Druga runda World Superbike za nami. Czas na obszerną relację i podsumowanie wyścigowego weekendu. 

Po sobotnim starciu, drugiego dnia nikt nie spodziewał się fajerwerków.

W tym roku starty do drugiego biegu są zdecydowanie atrakcyjniejsze, choć wiele głosów mówi, że niekoniecznie uczciwe. A to wszystko za sprawą regulaminu mówiącego o starcie pierwszych dziewięciu zawodników w kolejności zmienionej względem osiągniętego wyniku w sobotnim wyścigu. Tak to wygląda w praktyce:

Początek niedzielnego wyścigu i najbardziej doświadczony zawodnik z numerem 33 (Melandri) startuje jak szalony. Ale co się dzieje kilka miejsc dalej? Wszyscy wypatrują Jonathana Rea, który w pierwszym zakręcie jest już na 4 pozycji. Chaz się broni przed atakami rodaka, ale jego nerwy puszczają, co finalnie kończy się spektakularnym uślizgiem tyłu. Walczył mocno, ale decydowanie przesadził. Jak mówi klasyk - grawitacji nie oszukasz. Ale do tego zawodnika jeszcze wrócimy, bo ilość szczęścia i pecha musi się wyrównać.

Melandri spokojnie prowadzi peleton, który już chyba tradycyjnie w tym sezonie składa się z 4 motocykli. Rea wyszukuje słabego punku Włocha, a za nimi Lowes i Sykes. Na trzecim okrążeniu zwycięzca wszystkich poprzednich wyścigów obejmuje prowadzenie i z każdą kolejną sekundą wytwarza bezpieczną przewagę. Jak on to robi? Nie mam pojęcia. I gdy już wszystko było niby poukładane, nadeszła pomoc z nieba dla jadącego daleko na 20 pozycji Chaza…Gleba Lorenzo Savadori z teamu Milwaukee Aprilia i czerwona flaga. Silnik V4 nie wytrzymał przeciążenia, olej wyciekł na tylną oponę. Zawodnik uderzył barkiem i głową o asfalt, ale szczęśliwie kilka chwil później zszedł z toru o własnych siłach. Czyszczenie toru i czas na odbudowę krwisto czerwonego Ducati 1299 Panigale R Davies`a.

Wiedział, że będzie startował z końca stawki, lecz bez konieczności odrabiania przeogromnej straty. Walijczyk miał dużo szczęścia, czego nie mógł powiedzieć reprezentant teamu Pata Yamaha - Michael Van Der Mark. Jego motocykl z przyczyn technicznych nie wyjechał z paddocku.

Zawodnicy wracają na tor na 16 okrążeń. Davies już na pierwszym okrążeniu odrabia 8 pozycji. Rea, Melandri i Sykes uciekają reszcie stawki. Sykes zbliża się do Marco i tym razem ma zdecydowanie więcej czasu na wyprzedzenie powracającego po dwuletniej przerwie Włocha. Ten ostatni jest zbyt doświadczony, aby pozwolić sobie dwa razy na ten sam błąd… Ale czy na pewno? Zostało 14 okrążeń do końca, a dzieli ich zaledwie kilka metrów. W tym czasie Davies wyciska z motocykla wszystkie siły i jadąc na krawędzi przyczepności chce odbudować stratę. 11 okrążeń przed metą były zawodnik MotoGP - Stefan Bradl - nie zachowuje wystarczającej ostrożności i łapie uślizg obydwu kół na pozostałości sorbentu po usunięciu plam oleju z Aprilii Savadori`ego. Kilka minut później bliskiego kontaktu z nawierzchnią doświadcza wąsaty Irlandczyk - Eugene Laverty. Na 6 okrążeń przed końcem jedyna włoska maszyna z rzędowym silnikiem również pozbywa się oleju, lecz bez konsekwencji dla reszty stawki. Sędziowie wyciągają czarną flagę z pomarańczową kropką i informują w ten sposób Leona Camier`a, by zabrał swoją MV Agustę z toru.

W tym czasie Rea zrobił to, do czego nas już przyzwyczaił i zwyczajnie zniknął za horyzontem. Dalego za nim 34-leni Melandri z ogonem w osobie Sykes`a. Lowes i Tores stabilnie, a na 6. pozycji wściekły Davies. Czy wystarczy mu opon? Podium zdecydowanie poza zasięgiem, choć nie takie niespodzianki były widziane w sportach motorowych. Tom Sykes ciągle wypatruje błędów Marco Melandriego, lecz ten nie jest łatwym przeciwnikiem.

W przeciwieństwie do ostatniego wyścigu, tym razem walczą o 2. miejsce. Ostatnie okrążenie i Anglik powtarza swój wczorajszy manewr, wyprzedzając przez finiszem Włocha i w tej kolejności lądują na pudle. Za nimi linie mety przekraczają Alex Lowes i Jordi Tores. Davies ostatecznie wylądował na 6. pozycji, przed Nicky Hayden`em, Xavi Fores`em, Ramosem i Reiterbergiem. Drugą dziesiątkę otwiera De Angelis, za nim Russo Jezek, Badovini i poobcierany Laverty.

Do niedzielnych pechowców dopisujemy Krummenacher`a, który po przejechaniu 5 kółek wznowionego sprintu, zjechał do pit stopu w związku z problemami technicznymi. 

Tor Chang w Tajlandii dopiero drugi raz gościł zawodników WSBK, a wielu z nich narzekało na nierówności nawierzchni. Zawieszenia motocykli ostro dostały w kość. Z kolei wysoka temperatura i wilgotność powietrza sprawiły, że zawodnicy byli mocno wyczerpani. Teraz mogą wykorzystać trzytygodniową przerwę przed kolejną rundą w hiszpańskiej Aragonii. Czy na trudnym technicznie torze ktokolwiek będzie w stanie zagrozić zawodnikowi z Irlandii Północnej?

Wyniki niedzielnego wyścigu:

1. Jonathan Rea GBR Kawasaki Racing ZX-10R 16 okrążeń
2. Tom Sykes GBR Kawasaki Racing ZX-10R +4.078s
3. Marco Melandri ITA Aruba.it Racing Ducati 1199R +4.195s
4. Alex Lowes GBR PATA Crescent Yamaha R1 +10.006s
5. Jordi Torres ESP Althea BMW S1000RR +14.733s
6. Chaz Davies GBR Aruba.it Racing Ducati 1199R +16.972s 
7. Nicky Hayden USA Red Bull Honda CBR1000RR SP2 +20.843s
8. Xavi Fores ESP Barni Ducati 1199R +24.284s
9. Roman Ramos ESP Team Go Eleven Kawasaki ZX-10R +24.864s
10. Markus Reiterberger GER Althea BMW S1000RR +26.008s
11. Alex de Angelis SMR Pedercini Kawasaki ZX-10R +27.599s
12. Riccardo Russo ITA Guandalini Yamaha YZF-R1 +34.800
13. Ondrej Jezek CZE Grillini Kawasaki ZX-10R +47.090s
14. Ayrton Badovini ITA Grillini Kawasaki ZX-10R +47.695s
15. Eugene Laverty IRE Milwaukee Aprilia RSV4 +1m 21.916s

Pechowcy:

16. Leon Camier GBR MV Agusta RC F4 RR
17. Randy Krummenacher SWI Puccetti Kawasaki ZX-10R
18. Stefan Bradl GER Red Bull Honda CBR1000RR SP2
19. Michael van der Mark NED PATA Yamaha YZF-R1
20. Lorenzo Savadori ITA Milwaukee Aprilia RSV4