Zaprzeczanie temu, iż Tadeusz Błażusiak wziął szturmem Mistrzostwa USA w Endurocrossie ma raczej nikłe szanse powodzenia. W połowie sezonu 2009, po trzech rundach, zawodnik fabryczny KTM ma prawie 30 punktów przewagi nad najbliższym rywalem. Wracając do walki po poważnej kontuzji, jakiej doznał na początku sezonu 2008, Taddy jest u szczytu formy i z wielkim zapałem czeka na drugą połowę teraźniejszych mistrzostw.

Poprzedni rok był szczególnie ciężki, biorąc pod uwagę Twoje poważne obrażenia twarzy. Czy czujesz, że to już jest na 100% za Tobą?

Taddy: Na początku roku 2008 miałem nadzieje na wspaniały sezon. Byłem przekonany, że jestem na 100% gotowy i czułem głód zwycięstwa. Ale kontuzja zabrała mi na prawdę dużo, bardzo cierpiałem. Powtarzałem sobie, że wszystko jest OK, że jestem coraz silniejszy i mogę już się ścigać. Niestety w rzeczywistości, byłem daleko od formy, w jakiej powinienem być. Teraz już wszystko jest na prawdę dobrze. Czuję, że jestem mocniejszy i sprawniejszy, niż kiedykolwiek. Zupełne pozbycie się kontuzji zajęło mi cały rok, za to teraz czuję się na motocyklu wspaniale. Co zresztą chyba widać po moich wynikach. Różnica polega na tym, że mam dużo lepszą kondycję i dużo lepiej znoszę wyścigi. Błędy popełnia się przez zmęczenie, a więc możliwość bycia w dobrej formie aż do samej mety to poważne ułatwienie. Bardzo ciężko trenowałem przez rozpoczęciem sezonu, a teraz to mi się odpłaca.

Do tej pory wszystko poszło idealnie, jeśli chodzi o zawody US Endurocross. Musisz być zachwycony i podekscytowany wygraniem wszystkich trzech wyścigów?

Taddy: Jest świetnie. Moim celem na początku sezonu było wygranie mistrzostw. Żeby to osiągnąć, muszę zdobyć podium w każdej rundzie. Pierwsze miejsca w trzech wyścigach to niezły bonus. Poziom zawodów jest ekstremalnie wysoki, więc nigdy się nie spodziewałem, że odniosę takie sukcesy. Pierwszy wyścig był wspaniały, ale przez mój błąd, było tak blisko do utraty pierwszego miejsca. Druga oraz trzecia runda były perfekcyjne, dokładnie takie jak liczyłem. Zgrało się kilka czynników - mój motocykl, kondycja, wiara w wygraną i pewność siebie...

Wiele osób spodziewało się walki o tytuł mistrza 2009 między Tobą, a Rickiem Dietrichem. Jesteś rozczarowany, że Twój rywal numer jeden doznał kontuzji?

Taddy: Kontuzje to część naszego sportu i wiem o tym lepiej, niż większość. Aby wygrać mistrzostwa, musisz być szybki, sprawny i zdrowy, a to oznacza omijanie kontuzji. Strasznie chciałem ścigać się z Rickiem w 2. i 3. rundzie, na szczęście wróci na następne wyścigi, a ja na niego czekam. Moim celem jest wygranie mistrzostw, więc nie mam zamiaru podejmować szaleńczego ryzyka. Zdobyłem już poważną przewagę i muszę się nią zaopiekować.

Na końcu października zaczyna się Indoor Enduro World Cup - zacząłeś się już przygotowywać?

Taddy: Tak, mój motocykl jest właśnie konfigurowany w Europie. Na prawdę nie mogę się doczekać rozpoczęcia zawodów. Rok temu byłem świeżo po kontuzji i zająłem drugie miejsce. Teraz będę walczył, mam nadzieję cały i zdrowy, z najlepszymi motocyklistami w Europie. Trasy i styl są zupełnie różne od tych w Stanach, dlatego chciałbym, aby wyścig w Anglii się już zaczął.

Reasumując, zostały Ci trzy rundy w Mistrzostwach US Endurocross, no i masz szansę na zdobycie 50 000 $ dzięki tytułowi Triple Crown. Jaki jest Twój plan na drugą połowę serii?

Taddy: 50 000 dolarów to dużo pieniędzy i będzie to wspaniałym dodatkiem, jeśli wszystko się powiedzie. Ale to wygranie mistrzostw jest dla mnie najważniejsze, a teraz muszę bronić pierwszej pozycji. Mam dużą przewagę, wygrywanie wyścigów stanie się trudniejsze, ponieważ muszę myśleć o tytule. Na pewno będę też przyciskany przez rywali. Chcę wygrać dla KTMa, sponsorów oraz dla fanów, chociaż mistrzostwo to dla mnie najlepsza nagroda. I to właśnie o nią mi chodzi.

Redakcja Ścigacz.pl również przeprowadziła w ostatnim czasie wywiad z Tadkiem, w którym też mówił co nie co na temat swoich planów na obecny sezon. Zapraszamy do zapoznania się z nim.