Jak to robią Czesi. Okazuje się że organizacja zawodów, nawet takich imprez jak MotoGP nie uwalnia Czechów od popełniania błędów organizacyjnych. Kiedy po pierwszej czasówce okazało się że niektórzy z zawodników mają czasy bardzo zbliżone do czasów Mistrzów Świata sami zaprotestowali do organizatorów i błędy te zostały naprawione. Jednak wciąż pojawiały się błędy w komunikacji, brak było jakichkolwiek informacji podawanych w zrozumiałym języku, nie wspomnę tu o polskim, ale chociażby w angielskim, co wprowadzało dodatkowy zamęt i chaos wśród zawodników. Na ich obronę trzeba powiedzieć jednak, że w Polsce organizacja zawodów tego kalibru chyba by nie przeszła... I nie chodzi tu tylko o warunki panujące na samym torze... ale zgranie 15 (piętnastu) startujących klas, połączenie tego z treningami i ogarnięcie organizacyjne ok. 500 zawodników przerosłoby chyba możliwości naszych działaczy. Zorganizowane zawody w Brnie i rozgrywająca się pomiędzy nimi III runda Motocyklowych Mistrzostw Polski były pod jednym szyldem Memorial Franitiska Stastnego i miały trwać od piątku do niedzieli włącznie. W większości klas motocyklowych przewidziane było po jednym treningu w piątek i sobotę i wyścig w niedzielę. Jak już wspomniałem wcześniej w zawodach naliczyliśmy aż 15 klas, a w nich: Klasa 250 Klasa 125 Sport Klasa 125 GP (tak, tak, startowali zawodnicy z Moto GP, których nie było w Niemczech) Klassik (klasyczne wyścigowe motocykle sportowe) Superbike Supersport Superstock 1000 Superstock 600 Free do 600 Free nad 600 Hyosung Klassik 175-250 Klassik 350 Supermono Suzuki GSX Cup
Polacy startowali natomiast w klasach Superbike, Superstock 1000, Superstock 600, Free do 600, Free nad 600 i Hyosung. W klasach Free do 600 i Free nad 600 zawierali się zawodnicy u nas jeżdżący w klasie Rookie, reszta klas była obstawiona przez znanych nam zawodników wg. klas w których ścigają się w Polsce. Piątkowe i sobotnie treningi upłynęły nadzwyczaj spokojnie. W piątek tylko pogoda nie oszczędziła zawodników fundując im pod koniec dnia darmowy ciepły prysznic i trochę efektów specjalnych. Nie wszyscy z tego powodu wzięli udział w czasówce. Najbardziej spośród naszych cieszył się Krzysztof Troszczyński znany skądinąd jako MacGyver (WSM Racing), który wykręcił na mokrym trzeci czas. Sobota upłynęła już bez większych niespodzianek, pomijając lekki bałagan organizacyjny. | |
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeNiewiem jak wy ale ja te motory poprostu uwielbiam...Jestem dziewczyna ale jeszcze takiej adrenaliny nie ma jak na scigaczu...Mogla bym na nim spedzic reszte zycia..:)Niemam jeszcze wlasnego motoru...
Odpowiedz99 jest super
Odpowiedz