Upadek na motocyklu. Jak poradzić sobie ze skutkami tak zwanej "gleby"?
Zaliczyłeś glebę. Zdarza się. Nie ma sensu się dołować tym faktem, a co najważniejsze, nie wolno się bać. Wracaj tak szybko do jazdy, jak tylko możesz.
To działa cuda w kwestii pewności siebie i ratuje przed tygodniami lub nawet miesiącami mentalnej udręki. Jak jeździć po pierwszym upadku?
Krok pierwszy. Sprzęt
Zacznijmy od początku. Czy kask został uszkodzony podczas zdarzenia? Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, że coś jest nie tak, musisz wymienić go na nowy. Podobnie jak strefa zgniotu w samochodzie, kaski są gotowe przyjąć tylko jedno uderzenie, poświęcając się, by ocalić zdrowie i życie właściciela.
Kurtka, zbroja i buty, czyli wszystko, co miałeś na sobie w trakcie gleby, zazwyczaj mniej traci na bliskim spotkaniu z podłożem, ale musisz być uczciwy. Czy ten sprzęt został uszkodzony, czy nadal będzie Cię chronił w stu procentach? Nie warto oszczędzać na bezpieczeństwie. To zasada, którą zawsze należy stawiać na pierwszym miejscu. Miej pewność, że wszystko działa, jak należy.
Krok drugi. Motocykl
Czy motocykl uległ uszkodzeniu? Nawet niewielka wywrotka może spowodować krytyczne usterki. Uszkodzeniu mogą ulec na przykład widelce, główka ramy, inne elementy układu jezdnego, a część z tych efektów wywrotki może być trudna do wykrycia. Innymi słowy, istnieje ryzyko, że motocykl stanie się nieprzewidywalny w najmniej oczekiwanym momencie.
Dla pewności warto zatem odwiedzić mechanika i zlecić weryfikację oraz sprawdzenie wszystkich newralgicznych elementów pojazdu. Raczej nie rób tego sam, nawet jeśli się znasz, bo możesz być zbyt łagodny w ocenie niektórych usterek. Inspekcja maszyny nie oznacza, że powinieneś przywrócić stan swojego motocykla do wersji salonowej, ale musisz upewnić się, że nie został uszkodzony w sposób, który wpływa na jazdę i trakcję.
W niektórych przypadkach, czyli w sytuacji, gdy w wyniku zdarzenia drogowego doznałeś obrażeń, które wpłynęły na twoją sprawność fizyczną, być może dobrym rozwiązaniem będzie czasowe przejście na mniejszy, lżejszy jednoślad - przynajmniej do czasu, aż w pełni powrócisz do zdrowia. Niestety nie zawsze taka możliwość istnieje, ale przemyśl sprawę, bo to ważne, abyś nie przeciążał osłabionego organizmu próbami powrotu na swój mocniejszy i najczęściej trudniejszy w prowadzeniu motocykl. Oczywiście najlepiej jest po prostu odczekać odpowiednio długo, aż do pełnego wyzdrowienia, ale z osobistych doświadczeń wiem, że z tym jest bardzo trudno.
Krok Trzeci. Pierwsza jazda
Będziesz się denerwować, tego po prostu nie da się uniknąć. Aby lepiej poradzić sobie ze stresem, zaplanuj krótką, łatwą jazdę, najlepiej w miejscu i czasie niewielkiego ruchu na drodze. Nie próbuj wracać do lokalizacji pechowego zdarzenia. Jeśli rozbiłeś się na autostradzie, wybierz drogi lokalne, jeśli wówczas padało, zaplanuj jazdę w słoneczny dzień. Wystarczy tylko, że wrócisz na motocykl i przegonisz demona, który mógł się w Tobie zagnieździć.
Kompletny ekwipunek będzie dodatkowym czynnikiem zwiększającym pewność jazdy. Chodzi o to, żebyś miał świadomość, że w razie jakiejś nieprzyjemnej niespodzianki jesteś możliwie najlepiej zabezpieczony. Do tego wybierz raczej opcje samotnego pokonanie własnych lęków. W ten sposób nie ma presji, że musisz udowodnić coś swoim przyjaciołom. Mówiąc prościej - jedź sam.
