Valentino Rossi przed³u¿a kontrakt z Yamah±
Rossi w Yamasze do 2018 roku. Teraz zasadnicze pytanie brzmi: co zrobi Lorenzo?
Rossi jest jednym z niewielu zawodników w stawce, których śmiało można było typować na pozostanie w obecnym zespole. Valentino potwierdził, że podpisał kontrakt na ściganie się z Movistar Yamahą przez kolejne dwa lata (2017 i 2018).
Jestem szczęśliwy, że mogę ogłosić przedłużenie kontraktu z Yamahą na wspólną pracę w MotoGP przez kolejne dwa lata. Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji, zawsze powtarzałem, że moim planem jest ściganie się tak długo, jak będę konkurencyjny i będę czerpał przyjemność z motorsportu. Odkąd wróciłem do Yamahy w 2013 roku czułem się jak w domu […] Chciałbym podziękować także moim fanom, którzy od zawsze stoją za mną murem i sprawiają, że każdy wyścig jest czymś specjalnym - komentował Valentino Rossi.
Rossi bez dwóch zdań jest marketingową maszynką do robienia pieniędzy - nie tylko dla Yamahy, ale także dla Dorny. Sam Lin Jarvis, szef zespołu, powiedział, że to "muzyka dla jego uszu". Teraz pozostaje zasadnicze pytanie: co zrobi Lorenzo? Nie jest tajemnicą, że bez względu na liczbę tytułów, Jorge zawsze zarabiał mniej niż Valentino i nie był oczkiem w głowie zespołu. Dość głośno mówi się o tym, że Ducati jest w stanie zapłacić sporo za zeszłorocznego Mistrza Świata. Pomiędzy Rossim i Lorenzo iskrzyło już podczas kwalifikacji do GP Kataru i sytuacja na moje oko będzie się tylko zaogniać. Lorenzo jednak przede wszystkim chce wygrywać, a zespół Yamahy na chwilę obecną posiada najbardziej konkurencyjny pakiet, z M1 na czele. Czy Hiszpan zaryzykuje przejście do Ducati? A może negocjuje z innym team’em?
Inna sprawa, że ciężko byłoby zastąpić Lorenzo w Yamasze. Ok, Pol Espargaro posiada kontrakt podpisany bezpośrednio z Yamahą (nie z zespołem Tech3), ale jego wyniki są od dawna poniżej oczekiwań. Prędzej Yamaha "podkupiłaby" zawodnika lub zdecydowała się na młody talent, najlepiej taki, który może uczyć się od Rossiego. Na szczycie listy zakupowej jest Maverick Vinales.
Foto: motogp.com
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze