Kolejna edycja, kolejne spotkanie

W drugi weekend września kolejna edycja Mototargu zagościła na warszawski Służewiec. Impreza, która stała się integralną częścią motocyklowego kalendarza tak, jak w swych poprzednich odsłonach przyciągnęła szerokie grono sprzedających i kupujących wszystko, co w jakikolwiek sposób wiąże się z motocyklami.

Impreza ta bliska jest nam z wielu powodów, ale jednym z najważniejszych jest możliwość spotkania przyjaciół i znajomych, których zobaczenie gdziekolwiek indziej jest niemożliwe. Atmosfera panująca na tej imprezie, obecność całych rodzin z dziećmi jest absolutnie fantastyczna i powinna służyć jako najlepsza ilustracja tego, czym jest motocyklowa pasja dla wszystkich „znawców” wypowiadających się „dawcach”. Przejdźmy jednak do konkretów.

Coraz bardziej japońsko

Kierunek „wysoko-technologiczny” to już stała tendencja w rozwoju Motobajzu. Choć wymiana części do motocykli klasycznych i zabytkowych jest genezą tej imprezy, to dziś w ofercie sprzedających dominują przede wszystkim motocykle współczesne, oraz wszelkiego rodzaju akcesoria do nich. W chwili obecnej wśród części używanych znaleźć można plastiki oraz części silnikowe do najnowszych nawet modeli.

Wrześniowy bazar na Służewcu potwierdza, że impreza ciągle się rozrasta. Na Mototargu pojawiło się bardzo dużo motocykli, części oraz odzieży. Pojawili się sprzedający zza naszej wschodniej granicy oferujący całe spektrum części do wszelkiej maści motocykli produkowanych w byłym ZSRR.

Już jakiś czas temu wskazywaliśmy na coraz bardziej widoczną obecność polskich firm produkujących odzież motocyklową, jak również części do najbardziej legendarnych marek, w tym przede wszystkim do Junaka. Nie inaczej było tym razem. Stoiska takich firm jak Retbike, Mottowear, czy też wielu innych drobniejszych producentów, są dobrym prognostykiem, jeśli chodzi o rozwój polskiego rynku motocyklowego.

Ceny

Krytykowane przez nas jakiś czas temu ceny, okazały się dosyć przystępne, co jest miłym zaskoczeniem. Zacznijmy może od samych motocykli. Coraz większa konkurencja na rynku sprawia, że wielokrotnie krytykowana przez nas jakość (czytaj – stan techniczny) sprzedawanych pojazdów systematycznie się poprawia. W ostatni weekend nie widać było już motocykli po koszmarnych dzwonach. Klienci zaczynają wybrzydzać i na dłuższą metę wyjdzie to na zdrowie tak sprzedającym jak i kupującym. Oczywiście do sytuacji znanej z Niemiec jeszcze nam daleko, głównie ze względu na różnice w dochodach, ale każda poprawa na tym polu cieszy. Jeśli chodzi o ceny, to są one zdecydowanie lepsze niż rok temu. Używane ER5 w dobrym stanie widzieliśmy już za 6200 zł, co nie tak dawno było nie do pomyślenia. Używaną użytkową „600”-kę typu Bandit, Fazer lub SV650 da się kupić już za 12-13 tyś zł, co wydaje się rozsądną kwotą.

Poza motocyklami na bajzlu pieniądze wydać można także na wszelkiego rodzaju akcesoria oraz odzież. Cieszy widok takich stoisk jak Modeka czy też Retbike, gdzie za rozsądne pieniądze dostać można porządne ciuchy w pełnej rozmiarówce. Komplet kurtka + spodnie można nabyć już za cenę poniżej 1000 zł, a jeśli rozmiaru nie dostaniemy na miejscu możemy odebrać paczkę w domu jako przesyłkę.

Ciągle irytuje natomiast sposób w jaki sprzedawane są resztki / końcówki serii odzieży z wielkich niemieckich sieci typu Louis, Hein-Gerike itd. Nie dość, że ceny trudno uznać za atrakcyjne, to do tego oferowana rozmiarówka jest niekompletna i przypadkowa.

Organizacja

W organizacji Mototargu widać dużo doświadczenia wyniesionego ze wcześniejszych spotkań i trudno się o cokolwiek przyczepić. Na pochwałę zasługuje spora ilość punktów sanitarnych i gastronomicznych, duża ilość miejsca dla odwiedzających oraz ład i porządek. Nie widzieliśmy samochodów jeżdżących po uliczkach, co było utrapieniem wcześniejszych Motobajzli, oraz nie utknęliśmy w długich kolejkach, jakie spotykaliśmy jeszcze nie tak dawno.

Jedynym wyjątkiem od tego pozytywnego obrazu jest sprawa, na którą wielokrotnie już zwracaliśmy uwagę w naszych relacjach. Problemem jest ciągle jeżdżenie motocyklami między kupującymi. Także na ostatnim Motobazarze podziwiać było można kilku zapaleńców „testujących” motocykle oraz refleks przechodniów na uliczkach między straganami. Sami byliśmy świadkiem sytuacji gdy 3-letnie dziecko o mały włos nie zostało rozjechane przez XX-a.

Rozumiemy doskonale, że aby zmienić oponę należy wjechać na teren Bajzu, ale czy nie byłoby dobrym pomysłem zebranie wszystkich stoisk oferujących opony przy wejściach i odgrodzenie od reszty imprezy linią za którą nie można wjeżdżać motocyklami? Na pewno zakaz jeżdżenia między stoiskami uspokoiłby całą atmosferę. Biorąc jednocześnie pod uwagę bardzo dużą ilość ochroniarzy jacy zabezpieczali Mototarg wyegzekwowanie takiego prostego wymogu nie wydaje się dużym problemem.

Podsumowanie

Wrześniowy motobajzel to bardzo dobra okazja, aby poszukać części do ukochanego motocykla  oraz aby spędzić miło czas w gronie znajomych. Cieszy fakt, iż impreza z każdą edycją rozrasta się, a sprzedający coraz bardziej profesjonalnie podchodzą do klienta. Z tym większą niecierpliwością czekamy zatem na kolejny Mototarg.

Foto: Robert Siroic