I jeszcze jedno. Jedź spokojnie. Wybierz się po prostu na miłą przejażdżkę, poczuj wiatr na twarzy, podziwiaj okolicę i wróć do domu z poczuciem fajnie spędzonego czasu. Tak jak to było wiele razy poprzednio.
Krok czwarty. Ćwicz
Nie powrócisz do szybkiej jazdy natychmiast - trzeba o tym pamiętać. W zależności od Twojego doświadczenia, odniesionych obrażeń, sprawności fizycznej i stanu psychicznego, najprawdopodobniej upłynie trochę czasu, zanim powrócą wszystkie dawne umiejętności. To może trwać tydzień, miesiąc, pół roku, nawet rok, zanim poczujesz się naprawdę komfortowo, dlatego nie zniechęcaj się i nie martw, że ciągle nie masz tego czegoś, lub że utraciłeś coś na zawsze. To nieprawda. Potrzebujesz czasu, a ten dystans czasowy może być naprawdę bardzo różny. Twój jest po prostu twój. Nic na siłę.
Ćwicz wszystkie ważne umiejętności jazdy i nie poddawaj się. Paradoksalnie, po pewnym czasie, gdy znowu będziesz dobrze czuł się w swojej skórze, docenisz lekcję, jaką dostałeś od życia. Staniesz się rozważniejszy, bardziej skupiony i pewnie mniej skory do niektórych szaleństw. Ostatecznie chodzi przecież o to, żeby po świetnym dniu na motocyklu wrócić szczęśliwie do domu.
Krok piąty. Nauka
Podczas mojej motocyklowej przygody zaliczyłem trzy gleby, nie licząc kilku parkingowych, które swoją drogą uważam za najbardziej absurdalne, żeby nie powiedzieć głupie i łatwe do uniknięcia - gdybym się tak nie spieszył, alby był uważniejszy. Gleby drogowe mogły się skończyć nieciekawie, ale za każdym razem miałem na sobie komplet odzieży motocyklowej, która uchroniła mnie przed zdrapką.
Szczęśliwie nie uderzyłem również w żadną przeszkodę, i nikt nie najechał na mnie - więc można powiedzieć, że miałem dużo tego szczęścia. Motocykle wychodziły z tych przygód w gorszym stanie niż ja, jeden został staranowany przez samochód. Nawet go później nie naprawiałem. Czego się nauczyłem? Najważniejsze wnioski?
Przede wszystkim, że wszystko dzieje się bardzo, bardzo szybko. Nie ma czasu na reakcję. Z kolei po wypadku bywa ciężko z ustaleniem kolejności zdarzeń, bo mogą pojawić się luki w pamięci, a uszeregowanie faktów jest dodatkowo utrudnione przez duży stres. Do tego pojawia się wrażenie odrealnienia - przynajmniej ja tak miałem. Ten nietypowy stan mija po kilku minutach.
Mój najważniejszy wniosek jest taki, że myśleć należy przed, a nie po fakcie. To nie jest nic odkrywczego, ale bez wątpienia nauczyłem się ostrożniej podchodzić do pewnych spraw, które wcześniej brałem na klatę bez głębszego zastanowienia. Uważam też, że te gleby - przynajmniej niektóre, były mi potrzebne. Dzięki nim zrozumiałem, że to, co brałem za świetną zabawę, niekoniecznie nią jest, czy raczej, że granica między jazdą na krawędzi a upadkiem w przepaść, jest bardzo wąska.
Zapłaciłem za tę naukę, ale Wy nie musicie. Po prostu myślcie i… jeszcze jedno. Nie dajcie się zaskoczyć wariatom w puszkach, którzy nierzadko są największym zagrożeniem dla motocyklistów. Stosujcie zasadę ograniczonego zaufania do wszystkich uczestników ruchu drogowego.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze