.], ale to nie tak - komentował Andrea Iannone.
Jeśli miałbym być w 100% obiektywny, to tłumaczenie Iannone ma trochę sensu. Lorenzo rzeczywiście jechał bardzo powoli, a Iannone wyraźnie ratował się przed uderzeniem. Tylko czy to go tłumaczy? Jechał za Lorenzo przez jakiś czas, wiedział, że konkurent ma wolniejsze tempo. Sam Rossi, jakby nie patrzeć niekoniecznie kolega Lorenzo, przyznał, że Iannone powinien w takiej sytuacji obrać inną, np. zewnętrzną linię. Iannone w wypowiedzi przed kamerą motał się, patrzył w ziemię, obryzał paznokcie i nie za bardzo miał argumenty by bronić swoją tezę o powolnym Lorenzo.
A Lorenzo przed kamerę zachowywał się zupełnie inaczej. Jak zawsze pewny siebie i może tylko delikatnie poddenerwowany:
Jeśli chodzi o wyścig, to niesamowite, że Iannone znowu popełnił ten sam błąd. A zamiast powiedzieć "przepraszam" spytał mnie czy nie mam problemów z silnikiem. […] Zawsze znajdzie się jeden zawodnik, który nie rozumie ryzyka i konsekwencji swoich czynów, które mogą poważnie kontuzjować innego zawodnika. Jeśli Dyrekcja Wyścigowa nie nałoży na niego kary, takiej jaką ja otrzymałem w 2005 roku [wypadek Lorenzo - de Angelis, także Katalonia - przyp. red.], tego typu zawodnicy nie zrozumieją, że muszą zmienić swojego podejście. Dlatego myślę, że start z ostatniej pozycji to niewystarczająca kara. Przy jego prędkości po kilku okrążeniach będzie znów [gruzował zawodników] w czołówce.
Piękna scena rozegrała się w boxie Ducati, kiedy Gigi Dall’Igna przyszedł i kilkoma krótkimi zdaniami powiedział Iannone, co o nim myśli. Screen macie obok jeśli przegapiliście, nie wyglądało to na rozmowę w stylu: "następnym razem będzie lepiej". Nie możemy zapominać, że Ducati sporo zapłaciło za Lorenzo i z perspektywy Włochów lepiej by w ich szeregi przenosił się Mistrz Świata niżeli v-ce Mistrz Świata. Z mojej perspektywy Ducati powinno wyciągnąć konsekwencje - np. zawiesić Iannone na jeden wyścig i wpuścić w jego miejsce kierowcę testowego (jest taki jeden Australijczyk, ponoć "ogarnia"). Z siedmiu rozegranych do tej pory rund Iannone nie ukończył czterech i zajmuje 10. miejsce w generalce, więc ogromnej straty by nie było.
Z perspektywy Lorenzo to dramat. Z perspektywy Ducati i Yamahy także. Z perspektywy kibica… Cóż: na pozycję lidera generalki klasy MotoGP wskoczył Marc Marquez, który prowadzi 10. punktami nad Lorenzo. Trzeci jest Rossi - dzięki zwycięstwu w Katalonii zniwelował stratę do dwójki Hiszpanów, brakuje mu 12. punktów do Lorenzo i 22. do Marqueza. Czy może być lepiej?
Andrea Iannone decyzją Dyrekcji Wyścigowej wystartuje z ostatniej pozycji podczas TT Assen, 26. czerwca. Jak dla mnie powinien startować zawsze z pierwszego rzędu i w ramach przedłużenia osi mieć kręcące się ostrza. Forza Iannone!
Foto: motogp.com
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeFajnie się czytało, dzięki :-)
Odpowiedz"Przy jego prędkości po kilku okrążeniach będzie znów [gruzował zawodników] w czołówce." Dodatek redakcyjny zmienia sens tego co powiedział Lorenzo. Z jego wypowiedzi w tym zdaniu jednoznacznie ...
OdpowiedzTe przypisy od redakcji wyglądają jakby artykuł był pisany przez sfrustrowanego nastolatka.
OdpowiedzHahah "jest taki jeden Australijczyk, ponoć ogarnia". Świetny artykuł! :D
OdpowiedzWszyscy by pewnie chętnie zobaczyli Casey Stonera jak "ogarnia Ducaty". Kto wie, może w tym sezonie choć raz go zobaczymy.
Odpowiedznic dodać nic ująć :D świetnie dobrane słowa i jest to chyba pierwszy tak zabawny artykuł na tym portalu. Oby tak dalej.
Odpowiedz