Sobota to dzień w czasie, którego mieliśmy poznać już pierwszych zwycięzców (klasa volna do 600 i powyżej 600cm) oraz poznać wyniki zmagań z czasem w klasach mistrzowskich. Pierwszą miłą niespodziankę sprawił nam Paweł Szkopek, który z czasem 1.41.378 był o prawie pół sekundy szybszy od następnego zawodnika, a jego czas był niecałą sekundę gorszy niż czas Andrzeja Pawelca startującego w klasie Superbike. Andrzej zaś poprawił swój czas w kwalifikacjach o niecałe 0.2 sekundy, lecz spadł na trzecię pozycję startową. Dalsi superbikowi chłopcy to Sławek Graussam i Irek Sikora, lech ich pozycje nie sugerowały że zobaczymy ich na podium. W klasie „Volna do 600” – naszym odpowiednikiem Rookie do 600 lista startujących zawodników była dość długa i liczyła niemal 40 zawodników. Od pierwszych metrów zaciekłą walkę prowadzili między sobą Paweł Isański (WSM Racing) oraz Michał Irzyk (Torn Raging). Podczas gdy ten pierwszy cały czas atakował drugi skutecznie te ataki odpierał. Na „zielone” poszedł także inny zawodnik WSM – Michał Bożałek, który mimo wykręconych w treningu 1.59.979 od tego momentu nie był już w stanie obronić pozycji startowej i musiał uznać przewagę zarówno Olafa Popandy (Torn Racing) jak i jedynej startującej w wyścigu kobiety – Ani Sobotki. Niestety wyścig tej klasy musiał zostać przerwany przez groźnie wyglądający wypadek Grzegorza Nowaka po 7 wykonanych okrążeniach, a szkoda, bo między dwoma wspomnianymi na początku zawodnikami szykowała się na dwóch ostatnich okrążeniach ostra walka.
Klasa „Volna nad 600” to niemal 30 zawodników z czego naszych startowało tylko pięciu jeźdźców. Najlepszy polak – Konrad Wiliusz startował z okolicy połowy stawki. Niestety zarówno on jak i drugi pretendent do pudła Marcin Adamczewski (WSM) nie ukończyli pierwszego okrążenia. Jak się później okazało u Konrada nie wytrzymały nerwy i popełnił falstart, nie spostrzegł także później swojego numeru na tablicy sędziowskiej i nie zjechał na przejazd przez depot, w skutek czego został zdyskwalifikowany. Marcin Adamczewski zaś na pierwszym zakręcie po prostej startowej został staranowany przez innego zawodnika w skutek czego opuścił asfaltową część toru i zakończył wyścig poza torem. Na skutek takiego zbiegu okoliczności wszyscy trzej pozostali polscy zawodnicy biorący udział w wyścigu zostali umieszczeni wszystkich miejscach na podium (Pucharu PZM). Niedziela to dzień na który czekaliśmy juz od czwartku. Na pierwszy ogień jak zawsze ostatnimi czasy poszła klasa Hyosung Cup. Należy podkreślić jednak, że nie ścigali się sami tylko w otoczeniu rasowych 125 rodem z MotoGP. Trzeba przyznać, że pod względem kręconych czasów organizatorzy dobrze wpasowali w siebie te klasy i nie pozwolili nudzić się widzom. Na pierwszej pozycji w klasie Hyosung tradycyjnie już triumfował czeski zawodnik Jakub Glaser. O trzy sekundy za nim na mecie zameldował się pierwszy z trójki polskich zawodników Xavier Retat a następnie Paweł Kopko oraz Łukasz Marszałek. Należy tutaj też wspomnieć o wypadku jaki w czasie treningów zaliczył Paweł. Na wejściu w pierwszy zakręt koło przednie uślizgnęło sie i opuścił on tor podcinając przy okazji innego zawodnika Hyosungów. Zachowanie Pawła było o tyle fair, że po glebie odstąpił swoje części zawodnikowi, którego wypadek spowodował sam zadowalając się częściami spawanymi. W klasie Superstock 600 miłą niespodziankę sprawił nam Marcin Kałdowski. Co prawda na metę wpadł jako drug,i lecz po tym jak oprotestowany został przez zawodnika z Węgier (protest oddalono z braku podstaw) a komisja zajęła się nieregulaminowym, jak się później okazało sprzętem zwycięzcy, Kałdoś awansowany został na pierwszą pozycję. Biorąc pod uwagę skrupulatność czeskich technicznych prysły tym samym mity o niewiadomo jakich przeróbkach w sprzęcie Kałdowskiego, które spędzały sen z powiek innym naszym zawodnikom. W klasie Superstock 1000 od samego początku prym wiódł Paweł Szkopek. Piękna, płynna jazda tego zawodnika skutkowała powtarzalnymi czasami rzędu 1:42. Z dwusekundowym spóźnieniem na metę wpadł Ireneusz Sikora a tuż za nim Marek Szkopek. I.... wyszło na to że mamy na podium w wyścigu aż trzech polaków. Niestety, nic nie mogło być aż tak piękne, bowiem Marek Szkopek postanowił oprotestować niedozwolone przeróbki w motocyklu Irka Sikory przez co ten ostatni został zdyskwalifikowany a na drugim miejscu stanął wspomniany zawodnik. A poszło tak naprawdę o głupotę, bowiem okazało się że Irek ma w swojej Yamasze zdemontowany o jeden element za dużo, jednak element ten mógł być i tak niepodłączony, mimo, że musiał się tam znajdować. Z wyścigu mimo ostrych zapędów musiał się wycofać także Bartek Wiczyński, niestety po 4 okrążeniach odmówiła współpracy skrzynia biegów w jego Suzuce. Niedzielny wyścig Superbików pozostanie chyba w naszej świadomości jako nejbardziej (tfu...) tragiczny w tym roku. Zaczęło się niewinnie. Najpierw start całkowicie spartolił Hubert Tomaszewski. Na pierwszym zakręcie poszedł zbyt ciasno, koło skierowane zostało na ryfle i nawet nie wiedział kiedy podcięte usunęło się w lewo a Hubert jechał na tyłku. Na szczęście wykazał się nie lada refleksem i nie dał się rozjechać żadnemu z kilkunastu zawodników których miał za plecami. Jednak kosztowało go to spadek na ostatnią pozycję i potem mógł się tylko piąć do góry w rezultacie kończąc na dwudziestym miejscu. Wyścig od początku do końca zdetronizował zawodnik Wallrav Yamaha – Andrzej Pawelec, który pierwsze miejsce dowiózł bez żadnych problemów wykręcając przy tym nowy rekord toru, wynoszący obecnie 1:39.775. Najgorsze stało się na przedostatnim okrążeniu.... Motocykl Sławka Graussama zaczął gubić olej a następnie przewrócił się i zapalił. W płonący wrak wjechał jadący z numerem 125 Marek Szwarc (Torn Racing) i przewrócił się, a dalej na tym samym oleju poległ jeszcze Adam Kropiwnicki. Sam ten groźny wypadek miał miejsce naprzeciwko depot i oglądany był przez kilkaset osób. Na szczęście poza drobnymi kontuzjami nikomu sie nic nie stało a najbardziej ucierpiał tylko sprzęt. Jakaż była jednak nasza radość gdy podczas wręczania pucharów po raz kolejny nad czeskim MOSTem poszybował w powietrzu Polski Hymn Narodowy... A już w najbliższy weekend zawody Motocyklowych Mistrzostw Polski wracają do kraju. Już 5 i 6 sierpnia zapraszamy na kolejną rundę zmagań do Poznania. |
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze