Turystyczne enduro - sens czy lans?
Kiedyś turystyczne enduraki były niezidentyfikowanym obiektem jeżdżącym dla wąsatych tatuśków, dla których najistotniejszą sprawą jest okres między przeglądami. Czasy się zmieniły. Teraz rozgrywa się zupełnie inna wojna. Jeszcze nie tak dawno nikt nie wiedział, co zwrot „turystyczne enduro” tak naprawdę oznacza. Po świecie jeździły wczesne GSy, Tenery i Afryki Twin, ale ludzie uznawali je po prostu za motocykle, które nie są ani ścigaczami ani chopperami. Później BMW ogarnął szał. Ładowali stratosferyczne kwoty w dział R&D serii GS, czego rezultatem był prawdziwie kompletny motocykl ocierający się o perfekcję. Potrzebna była mała iskierka, która rozpropagowałaby jego nadzwyczajność i pokazała światu chwałę turystycznych enduraków. Przyszła dość niespodziewanie i przypadkiem w postaci dwóch panów z Wielkiej Brytanii, którzy chcieli objechać świat. McGregor i Boorman okrążyli GSami kulę ziemską i zaczęło się. Turystyczne enduro przestały być zwyczajną odmianą motocyklizmu, ale stały się potężną gałęzią, nurtem, który rozwija się po dziś dzień. Czy to obecnie najmądrzejsze motocykle? I czy dosięgły je macki lansu? Turystyczne enduro < prędkość Utarło się przekonanie, że turystyczne enduraki mają z prędkością niewiele wspólnego. Sam kiedyś uważałem, że jeżdżą nimi tylko wąsaci ojcowie rodziny, którzy przy zakupie motocykla zwracają uwagę na pojemność kufrów i okresy między przeglądami. I owszem, może wiele razy zdarzyło się, że Transalp był na szosie zdemolowany przez kogoś na sportowej 600-tce z lat 90’. Czasy się jednak zmieniły. Weźmy np. taką Multistradę 1200. Kiedy Ducati potwierdziło, że nowa Multi będzie miała 150 KM galopujących w silniku z flagowego 1198, dziennikarze rozwarli swoje otwory gębowe na oścież. Był ku temu poważny powód, a konkretnie 150 powodów. Multi mogła zmieniać w czasie jazdy swoją moc, ale także charakter. Włosi pokazali, że turystyczny endurak może być cholernie ekscytujący. Dla maniaków dzikości świat przygotował Yamahę Super Tenere 1200, motocykl, który na pierwszy rzut oka jest inspirowanym Dakarem leniwym turystykiem, ale dzięki opcji Sport za pomocą jednego guzika zmienia się w zwierzę chcące zerwać się ze smyczy i kogoś zagryźć. Mieliśmy Triumpha Tigera 1050 na teście długodystansowym i przez czas jego trwania nikt nie stwierdził, że jest to ślamazarny motocykl. Wręcz przeciwnie, zdołał nawet kilku przerazić, a już mówi się o jego następcy. Większym i mocniejszym. Krawaciarze z wielkich koncernów zrozumieli jak ważna jest ta nisza i jak potężny jest w niej potencjał. A zrobi się jeszcze bardziej maniakalnie. Jakiś czas temu pojawiły się plotki o wzmocnieniu legendarnego GSa do 1300 cm3 pojemności, 140 KM i 150 Nm. Sto pięćdziesiąt niutonometrów! W turystycznym enduro! Efektywnie i bez konieczności hospitalizacji Dobrze, skoro ustaliliśmy już, że motocykle tego typu potrafią być monstrualnie szybkie i potężne, zastanówmy się na chwilę nad tematem komfortu. Ścigacze są fajne i jeśli ktoś chce połączyć słowo „motocykl” ze słowem „seks”, automatycznie ma przed oczami R1 lub CBR. Mimo, że puryści mają szybszy oddech na widok Bonnevilla czy Harleya 48, prawda jest taka, że percepcja ludzka odbiera sportowe plastiki jako coś bardzo atrakcyjnego. I zgodzę się, że BMW R1200GS wygląda przy Ducati 1098 jak czerniak. Po dłuższej trasie na Dukacie będziesz miał do wymiany nadgarstki, kręgosłup, kolana i prawdopodobnie będziesz bezpłodny. Jedynym problemem po przejechaniu 800 km jednym strzałem na Tenerze czy GSsie będzie kończące się paliwo. Wysoki środek ciężkości w tych sprzętach sprawia, że na zawijasach słodko przerzuca się je z winkla w winkiel, co w przypadku tak ogromnych motocykli jest niebezpiecznie satysfakcjonujące. Do tego dochodzi jeszcze kwestia terenowa. Michał Mikulski powie, że to niedorzeczne, ale fakt jest taki, że nawet wielkimi endurakami można przejechać przez las z prędkością 100-120 km/h bez oznak stresu czy rychłej śmierci. Super Tenerą można tak zrobić, a po wjeździe na asfalt i odpaleniu trybu Sport zająć się liczeniem centymetrów dzielących przednie koło od nawierzchni. Ktoś próbował z taką prędkością przejechać przez pole na faktycznej R-jedynce? Ewolucja lansu Ponownie, wszystko przez McGregora i Boormana. Tych