Targi we Frankfurcie znikają z mapy motoryzacyjnych wydarzeń
Targi Frankfurt Motor Show przechodzą do historii. Imprezy motoryzacyjne przez lata elektryzowały wszystkich, którzy odczuwają choć odrobinę ekscytacji, kiedy do ich nozdrzy dotrze zapach benzyny. Teraz wygląda na to, że są nam coraz mniej potrzebne.
W 1979 roku grupa Buggles śpiewała o tym, że video zabiło gwiazdę radiową. Piosenka ta nadal jest aktualna w kontekście zmian zachodzących dzięki nowym technologiom. W dobie internetowych premier, plotek i materiałów szpiegowskich rozprzestrzeniających się z prędkością błyskawicy oraz rozwoju technologii wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości targi motoryzacyjne tracą na znaczeniu.
Pierwszą ofiarą internetowego trendu jest Frankfurt Motor Show. Organizujące go niemieckie stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego podało, że przyszłoroczna edycja nie odbędzie się. Stowarzyszenie poinformowało, że chciałoby przenieść imprezę do innego miasta. Wśród kandydatów są Berlin, Hamburg i Monachium.
Czy targi motoryzacyjne powoli zaczną przechodzić do historii? W dobie czarnego PR-u, jaki różnej maści aktywiści robią przemysłowi motoryzacyjnemu oraz w dobie rozwoju nowych technologii tego typu imprezy straciły swój dawny prestiż i blask. Do tego dochodzą kwestie finansowe. Pomimo, że kupujemy coraz więcej samochodów i motocykli, to koszty produkcji również rosną, a cierpią na tym budżety marketingowe. W ostatnich latach można również zaobserwować trend, że marki wolą przyciągać klientów do salonów niż organizować huczne światowe pokazy.
Co z targami motocyklowymi? Choć EICMA i Intermot mają się dobrze, to widać, że producenci nieco zmienili swoje zwyczaje w kwestii prezentacji produktów. Chyba najważniejszym sygnałem zmian, które mogą nadejść, była prezentacja nowych motocykli Ducati sporo przed targami EICMA. Wcześniej producent organizował pokaz premier w poniedziałek przed dniem prasowym, a teraz zrobił to w październiku.
Komentarze 0
Pokaż wszystkie komentarze