System RedLight. Skrzyżowania będą bezpieczniejsze? Wkrótce więcej urządzeń
Liczba systemów RedLight stale rośnie. Ich skuteczność w namierzaniu i łapaniu kierowców okazała się bardzo wysoka, co oznacza, że wkrótce musimy spodziewać się kolejnych instalacji w nowych lokalizacjach. Obecnie mamy w Polsce 41 rejestratorów wjazdu na czerwonym świetle, które działają w 16 miastach. Wkrótce będzie 50 takich systemów.
Kamery monitorujące skrzyżowanie oraz zainstalowane na nich sygnalizatory wykrywają przypadki wjechania przez kierujących na skrzyżowanie przy nadawanym czerwonym świetle. Kamery śledzą tor poruszania się pojazdu oraz dokumentują popełnione wykroczenie wraz z danymi umożliwiającymi identyfikację pojazdu, datę i miejsce. Dokonują też dokładnego pomiaru czasu, jaki upłynął od zapalenia się czerwonego światła.
Poza systemami umieszczanymi na skrzyżowaniach drogowych, urządzenia RedLight są coraz częściej instalowane na przejazdach kolejowo-drogowych. Na przykład we Wrocławiu są już dwa takie miejsca pod kontrolą kamer - na ulicy Średzkiej i ul. Szczecińskiej, które łącznie wygenerowały aż 2100 mandatów. GITD tłumaczy, że wysoka liczba wezwań do zapłaty dla kierowców nie jest przypadkowa. Lokalizacje zostały wytypowane na bazie danych Państwowej Komisji Badań Wypadków Kolejowych i PKP PLK oraz Instytutu Transportu Drogowego.
W przypadku RedLight na skrzyżowaniach drogowych kamery są równie skuteczne w namierzaniu kierowców przejeżdżających na "późnym pomarańczowym". Na przykład w Łodzi na skrzyżowaniu al. Włókniarzy z al. Drewnowską oraz na skrzyżowaniu ul. Obywatelskiej i al. Jana Pawła II kamery zarejestrowały ok. 2000 przypadków niestosowania się kierujących do sygnalizacji świetlnej.
Mandat za przejazd na czerwonym świetle to 500 zł i 15 punktów karnych. Jeśli właściciel pojazdu nie wskaże sprawcy, musi liczyć się z karą finansową w wysokości 500-800 zł. Trzecia ewentualność to gwałtowne hamowanie przed sygnalizatorem, co może spowodować zagrożenie na drodze. To wykroczenie jest karane bardzo surowo. Kara wyniesie od 500 zł do nawet 5 tys. zł.
Warto wiedzieć, że fotoradary łapiące kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle nie muszą być poprzedzone znakami, ale można je rozpoznać po żółtej barwie kamer zainstalowanych przy sygnalizatorach.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeA czy nie lepsze byłyby sygnalizatory z licznikami czasowymi, które lepiej pozwoliłyby ocenić kierującym, w którym momencie zmieni się sygnalizacja?
OdpowiedzPłock dla przykładu.
OdpowiedzO wiele lepsze i bezpieczniejsze, ale mniej dochodowe i nie pomogły by wyeliminować "nadmierną ilość samochodów na drogach" co skutkuje korkami i narzekaniem na brak rozbudowy infrastruktur drogowych. Lepiej karać, eliminować auta z dróg, i nie inwestować, win-win, a kto jest przegranym, wiadomo :)
Odpowiedz