Informacje techniczne: Tranzyt Do Turcji da się dojechać z Polski w dwa dni - nawet na skuterze. Trasę z Ankary (środkowa Turcja) do Poznania przejechaliśmy w 3 dni, po około 1000 kilometrów dziennie, bez poczucia totalnego zajechania się. Na granicach warto pchać się pod samo okienko terminalu. Ludzie w autach w kolejce specjalnie nie protestują, a my oszczędzamy w ten sposób wiele godzin stania. Autostrady dla motocykli nie są płatne jedynie w Czechach oraz na Słowacji. Zarówno na Węgrzech, jak i w Serbii oraz Turcji trzeba płacić za jazdę po tego typu drogach. W Turcji, praktycznie na całą sieć autostrad wystarczy karnet, który można kupić za 60 pln - moim zdaniem, drogi są tutaj bardzo tanie. Paliwo Cena paliwa w Turcji jest już legendarna - między 6, a 7 pln! Należy pamiętać, iż w górach, choć są stacje dość gęsto rozlokowane, nie zawsze można dostać benzynę. Często stacje te mają tylko olej napędowy oraz coś w stylu mazutu. W pozostałych przebytych przez nas krajach, paliwo jest w bardzo podobnej cenie, bywa nieco droższe od tego, jakie można kupić w Polsce. Spanie Najbardziej rozwinięta sieć kempingów to stacje benzynowe. Trzeba mieć swój namiot, ale za to od obsługi dostanie się herbatę oraz serię pytań po turecku (czasami angielsku) typu: Skąd? Dokąd? Imię? Jaki zawód? Czy ona jest żoną?. Spanie na stacji może nie jest wielkim luksusem, ale jak się już człowiek przyzwyczai, to jest naprawdę OK. No i nie marnuje się czasu na szukanie noclegu oraz dnia następnego od razu jest się „na trasie". Dla oszczędnych - szczerze polecamy. Nie wierzcie w opinie, że do Turcji nie należy brać ciepłych ciuchów oraz grubego śpiwora. Jeżeli planowana trasa wiedzie przez rejony górskie, to w nocy, śpiąc pod namiotem, z całą pewnością zatęsknicie za ciepłym śpiworem. Praktycznie tylko podczas kilku nocy czuliśmy, że jest naprawdę ciepło i spaliśmy odkryci. Ludzie W Turcji wspaniali. W pozostałych krajach jechaliśmy typowo tranzytową trasą i tam niestety nie było tak miło, ale na pewno jest to wynik ogromnej ilości podróżnych, jaka każdego dnia przemieszcza się tamtędy z Turcji w stronę Niemiec, czy innych krajów Unii Europejskiej. Woda Absolutnie nie wolno pić nic, co nie jest hermetycznie zakręcone - nie ma mowy o piciu wody z rzeki czy fontanny. Nad brzegiem Eufratu (i nie tylko) ludzie pozostawiają absolutnie wszystko! Bezpieczeństwo Nie mieliśmy żadnych problemów, a w zasadzie tylko kilka razy spaliśmy w hotelu, czy na oficjalnym kempingu. Skuter z całym bagażem (ale bez dokumentów itp.) zawsze zostawialiśmy na ulicy i nigdy nic z niego nie zginęło. Dodatkowo, w każdej wiosce jest policja i meczet. Ceny Jak w Polsce. Sprzęt Skuter objuczony został trzema workami bagażowymi o niemałej pojemności - 60 litrów. System bagażowy wymyśliłem rok wcześniej, podczas wyprawy na Krym, kiedy to miałem „oryginalne motocyklowe" miękkie sakwy, a po deszczu całkowicie mokrą odzież! Nowy, wodoszczelny system składa się z worków kompresyjnych z demobilu wojskowego, do których dokupiłem całkowicie wodoszczelne żeglarskie wory transportowe, każdy po 40 litrów. Dzięki temu bagaż jest bez względu na pogodę suchy, a dodatkowo mamy miękkie sakwy, co ułatwia lawirowanie między autami, np. na granicy. Przed przetarciem plastiku i utratą wodoszczelności, zabezpiecza materiał z którego wykonane są worki kompresyjne - dzięki systemowi pasów, można je łatwo dopasować do wielkości bagażu. Skuter posiada również średniej wielkości kufer typu topcase oraz schowek pod siedzeniem. Łączną pojemność bagażową szacuję na ponad 200 litrów, co pozwala na dość swobodne spakowanie dwóch osób na nieco ponad dwutygodniową wyprawę. Tak wielka pojemność bagażowa ma też swoje minusy - skuter z kierowcą i pasażerem, oraz całym pakunkiem, waży blisko pół tony... Momentami, aż się dziwiłem, że to to w ogóle chce jechać! Warto jeszcze w Polsce pomyśleć o mocowaniu na wodę mineralną, którą należy mieć zawsze ze sobą w nadmiarze. My na skuterze woziliśmy nie mniej, niż 4 litry wody, w tym litr w dwóch małych butelkach, z których można było pić podczas jazdy, bez zdejmowania kasku. Dobrze jest znaleźć sobie miejsce, gdzie można przytroczyć jedzenie na kolację oraz arbuza czy melona - w naszym wypadku idealnie nadawał się do tego worek bagażowy w przekroku. Wiele kilometrów przejechałem z arbuzem wpasowanym pomiędzy worek, a moje... podbrzusze. Jeżeli chodzi o awarie, to w naszym wypadku takowych nie było, co pokazuje jak ważne jest dobre przygotowanie sprzętu przed wyjazdem - szczególnie jeżeli maszyna ma kilkanaście lat, a na liczniku już niemal 80 000 km. Dla świętego spokoju warto wykupić ubezpieczenie moto-asystent, dzięki któremu teoretycznie mamy zagwarantowaną pomoc oraz nocleg podczas awarii motocykla. W Turcji, średni czas oczekiwania na części - oprócz Istambułu - wynosi około 3 dni. Podziękowania Chciałbym szczególnie podziękować Magdzie, mojej współtowarzyszce podróży i życia, za odwagę i bezgraniczną wiarę we mnie i w sukces naszej wyprawy. Praktycznie każdego dnia podróży Magda dawała dowód swoim zachowaniem, jaką szczególną osobą jest! Oby każdy motocyklista miał taki „plecaczek", z jakim ja przejechałem już kilkanaście tysięcy kilometrów! |
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzePięknie napisane klanger po prostu wciąga Fakt , dobrze że tu opublikowałeś a nie na CR {Szkoda że taki fajny klub rozpadł się przez jedną osobę M }
OdpowiedzRewelacyjna wyprawa , nie jeden z większą maszyna nie ruszył by się dalej.. a tu Turcja pojemność 250cm i skuter !!! BRAWO
OdpowiedzWiesz nie od dziś, Klangerku, że podziwiam Was za tę eskapadę. Zwłaszcza Magdę. Fajnie, że zamieściłeś tę relację właśnie tu.
OdpowiedzPodziwiam i gratuluje udanej wyprawy! Pozdrowienia dla wytrwalego plecaczka!
Odpowiedzco tu gadać - respect....
Odpowiedzpierwszorzędny opis ;)
Odpowiedz