dwóch panów jest dla pań czymś bardzo pociągającym, co mogą oglądać jedynie przez szybę. Czymś, co rozbudza marzenia o zostawieniu swoich nudnych chłopów oglądających przy browarze kolejną porażkę naszej reprezentacji kopaczy i wyruszeniu w nieznaną dzicz. Wraz z wzrostem popularności enduraków wytworzył się nowy sposób obnoszenia się z nimi. To nie jest przykład z kosmosu, widziałem to wielokrotnie na własne oczy. GS niepokojąco często jest nazywany motocyklem dla dziadków. To świetny motocykl, ale niestety często zostaje sprowadzony do bycia ekwiwalentem błyszczącego choppera. O ile jestem w stanie zrozumieć robienie chromowanym krążownikiem 2000 km w sezonie, głównie po deptakach, o tyle mój umysł nie jest w stanie przetrawić faktu, że ktoś kupuje okufrowanego GS Adventure i jeździ nim po mieście. W niedzielę. Odziany w „najwyższy wieszak” sygnowanych śmigłem ciuchów. To tak, jakby z pliku banknotów zrobić podstawkę pod nogę stołu. Taki człowiek wie, że w oczach szarych przechodniów wrócił właśnie z Mongolii. Brakuje mi jeszcze w tym obrazku much w sprayu nanoszonych na szybę przed wyjazdem na bulwar. Bo mieliśmy już styropian w skórzanych sakwach cruiserów. Po rozum do głowy Są wygodne. Są mocne i szybkie. Są wszechstronne i sprawdzą się w większości warunków. I co najważniejsze, są teraz ekscytujące jak nigdy. Zdecydować się bezgranicznie i bezwarunkowo na turystycznego enduro i odrzucić wszystkie inne motocykle to tak, jakby do końca życia odżywiać się tylko żelkami. Problem w tym, że ze sprzętami takimi jak Multistrada, GS czy Super Tenere ma się ochotę na dozgonne jedzenie żelków. Te motocykle mają najmniej cech negatywnych, a z pozytywnych są zbudowane. We wczesnym stadium istnienia turystyczne enduraki nie wiedziały jeszcze czym są. Moim zdaniem prawdziwy szał dopiero nadejdzie. I nie do końca wiem, czy to dobrze. W pewnym momencie rozwój sportowych litrów zamienił się w wyścig zbrojeń i porównywanie swoich penisów. Koncerny prześcigały się w liczbach. Teraz ten amok nieco ustał na rzecz skupiania się na wykorzystywaniu potencjału maszyny w całości. Spójrzcie, co dzieje się za sprawą GSa. Ludzie budują motocykle specjalnie, aby je z nim skonfrontować. Obecnie turystyczne enduraki są najmądrzejszymi sprzętami jakie można kupić. Chciałbym, aby tak zostało i aby nie padły one ofiarą korporacyjnego upsizeingu.
|
|
Komentarze 15
Pokaż wszystkie komentarzeChciał bym kliknąć lubie TO! i udostępnić artykuł na facebook. Dlaczego nie ma takiej opcji!
OdpowiedzWitam serdecznie, Widzę, że większość ludzi jest tutaj "zboczona" przez ścigacze. Jestem zakochany w enduro i w wolności jaką mi daje, bezpieczeństwie jakie zapewnia i sprawności w każdych ...
Odpowiedztak masz racje mialem dr 650 rs i zgodze sie z toba, mialem scigacza, mam uniwersalny ale tego co daje enduro nie da nic, tyle zeby mialo 2 cylindry , bo jeden to troche malo ze wzgledu ze nie ma takiej trwalosci jak wieksza liczba garów
OdpowiedzŚwietny artykuł pozdrawiam!
OdpowiedzAutor widać za turystyczne enduro uważa jedynie motocykle z silnikami 1000cm3 i więcej, a przecież jest cała masa świetnych maszynek o mniejszych pojemnościach: Suzuki Vstrom, nowy Triumph Tiger ...
OdpowiedzNowa Tereska 660 jest super i mam nadzieje, ze bedzie godna nastepczynia dla wysluzonego Dominatora. Zaden z tu wymienionych sprzetow nie jest motocyklem enduro - to turystyki. Podstawa sa kola 21/17 (18) obute w kostke i masa do 200 kg. Kolego, jak Ci sie ten GS spisuje, bo i o nim troche myslalem, tylko nie moge sie jakos przekonac do rzedowego twina w tego rodzaju maszynie...
OdpowiedzJedynym godnym tej nazwy motkiem jest Kat 990 Adventure. Reszta to albo niewiedza albo lans albo brak kasy na 2 motocykle.
OdpowiedzJuż dobrze, uspokój się... mama jest w drugim pokoju...
OdpowiedzTo rączki grzecznie na kołderkę i nie rób brum brum przez sen bo znowu będziesz miał rano pusty wydech.
Odpowiedzmuszę przyznać, że super artykuł, trudno się z nim nie zgodzić, ja jeszcze dodam kolejną zaletę turystycznych enduro - charakterystyka silnika przeważnie sprzyja niewielkiemu spalaniu. A co do ...
OdpowiedzZawsze można wsiąść na poczciwego XTka 660 obojętnie czy to w wersji R czy X. Na miejskie szaleństwa spokojnie wystarczy a i w konkretna podróż też można się zabrać.
Odpowiedz